poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Z pamiętnika G-Dragona cz. V


Styczeń 2012 r.
- Jiyong-hyung! Jeśli zaraz nie zwleczesz swojego zadka z łóżka, to inaczej porozmawiamy! – krzyknął stojący nade mną Seungri, za co miałem ochotę uderzyć go wazonem, który stał na szafce nocnej. – Hyung! – jęknął żałośnie i zdarł ze mnie ciepłą kołdrę.
- Powiedziałem, że macie mnie zostawić w świętym spokoju! – odkrzyknąłem do chłopaka i położyłem poduszkę na głowie, chcąc oszczędzić sobie dalszego cierpienia i po prostu się udusić. – Chcę umrzeć! Dlaczego mi po prostu na to nie pozwolicie? – zapytałem oburzony, zerkając na maknae spod poduszki.
- Jesteś idiotą, hyung – zamruczał pod nosem Seungri, a ja ze złości rzuciłem w niego jaśkiem. – Przestań się nad sobą roztkliwiać i ogarnij dupę, bo dzisiaj musimy jechać do wytwórni. CEO już się o ciebie pyta od dwóch dni i założę się, że jeśli dobrowolnie nie dotrzesz do studia, to on cię tam siłą zaciągnie.
- Mam to gdzieś – warknąłem zły na cały świat i zacząłem po omacku szukać kołdry, która przecież musiała być w pobliżu. – Oddawaj kołdrę, maknae! – krzyknąłem na przyjaciela, już nie wytrzymując całej tej sytuacji. – Chcę iść jeszcze spać! Jest środek nocy!
- Jest czternasta – zauważył Seungri, a mnie momentalnie ścięło. Spojrzałem na niego z zaskoczeniem w oczach i podrapałem się nerwowo po karku. – Właśnie – westchnął, widząc moją głupią minę. – To może z łaski swojej wstaniesz, ogarniesz się i pojedziesz z nami do studia? Musimy skończyć materiał na płytę, a wiesz doskonale, że jesteśmy na razie w czarnej dupie.
- Tak, tak. Dajcie mi chwilę, muszę się ogarnąć – poprosiłem już nieco łagodniejszym tonem głosu, wstając z łóżka.
Kiedy Seungri wyszedł z pokoju, ja ponownie opadłem na miękki materac, próbując zebrać w sobie wszelkie siły, by w końcu pozbierać się do kupy. Zdawałem sobie doskonale sprawę z tego, że zachowuję się niczym zraniony nastolatek, ale nie mogłem nic na to poradzić. Nie umiałem przestać myśleć o tym, co wydarzyło się pomiędzy mną a Soyeon. Było mi tak cholernie źle, że powoli przestawałem panować nad swoim życiem. Wiedziałem doskonale, że muszę w końcu wziąć się w garść, jeśli nie dla siebie, to dla chłopaków. Tworzyliśmy razem zespół, a przecież nie mógł on istnieć bez lidera. Ostatnio niestety coraz częściej w mojej głowie pojawiała się myśl, czy nie byłoby lepiej, gdybym odszedł z Big Bang, a oni znaleźliby wtedy kogoś lepszego na moje miejsce. Seungri bywał lepszym przywódcą ode mnie i to chyba nie byłby taki głupi pomysł, gdyby przejął moje obowiązki. Ja jedynie potrafiłem wszystko rozwalać, więc jaki był ze mnie pożytek? Chyba znikomy.
Z ledwością podniosłem się z łóżka i podszedłem do szafy, by zabrać czyste ubrania. Zaraz po tym udałem się do łazienki, w przedpokoju mijając się z Tabim. Skinąłem głową na dzień dobry i zniknąłem za drzwiami pomieszczenia, do którego zmierzałem. Oparłem się plecami o ścianę i głośno westchnąłem, nasłuchując przy okazji rozmowę chłopaków, którzy zapewne siedzieli w salonie.
- Martwię się o niego. – Bez problemu rozpoznałem niski głos Tabiego. – Wiele razy Soyeon z nim zrywała, ale chyba nigdy jeszcze nie był w tak fatalnym stanie.
- Wiesz, hyung, chyba pierwszy raz zerwała z nim na poważnie – stwierdził Seungri, a ja uderzyłem głową w ścianę, prawie ją sobie rozbijając o twarde kafelki. – Poza tym, jeszcze zbiera się po tej aferze. Minie trochę czasu, nim odzyskamy naszego lidera.
O ile w ogóle go odzyskacie.

