Przeciągnąłem się mocno na łóżku
i ziewając głośno, zerknąłem na ekran telefonu, który leżał na poduszce tuż
obok mojej głowy. Dochodziła dopiero dziewiąta, co totalnie mnie zaskoczyło, bo
przecież to był jeszcze środek nocy. W wolne dni nigdy nie wstaję tak
wcześniej, zwłaszcza jeśli poszedłem spać bardzo późno. Musiało mi się coś
poprzestawiać w głowie przez zbyt częste przebywanie z chłopakami z zespołu. Na
szczęście przerwę w trasie postanowiliśmy spędzić osobno, by przypadkiem się
nie pozabijać z nadmiaru swojego towarzystwa. Oni nie mieli większych zażaleń,
gdy im przedstawiałem swój plan, dlatego też nie musiałem się przejmować
wyrzutami sumienia, że tak ich po prostu olałem. Krótki odpoczynek od siebie wszystkim
dobrze nam zrobi. Poza tym, planowałem wspólny wyjazd z Soyeon do jej
rodzinnego domu położonego nad morzem. Pomysł idealny, jednak okazał się wielką
klapą, kiedy wyszło na jaw, że Lee zaprosiła także Taeyanga. Nie żebym miał coś
przeciwko niemu, przecież to mój najlepszy przyjaciel, ale chciałem spędzić
tych kilka dni tylko z Soyeon. Miałem nadzieję, że przez ten krótki czas uda
nam się poukładać sprawy i naprawić to, co wymagało naprawy.
Niestety moje plany pokrzyżował
Youngbae, ale nie mogłem mieć do niego żadnych pretensji. W końcu to Soyeon go
zaprosiła, a on był tak wspaniały, że nie potrafił jej odmówić. Z resztą, kto
by potrafił odmówić tak słodkiej dziewczynie? Ja na pewno nie.
Wstałem więc kilka minut po
dziewiątej, chcąc sprawdzić, czy reszta towarzystwa także już jest na nogach.
Wcale nie zdziwił mnie widok krzątającej się po salonie szatynki, a tym
bardziej robiącego śniadanie w kuchni Youngbae.
- Hej – rzuciłem na powitanie i
uśmiechnąłem się do dziewczyny, gdy w końcu zauważyła moją osobę.
- Hej, ty już wstałeś? –
zaskoczona otworzyła szeroko oczy i uważnie mi się przyjrzała, jakby chcąc
sprawdzić, czy to naprawdę ja, a nie jakaś podróbka. – Jest dopiero dziewiąta.
Wiesz o tym?
- Wiem – zaśmiałem się głośno i
zerknąłem na Taeyanga, który był tak zajęty przygotowywaniem posiłku, że nawet
nie zwracał na mnie uwagi. – Jakoś nie mogłem już dłużej wyleżeć w łóżku –
stwierdziłem i wzruszyłem ramionami. – Mam wam w czymś pomóc czy mogę iść do
łazienki trochę się ogarnąć?
- Możesz iść. Poradzimy sobie z
Youngbae – odpowiedziała i uśmiechając się promiennie, poszła do kuchni.
Przedrzeźniając dziewczynę,
wycofałem się w stronę łazienki, chcąc trochę się odświeżyć po nocy. Nie
wiedziałem dlaczego, ale mój dobry humor momentalnie wyparował, gdy zobaczyłem,
jak Bunny świetnie dogaduje się z moim przyjacielem. Dobra, może niepotrzebnie
byłem zazdrosny, ale wszystko to przez to, że YB pokrzyżował moje plany
zbliżenia się na nowo do Soyeon. Miałem ochotę zakopać go na plaży i odkopać
dopiero przed samym powrotem do Seulu. W sumie, to chyba nie był znów taki
głupi pomysł.