*

W studiu panowała dość napięta atmosfera. Mało ze sobą rozmawialiśmy, a jeśli któryś z nas się odezwał, to były to zdawkowe słowa, które tak naprawdę nic nie wnosiły do naszych relacji. Każdy siedział osobno i zajmował się swoimi sprawami, a ja tkwiłem przy konsoli, próbując skupić się na swojej pracy. Co chwilę zerkałem na pozostałych chłopaków, jakby czekając, że nagle zdarzy się prawdziwy cud i wszystko się naprawi, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Którą piosenkę dzisiaj nagrywamy? – spytałem po jakimś czasie, nie mogąc znieść tej beznadziejnej ciszy.
Spojrzałem na Seungri, który zrobił minę myśliciela, przyglądając się liście piosenek, których faktycznie było tak bardzo dużo, że ciężko było się zdecydować. Ostatnio używam za dużo sarkazmu i powoli mnie samego to zaczynało denerwować. Nim otrzymałem odpowiedź od któregoś z chłopaków, mój telefon jak na złość się rozdzwonił, jednak moja irytacja głośnym dzwonkiem minęła zaraz po zobaczeniu, kto taki dzwoni.
- Przepraszam na chwilę – powiedziałem, porywając z blatu komórkę. Wyszedłem szybko ze studia, by móc na spokojnie porozmawiać z dziewczyną. – Cześć, cieszę się, że dzwonisz.
- Jakoś nie mogę znieść tego, że nie potrafimy ze sobą rozmawiać – wyjaśniła słabym głosem Soyeon, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem. – Może się spotkamy? Na przykład dzisiaj wieczorem w naszej kawiarni? Pasuje ci dziewiętnasta? Nie chciałabym ci przeszkadzać, bo wiem od chłopaków, że nagrywacie płytę.
- Tak, siedzimy właśnie w studiu – westchnąłem głośno i zajrzałem do pomieszczenia przez znajdujące się w drzwiach okienko. Tak, jak myślałem – chłopaki stali pod drzwiami i podsłuchiwali moją rozmowę z Soyeon. Byłem jednak w o wiele lepszym humorze i nie miałem ochoty psuć sobie go kłótnią z nimi. – Myślę, że do wieczora się wyrobimy, a nawet jeśli nie, to wyrwę się z wytwórni i przyjdę na dziewiętnastą – dodałem, uśmiechając się promiennie do samego siebie.
- Świetnie – rzuciła bez żadnej ekscytacji dziewczyna i zapadła nagle między nami niezręczna cisza. – To… do zobaczenia – pożegnała się i rozłączyła, nim ja zdołałem cokolwiek jeszcze dodać.
Może po prostu nie była w dobrym humorze albo się nie wyspała. Nie przejąłem się tym zbytnio, dochodząc do wniosku, że pewnie cierpiała po naszym zerwaniu równie mocno, co ja. W nieco lepszym humorze wróciłem do studia, udając, że nie mam zielonego pojęcia o tym, że chłopaki podsłuchiwali.
- O dziewiętnastej jestem umówiony, więc streszczajmy się – powiedziałem, zajmując swoje poprzednie miejsce.
- Nie ma sprawy – odezwał się Taeyang, posyłając mi szeroki uśmiech, który ja mimowolnie odwzajemniłem.
Byle do dziewiętnastej.

*

Nerwowo rozejrzałem się po kawiarni, a gdy nareszcie namierzyłem wzrokiem siedzącą przy jednym ze stolików dziewczynę, wziąłem głęboki wdech i ruszyłem ku niej, próbując nie dać po sobie poznać, jak bardzo jestem zdenerwowany. Na powitanie pocałowałem Soyeon w policzek i usiadłem naprzeciwko niej, uśmiechając się lekko.
- Co u ciebie? – spytała na wstępie, dokładnie mi się przyglądając.
Wiedziałem, że nie wyglądam zbyt dobrze, a wszystko przez to, że przez ostatnie tygodnie zaniedbałem siebie i albo chudłem, albo przybierałem na wadze i tak w kółko. Raz wylegiwałem się całymi dniami w łóżku i oglądając wzruszające dramy obżerałem się słodyczami i niezdrowym jedzeniem, to znów spędzałem kilka godzin na siłowni, nawet nie jedząc choćby małej przekąski. Mój organizm powoli zaczynał się buntować, głos stawał się jakby obcy, a chęci do dalszego działania zanikały z każdą kolejną chwilą.
- Wszystko w porządku. Jestem trochę zmęczony, ale to normalne przy nagrywaniu płyty – powiedziałem i spojrzałem na Bunny. – A u ciebie jak?
- Też wszystko okay – odpowiedziała, nerwowo poprawiając włosy. – Chciałam się z tobą spotkać, bo już dawno nie rozmawialiśmy i fatalnie się z tym czułam. Wiem, że nie jesteśmy już razem, ale chyba możemy od czasu do czasu pogadać, prawda?
- Oczywiście – rzuciłem i uśmiechnąłem się do niej. Kiedy kelnerka przyniosła mi kawę, której nie zamawiałem, posłałem Bunny pytające spojrzenie, na co ona wzruszyła ramionami i odwzajemniła uśmiech. – Dzięki, może to mnie postawi na nogi – stwierdziłem i upiłem łyk pysznej kawy. Zaraz jednak odstawiłem filiżankę na podstawkę i złapałem szatynkę za rękę, zmuszając ją tym samym, by na mnie w końcu spojrzała. – Posłuchaj… Wiem, że ostatnio dużo się działo, ale czy jest jakakolwiek szansa na to, byśmy do siebie wrócili? Zrobię wszystko, byś na nowo mi zaufała.
- Jiyong-oppa… - zaczęła Soyeon, wysuwając dłoń spod mojej ręki. Naciągnęła rękaw swetra i niepewnie spojrzała mi w oczy. – Ja… Już się z kimś spotykam.
Słysząc się słowa, poczułem, jak moje biedne serce nagle łamie się na kilka części i upada z hukiem na podłogę. Przełknąłem ślinę i spuściłem wzrok na filiżankę z resztką kawy, obawiając się, że jeszcze chwila, a rozpłaczę się niczym małe dziecko. Wziąłem kilka głębokich wdechów i palcami ucisnąłem nasadę nosa, próbując się choć trochę uspokoić. Dopiero po dłuższej chwili spojrzałem ponownie na dziewczynę.
- Widzę, że szybko się pocieszyłaś po zerwaniu ze mną – powiedziałem oschłym tonem głosu, nie chcąc pokazać, że w środku tak naprawdę to wszystko mnie rozpieprza na kawałki. – Kim jest ten szczęściarz?
- Ji, nie bądź taki – poprosiła łamiącym się głosem dziewczyna, wpatrując się we mnie załzawionymi oczami. – Mam prawo ułożyć sobie życie na nowo.
- Miesiąc po zerwaniu ze mną? – prychnąłem, nachylając się nad stolikiem. O mało co nie zrzuciłem z niego filiżanki z kawą. Miałem ochotę rzucić czymś w ścianę, rozwalić cały ten lokal, z którym wiązało się tyle wspomnień. – Gdybym to ja związał się z jakąś dziewczyną, to okazałbym się skończonym skurwielem, ale ty oczywiście masz prawo do ułożenia sobie życia na nowo, prawda? – zaśmiałem się ironicznie i wstałem z krzesła, prawie je przewracając. – Jesteś podła… Cholernie podła – wycedziłem przez zaciśnięte zęby i ruszyłem w stronę wyjścia z lokalu.
- Jiyong, zaczekaj!
Kiedy wyszedłem na zewnątrz, poczułem wokół nadgarstka silny uścisk dłoni. Obejrzałem się za siebie i z zaskoczeniem spojrzałem na Soyeon, która najnormalniej w świecie płakała. Pewnie chciała wzbudzić we mnie poczucie winy, ale niedoczekanie.
- Przepraszam, okay? Po zerwaniu z tobą byłam totalnie zagubiona, a Douglas…
- Douglas? – przerwałem jej, jeszcze raz powtarzając w myślach imię tego chłopaka. Coś mi świtało i po chwili przypomniałem sobie, o kim mowa. – Niezłe ziółko z tego Douglasa. Niby taki kumpel, a jak przyjdzie co do czego, to potrafi nawet dziewczynę odbić – powiedziałem zdenerwowany i jednym szarpnięciem oswobodziłem rękę z uścisku Soyeon. – Wiedz jednak, że to skończony dupek, o czym niedługo się przekonasz. Z nikim nie będziesz tak szczęśliwa, jak ze mną – zapewniłem ją i odszedłem w stronę stojącego niedaleko samochodu.
Wsiadłem do środka i odpalając silnik, spojrzałem na szatynkę, która stała w tym samym miejscu, w którym ją zostawiłem, i płakała. W pierwszej chwili żałowałem wypowiedzianych wcześniej słów, jednak zaraz dotarło do mnie, że miałem całkowitą rację. Douglasa znałem bardzo dobrze i wiedziałem doskonale, jakim gnojkiem potrafi być.
W porównaniu z nim byłem niczym aniołek, a przecież daleko mi było do ideału.

*

Marzec 2012 r.
Ostatnie tygodnie nie należały do najłatwiejszych, jednak praca nad płytą, wyjazd do Nowego Jorku i kręcenie teledysków pozwoliło mi przestać myśleć o Soyeon. Przez ten czas spotykałem się z kilkoma dziewczynami, jednak były to raczej niezobowiązujące romanse, które kończyły się wspólnie spędzoną nocą w moim łóżku. Wiedziałem, że chłopaki nie byli zbytnio zadowoleni, ale nie komentowali tego, zdając sobie chyba sprawę z tego, że to wszystko pomaga mi się trzymać w całości. Może i zachowywałem się, jak skończony idiota, jednak co zrobić, gdy moja duma cierpiała i domagała się rekompensaty za to, co zrobiła Bunny?
Wpadłem w wir pracy, zająłem się swoimi obowiązkami, a wydarzenia ostatnich kilkunastu tygodniu pozwoliły mi napisać kilka piosenek na moją solową płytę, którą chciałem wydać jeszcze w tym roku. Wszystko sobie już ustaliłem i zaplanowałem dokładnie grafik, więc nie widziałem żadnych przeszkód, by spełnić swoje kolejne marzenie z listy. Na razie chciałem skupić się na promowaniu nowej płyty Big Bang oraz zbliżającej się światowej trasie koncertowej.
- Hyung – zagaił nieśmiało Daesung, dosiadając się do mnie w salonie. Zerknąłem na niego spod daszka czapki i skinąłem głową na znak, że może kontynuować. – Jutro pierwszy koncert i tak sobie pomyślałem, że może zaprosilibyśmy Soyeon?
- Po co? – prychnąłem rozbawiony, zakładając ręce na torsie. – Nie chcę jej tam widzieć.
- Ale hyung… - jęknął chłopak, robiąc do mnie maślane oczka. – Wiem, że ona była twoją dziewczyną, jednak co by się nie stało wciąż jest naszą przyjaciółką i chcemy, żeby przyszła na koncert.
- Czyli wszyscy jesteście przeciwko mnie?
- To nie tak – wtrącił TOP, który dotychczas stał za drzwiami. – Nie jesteśmy przeciwko tobie, bo wiesz doskonale, że będziemy cię wspierać w każdej sytuacji. Postaw się jednak na naszym miejscu. Mamy dość bycia rozdartymi pomiędzy tobą a Bunny. Taeyang boi się nawet wysyłać jej smsy, bo myśli, że go zabijesz, kiedy się dowiesz.
- I ma rację – mruknąłem posępnie i zmierzyłem morderczym wzrokiem wchodzącego do pokoju Youngbae. – Róbcie, co chcecie. Ja i tak mam to wszystko w dupie – dodałem i wyszedłem z pomieszczenia, zostawiając zdezorientowanych chłopaków samych.

*

- Jiyong…
Obejrzałem się za siebie, modląc się w duchu, by okazało się, że to nie głos Soyeon. Na widok byłej dziewczyny, przełknąłem nerwowo ślinę i poprawiłem przydługą grzywkę, która nagle stała się wyjątkowo drażniąca.
- Hej – burknąłem w stronę szatynki i zaraz po tym wróciłem do przygładzania idealnie wyprostowanych włosów. – Chłopaki są na korytarzu – dodałem, widząc, że dziewczyna ciągle mi się przygląda. – Coś nie pasuje?
- Nie bądź taki – wyszeptała łamiącym się głosem i zrobiła ku mnie kilka kroków. – To naprawdę niesprawiedliwe, wiesz? Wiem, że ja też nie jestem bez winy, ale… Cholera, Jiyong, naprawdę nie chcę cię stracić.
Prychnąłem obojętnie, poprawiając rozmazaną w kąciku oka czarną kreskę od kredki. Zmrużyłem powieki i zerknąłem na lustrzane odbicie Soyeon, która właśnie się rozkleiła i zaczęła płakać. Nagle zrobiło mi się cholernie głupio i nawet miałem ochotę ją przytulić, jednak duma i zranione ego mi na to nie pozwalały. Stałem więc i wpatrywałem się w nasze lustrzane odbicia, modląc się o to, by któryś z chłopaków przyszedł i mnie uratował.
- Um… Chciałam ci jeszcze tylko życzyć powodzenia na scenie – powiedziała drżącym głosem, wycofując się w stronę wyjścia z garderoby. – Uważaj na siebie, okay?
- Jasne – syknąłem, nie obdarzając dziewczyny choćby przelotnym spojrzeniem.
Kiedy drzwi się za nią zamknęły, uderzyłem ze złości dłonią w stół, zrzucając z niego kilka kosmetyków. Zerknąłem obojętnie na rozwalony puder do twarzy i zagryzłem ze złości wargi w wąską linię, zastanawiając się, co zrobić dalej. Wiedziałem doskonale, że po tej rozmowie z Soyeon nie będę w stanie normalnie funkcjonować na scenie, a przecież nie mogłem zawieść fanów, którzy czekali tyle czasu na nasz powrót.
Zebrałem się w sobie i ignorując protesty mojej dumy, wybiegłem czym prędzej z garderoby, mając nadzieję, że zdołam dogonić dziewczynę. Na moje szczęście zatrzymała się przy reszcie chłopaków, więc podszedłem do niej i jakby nigdy nic, mocno ją przytuliłem.
- Ty też na siebie uważaj – wyszeptałem jej do ucha, a potem odszedłem w stronę korytarza, który prowadził prosto na scenę.
Miałem cichą nadzieję, że to nie było nasze ostatnie spotkanie.

21 komentarzy:

  1. To ja może zacznę od końca,czyli notki odautorskiej masz całkowitą racje i podpisuje się pod tym obiema rękami. Blogowanie to ma być przyjemność przede wszystkim :) Jedno rozdziałowe historie są dobre i na pewno, jeśli coś takiego napiszesz chętnie przeczytam. Lubię Twój styl pisania i tylko mogę życzyć czasu oraz mnóstwa pomysłów! Co do notki: Nie dziwi mnie zachowanie GD, bo kto by to wszystko przyjął ze spokojem. Współczuje chłopakom,którzy byli rozdarci miedzy dziewczyną,a ich liderem. Sama nie lubię takich sytuacji, są straszne. Ale bardzo zaskoczyło mnie to ,że jednak na koniec schował dumę do kieszeni i ją przytulił. Myślałam,że do końca pozostanie nieugięty. W skrócie, podobało mi się i popieram Twoją decyzję :3
    Pozdrawiam,
    Yume

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że znamy się już na tyle długo, bym mogła dobrze ocenić, jak się blogowa sytuacja u Ciebie ma i ja również dostrzegam, że liczba komentarzy pod każdym postem, to już nie to samo, co wcześniej, a pisanie dla kogoś opowiadania jest obowiązkiem, żeby dogodzić, ale i tak znajdzie się ktoś, komu to nie pasuje. Zdecydowanie, masz rację. Trzeba pisać tylko i wyłącznie dla siebie, a jeśli ktoś docenia, to bardzo dobrze. Czytelnicy, choć są tylko czytelnikami, często próbują narzucać to, co chcą zobaczyć. Nie powiem, ja też bym parę rzeczy chciała, byś napisała, ale ja o tym nie mówię, bo myślę sobie, że mogę zrobić to sama, skoro nikt inny nie chce. Ty podrzuciłaś mi na Daesung Diary, że chciałabyś poczytać o hetero Jiyongu, to muszę powiedzieć, że mimo wszystko nie wymusiłaś we mnie tego, sama planowałam odmienić wizerunek Ji we wspomnieniach Daesunga, a to, że poddałaś mi pomysł, na przykład dla mnie było propozycją, nie rozkazem. Inaczej, gdy ktoś pisze Ci te komentarze, typu: MUSISZ NAPISAĆ to i tamto, bo inaczej - kolokwialnie mówiąc - zesram się. No nie, tak nie ma być i tyle. Według mnie naprawdę wspaniale piszesz, podoba mi się Twój styl, uczucia, jakie opisujesz - masz talent, nie wiem już, który raz podkreślam to. Komentarz nieskładny, byle jaki, ale popieram Cię. Na korean-dreams czekam z wielką niecierpliwością, bo dla mnie to jest bardzo fajne opowiadanie i liczę, że wena Ci dopiszę. Razem z pewną osobą, nawet dostaniesz ode mnie dedykację, nie za tamtą, nie za to, że mi czasem pomożesz - za naprawdę dobrze wykonaną, pisarską pracę.
    Jeśli chodzi o tę część pamiętnika, na moment znienawidziłam Soyeon, znowu Jiyong mnie wkurwiał, bo zachowywał się jak popieprzony idiota, potem znowu okazał się wreszcie na tyle męski, by dać Soyeon nauczkę i przestać ciągle się do niej doczepiać. No, ale jak to Jiyong, na końcu musiał ulec. Chyba przyzwyczaję się do jego babskich zachowań.

    W ogóle to, KOCHAM CIĘ, fajnie, że jesteś w blogosferze. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. omo, dziękuję Ci bardzo. Twoje komentarze zawsze poprawiają mi humor :3 zaintrygowałaś mnie tym fragmentem o tym, co chciałabyś, żebym napisała... rozwiniesz myśl? jestem bardzo ciekawa. teraz, kiedy będę one shoty pisać (czaisz? ja i yaoi!), to może uda mi się spełnić choć jedno z Twoich "życzeń"? jestem otwarta na wszelkie propozycje :)

      Usuń
    2. Co do łanszotów, to z ja z chęcią przeczytałabym jakiś smut, który kończy się tragicznie, etc. Ostatnio mam fazę na takie, ale mało jest takich w internecie :( Ale nie wiem, czy lubisz coś takiego pisać ^^

      Usuń
    3. Bardzo chętnie przeczytałabym jakieś Twoje GTOP, ale najbardziej bym chciała zobaczyć cokolwiek, co stworzysz z głównym bohaterstwem słodkiego Seungri. Chyba to z nim bardziej bym chciała, niż GTOP.

      Usuń
    4. Obie trafiłyście w dziesiątkę ^^ Hwang Min Young, aktualnie pracuję nad pewnym shotem właśnie w takim stylu. Szczerze? Wolę wesołe historie z happy endem, ale jeśli chodzi o jednoparty to smuty mają w sobie coś magicznego :)
      Shensheu, dla Ciebie też coś będę miała. Mam w planach już kilka krótkich historii i już wczoraj zaplanowałam jedną z GD i Seungrim, ale nad GTOP też pomyślę ^^

      Usuń
  3. Cieszę się, że GD był jednak oschły i nie przytulil od razu Soyeon, gdy ta się tylko popłakała ;3 Bo wtedy okazałby się taką babą, która zawsze musi udobruchać innych, haha xD
    Rozumiem cię. Też wydaje mi się, że pisze z przymusu, choć to jest dopiero moja 1 książka w necie (nie licząc starej, którą usunęłam po 7 rozdziałach). Pisanie krótkich historii też uznalam kiedyś za lepszy wariant, dlatego mam 2 pomysły na kilkurozdziałowe książki. I tak, pisz co chcesz, w końcu na tym to polega, a to, że czasami komuś się coś nie spodoba w rozdziale, to po prostu są gusta i guściki. Bo tak, czy siak, twoje dzieła są magiczne i wyjątkowe, zawsze czytam je z przyjemnością i uśmiechem na twarzy *3*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozczulilas mnie końcówka, jak on mimo wszystko potem ja przytulil. To było słodkie, chociaż z drugiej strony ja bym tak nie potrafiła... Ciekawa jestem ostatniego rozdziału, czy oni w końcu bedą ze sobą, czy tez nie. Co do autorskiej części, to się z tobą zgadzam. Pisanie powinno być przyjemnością, a nie obowiązkiem, z którego nie czerpiesz ani krzty satysfakcji. Dlatego nie dziwie ci się, ze zdecydowałas się na jednorozdzialowki. Mam tylko pytanie, czy będziesz to publikowala na tym blogu, czy zalozysz nowy? Chętnie będę czytać. Insicere xoxo :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy blog. Jednak lazy lovers chce pozostawić tylko tej historii :)

      Usuń
  5. Ja zawsze byłam z opóźnieniem, ale teraz to już w ogóle aż rozdział ominęłam o.O Ale przyzwyczajona byłam, że są w piątki, a tu jeden w czwartek, drugi dzisiaj. [chociaż miałam więcej do przeczytania za jednym razem xd]
    Nie mogę nie wspomnieć o poprzednim rozdziale, no nie mogę! Przecież ja prawie zawału dostałam jak przeczytałam, że Soyeon i Taeyang się całują! W ciągu kilku chwil straciłam całą sympatię i do niej, i do niego. Aż czytać mi się odechciało, bo pomyślałam sobie co to teraz będzie. I jeszcze to wyznanie Bunny. Gdyby to była prawda, to mógłby to być ostatni rozdział, bo po coś jeszcze dodawać. TO BYŁOBY NAJGORSZE ZAKOŃCZENIE JAKIE MOGŁABYŚ NAPISAĆ. Całe szczęście, że okazało się to tylko snem. Tylko snem czy aż koszmarem?
    Szybko Ci wybaczyłam, bo skończyło się pięknie. :3 Haha, uwielbiasz tamten rozdział? No a jakże by inaczej, wystraszyłaś wszystkich na śmierć, to się cieszysz. ;p Zgadzam się końcówka mi się podoba, ale za początek masz śnieżką po łbie - w końcu śniegus-dyngus. XD
    Ach i jeszcze muszę wspomnieć o tym zakopywaniu YB - GENIALNE. Jak się uwziął to ciągle o tym myślał "przyznałem, zerkając na Taeyanga, który właśnie grzebał stopą w piasku. Bardzo dobrze, kopie już dla siebie dół. Przynajmniej ja będę miał mniej do roboty przy zakopywaniu go." - no błagam, brakowało mi tego w Twoich rozdziałach, bo o ile jeszcze na feelu było dużo okazji do śmiechu to tutaj już mniej. Chociaż tu by to nie pasowało [ciągłe rozstania i oni w kółko załamani - haha, tutaj GD pobił samego siebie - taki zazdrosny i użalający się nad sobą chłopak xdd], to jednak mi tego brakowało.
    Coś miałam jeszcze dodać, ale zapomniałam - gdybym weszła w czwartek to byś dostała taki bardziej skompletowany komentarz, a tak to musisz zadowolić się skrótem skrótu. :D
    A teraz do dzisiejszego: [przedostatniego ;_;] znów się zgubiłam. Nie wiem, może mi jeszcze choroba nie przeszła i to przez lekką gorączkę, czy mi się tak zaczyna robić, że ostatnio muszę niektóre rzeczy kilka razy analizować? Dobra nieważne, chyba powinnam sobie przeczytać wszystkie pamiętniki, a dopiero na koniec rozdziały i wtedy bym ogarnęła w pełni XD i zrobię tak, ale nie dzisiaj. ^^ Wiesz kiedy zaczęłam ogarniać? Jak ona o Douglasie wspomniała. W sumie to nieźle mnie Bunny w tym rozdziale wkurzyła, nie rozumiem po co się chciała z nim spotkać, jak chciała mu o tym dupku powiedzieć. On się ucieszył, a ta mu znów kłody pod nogi rzuciła. A GD już i tak niestabilny emocjonalnie przez nią jest. :D "Mam prawo ułożyć sobie życie na nowo." - masz, racja, ale po cholerę mu to mówisz?! No nie rozumiem tej dziewczyny w tym rozdziale jak nigdy.
    Ale końcówka była znów urocza :3
    Hmm, co do tego "monologu": koniec z dłuższymi opowiadaniami? ;c ja chyba aż tak nie narzekałam, co? ;p byłam z Tobą od Biebera, NAWET przez 1D, coś tam po drodze, Linkinów i nawet k-popem mnie zaraziłaś XD więc ja czytam bez względu na bohaterów, bo prędzej czy później i tak zapałam do nich sympatią [chociaż to chyba nowi jedynie byli dla mnie 1D i teraz każde kolejne postacie związane z k-popem]. Ja z Tobą zostanę, ale czy Ci potrzebna taka maruda jak ja? ^^
    Jednorozdziałowe historie, niech Ci będą ;p Ja bym z chęcią przeczytała jakiś z humorem, bo jakoś nie mogę trafić na jakiegoś śmiesznego bloga, a Ty potrafisz rozbawić czytelnika ^o^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz co? masz rację, mało tutaj było scen, z których można było się pośmiać. problem w tym, że uwielbiam zakochanych chłopaków, w dodatku takich, co im ciągle coś nie wychodzi. GD jest tutaj taką babą, ale i tak go lubię, chociaż mnie czasami drażni. postaram się stworzyć coś z humorem. myślę, że mam już nawet pomysł, jedyne nie wiem, jakich bohaterów tam umieszczę, może BB? wiem, Ty byłaś zawsze i aż się dziwię, że potrafiłaś zdzierżyć tych wszystkich bohaterów, zwłaszcza Biebera czy 1D :d normalnie, chylę czoła!

      Usuń
    2. Ej! Te opowiadanie jest cudowne i nawet jeśli brakuje w nim takich scen to mi to nie przeszkadza - wynagrodził to GD, bardzo go polubiłam w takim wydaniu.
      Tak, tak, zgadzam się na BB :D ja wciąż się śmieję do siebie jak przypominam sobie niektóre akcje z Tabim na feelu ^^
      och, co do JB tak nie, ale co do 1D to też się sobie dziwię, hahaha XDD

      Usuń
    3. dobrze, to specjalnie dla Ciebie dam Bangowców ^^

      Usuń
  6. I Soyeon znowu mnie wkurzyła. Nie dziwię się GD,że tak się zachowywał, chociaż przez moment to i on mnie zdenerwował. Czasami mam wrażenie,że zachowują się gorzej niż dzieci XD
    No, ale jednak na końcu ją przytulił, eh. Jestem ciekawa jak to wszystko zakończy się pomiędzy nimi.
    Co do notki...
    Oczywiście, masz rację. Blogowanie powinno być przyjemne dla ciebie. Teraz trudno jest dogodzić większości czytelnikom.
    Ja będę z tobą do samego końca, bo niezależnie od tematyki uwielbiam twoje opowiadania. Jednorozdziałowe historie to dobry pomysł. Jestem jak najbardziej za. Tak więc.. jak na razie to się mnie nie pozbędziesz ;D
    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie się bardzo podoba to, co napisałaś pod rozdziałem. Kochana, pisz o czym tylko chcesz - nie wszyscy muszą za tym szaleć, ale sądzę, że zawsze będziesz miała wierną grupkę czytelników. Niepotrzebnie się meczysz, pisząc na siłę. Ja trzymam za Ciebie kciuki - bo wiesz, ja się kompletnie Koreą i tymi sprawami nie interesuję, ale jednak lubię Twoje opowiadanie. Może z następnym będzie inaczej, w każdym razie nie zamierzam Ci czegokolwiek zarzucać.
    Prawdę powiedziawszy od jakiegoś czasu Bunny mnie irytuje. Mam wrażenie, że całe życie jest taką niewinną, skrzywdzoną dziewczynką, a wszyscy inni są źli i ją ranią. A tymczasem nawet mnie zabolało, że tak szybko zaczęła się spotykać z Douglasem. Żal mi się zrobiło Jiyonga, bo tak wiele nadziei wiązał z tym ich spotkaniem w kawiarni... Cóż, miłość jest pełna bólu, niestety. W każdym razie notka mi się podobała, naprawdę lubię czytać wspomnienia głównego bohatera.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tej Bunny kompletnie, ale to kompletnie nie ogarniam. Rzuciła go, potem w twarz powiedziała, że ma teraz prawo do nowego życia, a jednak ciągle jest gdzieś obok, żeby zaserwować Dragonowi swoje słodkości - miłości. Trochę denerwująca z niej dziewczyna, ale i tak życzę im najlepszego. Zespół prawie się przez to rozpadł, no, może przesadzam, ale ciężko im wszystko, a winna wszystkiemu jest. Mam nadzieje, że smutki, żale i pretensje kiedyś się skończą, a opowiadanie wjedzie na weselsze tory :D
    Teraz, wypowiem się o komentarzu pod notką. Tak naprawdę nie mam w głowie konkretnej sytuacji do jakiej mogłabym go odnieść. Czy ktoś ci coś w komentarzach zarzucał? Szczerze, to bardzo się zasmuciłam, że usunęłaś tamto opowiadanie, było naprawdę ciekawe i dużo się działo. Obrazisz się, jak powiem, że było lepsze niż Lazy Lovers? : ) Jednakże, zgadzam się w 100%, że blogowanie powinno być przyjemnością. Każdy ma prawo pisać co chcę, jak chce i w jakiej chcę ilości, ktoś albo to lubi, albo nie i basta. Dostosowywanie się do woli innych to najgorsze rozwiązanie, bo po czasie, okazuje się, że jesteśmy usadzeni pod ciężarem ludzkich oczekiwać, a wiadomo, że nikomu nie da się do końca dogodzić. Życzę ci, żebyś niczym się nie przejmowała i robiła to, co zgodne z twoją wolą. Ja będę czytać to, co nam dasz i nie zamierzam marudzić :) Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  9. No, obiecałam, że nadrobie wszystkie zaległości na tym blogu i dzisiaj jestem, by walnąć jakiś długi, pozytywny komentarz. Jednak nie wiem, czy tak wyjdzie, no ale postaram się.
    Yay, tak wiele się tu stało, odkąd ostatni raz tu byłam, że aż nie wiem, od czego mam zacząć.
    Jesteś chyba jedną z nielicznych, jeżeli nie jedyną autorką, u której miłość jako wątek główny mogłabym czytać opowiadanie za opowiadaniem i mówię to szczerze, poważnie etc. Potrafisz wszystko przedstawić w orginalny sposób, ja nadrabiając około 6 rozdziałów nie wiedziałam tak na prawdę, kiedy ja to skończyłam czytać, przecież nie nalezysz do osób, które dodają coś na odwal sie, rozdziały są długie i świetnie napisane.
    Ogólnie było wiele wątków, które mnie zaciekawiły, dowiedziałam się jak doszło do rozstania się GD z Soyeon, przyznam, że spodziewałam się wszystkiego, ale nie czegoś takiego, niby głupi występ, a tak namieszał.
    Dobrze, ze Bunny w końcu przejrzala na oczy i złożyła zeznania obciążające Douglasa, nikt nie ma prawa nikogo bić. No dobra, chyba, że GD Douglasowi, ale nie nazwalabym tego, vo mogłoby się stac "biciem", to za łagodne określenie xD
    Douglas wiele namieszał, ale tak na chłopski rozum pomógł Soyeon i GD, co prawda brutalnie, ale przez to, że ja bił, Jiyeong miał okazję pokazać jej swoją troskę o nią, a ona nie mogła tego nie docenić. No bo, spójrzmy prawdzie w oczy, ktory facet broniłby tak byłej dziewczyny? Właśnie, takie przypadki zdarzają się rzadko, wiekszosc mezczyzn unosi głowę i nie potrafi zauważyć swoich błędów, a co dopiero ich naprawiać.
    GD przez pamiętnik Bunny dowiedział się kilku istotnych rzeczy i w tym momencie bylam na nią zła. Rozumiem, duma i te sprawy, no ale... damn!
    Ej, ale tym snem GD mnie otrzeźwiłaś. Na prawdę sie wystraszyłam, że Soyeon się pocałowała z przyjacielem Jiyeonga, a potem powiedziała, że już go nie kocha, że nigdy nie kochała, bez kitu. Kamień mi z serca spadł, jak się okazało, że był to sen.
    Aaa, no i znow tylko przytulas, no ale widac, ze ponownie mają się ku sobie, wiec o zakończenie sie nie martwię, chociaz... Ty lubisz zaskakiwać :)

    Co do wpisu od Ciebie, wszystko powiedziałam Ci na ten temat na gg. Dobrze robisz, wazne, żebyś Ty była zadowolona z tego, co robisz i jak to robisz, dogadzanie innym nie ma najmniejszego sensu, bo wtedy pisanie się traktuje jako chory obowiązek, a nie przyjemnosc i coś, przy czym się relaksujesz. Orginalność niestety nie zawsze jest docenia, dlatego popieram Twoją decyzję w zwiazku z one shotami, taką postawę trzymaj i nie przestawaj!

    No nic, to ja kończe, czekam na epilog i pierwszego one shota : D

    OdpowiedzUsuń
  10. To ja pozwolę sobie zacząć od rozdziału. Bardzo dobrze rozumiem zachowanie Smoka i w ogóle mnie ono nie dziwi. Jednak nie potrafię pojąć nastawienia Bunny. Płakała i błagała Jiyonga o to, aby ją nie zostawiał, że ona go nie chce stracić. Wybacz, ale według mnie Soyeon jest jakaś dziwna. Nie ogarniam jej. Mimo wszystko, mam nadzieję, że między nimi się ułoży.
    Co do noty odautorskiej – według mnie robisz dobrze. Nie powinnaś się zmuszać do pisania czegoś, czego nie chcesz. Choć, z drugiej strony powinnaś pisać dla siebie. Robić tak, jak ci się podoba, a nie patrzeć na czytelników i postępować tak, jak oni sobie wymarzą. To Twoja historia i to Ty decydujesz o czym ona będzie, jak się rozpocznie, rozwinie i zakończy. Wiedź, że Cię, mimo wszystko, popieram.
    Czekam na epilog i pierwszego shota.

    Pozdrawiam i przepraszam za taki, a nie inny komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  11. Em tak, no więc tak. Zacznę może od rozdziału, albo raczej „fragmentu z pamiętnika GD”. Był oczywiście rewelacyjny, jak zawsze. Te emocje buzujące w umyśle Jiyong’a, raz smutek, raz złość, raz ta obojętność. Świetnie, wszystko świetnie, strasznie realnie przedstawione. Ta Soyeon.. przestaję ją powoli lubić. Szczególnie po tej notce. Wiesz dlaczego? Bo wszystko załatwia dziewczyna płaczem. Gada z nim – płacze. Widzi go – płacze. Ciągle płacze, płacze i ryczy, tak dla odmiany. Ja rozumiem, że jest może wrażliwa albo coś, no ale bez przesady! Że też jej te łzy się nie kończą.. a naszego Smoka doskonale rozumiem. Pewnie zachowałabym się tak jak on – obraziła i olała. Ale ja to ja, haha :D a teraz twój monolog: droga Witness. Jestem twoją czytelniczką od niedawna, ale myślę, że na długo. Nie interesuje mnie o kim masz zamiar pisać swoje opowiadania, one shoty i wgl, czy o LP, czy o Big Bangowcach, czy o Koreańczykach, czy o Chińczykach, czy o Hiszpanach, czy o Polakach, czy o Emo-gościach, czy o jakiś wariatach, czy o gangach i mafiach czy o policji. To serio nie ma dla mnie znaczenia. W stu procentach się z tobą zgadzam – pisanie to powinna być przyjemność a nie obowiązek! Jeśli znudziło ci się pisanie o naszych skośnookich pięknościach to ciśnij z czymś innym! Jeśli ci się znudziły kilku rozdziałowe opowiadania to ciśnij z one shotami! To jest twoja twórczość, a nie nikogo innego. I wybór o czym bądź kim piszesz powinien należeć do ciebie. Czytelnicy są niestety wybredni i nie każdemu dogodzisz.. ale tak jest ze wszystkim. Nigdy nie dogodzisz każdemu. To tak jak byś chciała, żeby każdy cię lubił! Zawsze się znajdzie ktoś, kto niestety nie strawi twojego charakteru bądź wyglądu (zazwyczaj jest to zazdrość, no ale nieważne). Dlatego nie przejmuj się tym co mówią inni. Po prostu pisz a ja będę z tobą do końca <3 Całuję, Pluton :)

    + przykro mi, że to już przedostatnia notka..

    OdpowiedzUsuń
  12. Będę czytać wszystko, co wyjdzie spod Twojej ręki. Tego możesz być pewna. To opowiadanie czytałam, choć nie znam tego zespołu, nic nie wiem o chłopakach i w ogóle, a mimo to kocham tą historię. Wrócę na chwilę do poprzedniego rozdziału: Niech się przytulają jak najwięcej. Lubię przytulanki. Myślałam, że Taeyang na serio tak myślał, że naprawdę nie obchodziło go to, że GD czuje coś do Soyeon, a to tylko sen... Nawet nie wiesz, jak mi ulżyło. Nie chciałabym, żeby Soyeon związała się z którymś z jego przyjaciół. Nie wybaczyłabym jej tego. A do tego rozdziału: Heh, nic dziwnego, że tak się zdenerwował, słysząc o jej nowym chłopaku, ale nie powinien tak na nią naskakiwać. Zerwali, więc ona miała prawo ułożyć sobie życie na nowo, a on nie powinien mieć o to do niej pretensji. Cóż, ale co do Douglasa, to miał racje. Szkoda, że akurat z nim związała się Soyeon i przez to cierpiała.

    OdpowiedzUsuń
  13. Well... zacznę od pamiętnika. No więc mam ochotę trzasnąć Soyeon za to, że tak mantalnie uzależniła od siebie GD i tak szybko pocieszyła się po zerwaniu, ale z drugiej strony... w sumie nie jest to takie jakieś dziwne, choć to kwestia sporna. Jak dla mnie Jiyong jest cholernie słaby i po prostu mi go szkoda, zwłaszcza kiedy wybiegł za Bunny... Mimo tego, że cała ta sytuacja go rozwala, to jednak uczucie bierze górę nad rozsądkiem. I nie wiem, czy się cieszyć, czy raczej płakać... Według mnie lepiej się tego nie dało napisać, jets pięknie.
    A teraz chciałam skomentować to, co napisałaś pod notką. Okay, nie mam zielonego pojęcia, jak ubrać to w słowa, byś mnie nie znienawidziła jeszcze bardziej, bo ocenianie tego, co robisz jest mi dalekie i nie podjęłąbym się tego za żadne skarby. W każdym bądź razie... cholernie się cieszę, że odnalazłaś siebie w kpopie, że ta muzyka, styl, sens życia, stały się taką odskocznią, która ci pomogła. Bo to widać. I mimo, iż kiedyś miałam szczerą nadzieję, że choć w niewielkim stopniu zdołam wziąć w tym udział, zawsze przegrywałam. Najczęściej z samą sobą, z tym, że chciałam za bardzo i za dużo. Ale nie będę pisała ci tu teraz jakichś wywodów, których nie chcesz czytać, bo nie o to chodzi... Ja kocham twój styl pisania, uwielbiam wszystko to, co piszesz, o czym nieraz ci mówiłam i mam nadzieję, że o tym wiesz. Pamięcią sięgam do opowiadań sprzed długiego okresu czasu i jedyne, co mogę ci powiedzieć to to, że każde kolejne było coraz lepsze; udoskonalona formuła, idealna treść i forma, której od zawsze ci zazdrościłam. Zawsze, kiedy myślałam o pisaniu, w głowie pojawiała mi się taka myśl 'wit ma takie zajebiste blogi, a co ty chcesz publikować? mad, nie ta liga'. I właśnie... mimo tego, że przez ostanie tygodnie cholernie zaniedbałam komentarze, to jednak mogę się usprawiedliwić egzaminem (pff, idiotyczna wymówka) i ciągłymi pobytami w szpitalu, przez co mam jeszcze mniej czasu, niż zwykle. Chcę jednak napisać, że będę czytała wszystko to, co napiszesz, bez względu na to, o kim to będzie, bo to nie o bohatera chodzi, a o ciebie; o to, że uzależniłaś mnie swoim pisaniem. Masz to coś, czego nie widziałam na żadnym innym blogu. Chciałabym kiedyś móc przeczytać coś twojego w wersji papierowej z "K. Witness" w miejscu autora. Życzę ci tego z całego serca, bo kochasz pisać i czujesz się w tym świetnie. Dlatego też cieszę się, że założyłaś bloga z oneshotami, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, jak dobrze znasz własne ogromne możliwości. Uhm, to by było chyba na tyle.. Może jeszcze dodam coś... albo lepiej nie. No to... trzymaj się mocno i powodzenia. :) xx

    OdpowiedzUsuń