*
Po śniadaniu doszliśmy do
wniosku, że przejdziemy się na plażę, żeby nieco się dotlenić i nabrać sił na
maraton filmowy, który wymyślił Taeyang. Ja najwidoczniej nie miałem nic do gadania,
bo nawet nie chcieli znać moich propozycji na spędzenie dalszej części dnia. Co
prawda nie miałem żadnego pomysłu, ale byłoby mi miło, gdyby owa dwójka
zechciała chociaż zapytać, czy zgadzam się na maraton z horrorami. Wiedziałem
doskonale, że pewnie i tak zasnę już na napisach pierwszego, bo nie byłem tego
dnia wyjątkowo wyspany.
Na spacer też nie miałem ochoty,
ale przecież nie mogłem ich zostawić samych. Wlokłem się więc za ćwierkającą
dwójką i tylko rozglądałem się za odpowiednim miejscem do zakopania Taeyanga.
Nie mogłem uwierzyć, że jestem tak bardzo zazdrosny o swojego najlepszego
przyjaciela. Przecież doskonale wiedziałem, że YB nigdy nie zrobiłby mi takiego
świństwa i nie odebrałby dziewczyny, którą kocham ponad wszystko. Mimo to
wolałem mieć na nich oko i przypilnować, bo nigdy nic nie wiadomo.
- Jiyong-oppa! – krzyknęła
Soyeon, zatrzymując się w miejscu. Pomachała do mnie i szeroko się uśmiechnęła,
przywołując do siebie. – Co ty się tak wleczesz? – spytała, gdy już do niej
podszedłem.
- Nie jestem dzisiaj w dobrej
formie – przyznałem, zerkając na Taeyanga, który właśnie grzebał stopą w
piasku. Bardzo dobrze, kopie już dla siebie dół. Przynajmniej ja będę miał
mniej do roboty przy zakopywaniu go. – Może usiądziemy, co? – zaproponowałem, mając
nadzieję, że chociaż tym razem mnie posłuchają.
- To ty sobie usiądź, a my się
jeszcze kawałek przejdziemy – powiedział Youngbae, a mi automatycznie się nóż w
kieszeni otworzył.
Już nic nie odpowiedziałem, tylko
uśmiechnąłem się sztucznie i usiadłem na wielkim głazie. Odwróciłem głowę w
przeciwną stronę, dając moim towarzyszom do zrozumienia, że mogą już sobie iść,
i że ich wcale nie potrzebuję. Bałem się, że jeszcze chwila, a powiedziałbym
coś nieodpowiedniego i znów pokłóciłbym się z Soyeon. Naprawdę, pierwsze
miesiące tego roku i ostatnie zeszłego dały mi nieźle popalić i nie miałem
najmniejszej ochoty kolejny raz spierać się z Lee. Ostatnio zauważyłem, że
nieco się zmieniłem odkąd byliśmy razem. Stałem się bardziej oziębły i powoli
przestawałem oddzielać życie Kwon Jiyonga od życia G-Dragona. Sam nie wiem
kiedy, ale staliśmy się nierozerwalną jednością. Jeszcze kiedy byłem z Soyeon
umiałem rozdzielać życie osobiste od kariery. Po zerwaniu tak totalnie się już
w tym wszystkim pogubiłem, że pozwoliłem G-Dragonowi stłamsić Jiyonga.
Nie wiem do końca, czy to na
pewno mi się podoba.
Siedziałem na tym niewygodnym
kamieniu przeszło pół godziny, a oni najwidoczniej nie mieli najmniejszego
zamiaru do mnie dołączyć. Widziałem z oddali, jak Soyeon i YB się wygłupiają i
biegają za sobą w kółko. Zupełnie jak dzieci w przedszkolu. Ja już chyba byłem
za poważny na takie coś. Jeszcze niedawno może bym do nich dołączył, ale teraz?
Teraz to ja należałem do innej bajki i obawiam się, że powoli zaczynało
brakować w niej miejsca dla Bunny. Ona wciąż bywała dziecinna. Widziałem po jej
zachowaniu, że potrzebuje chłopaka, który za nią nadąży i da to, czego
potrzebuje i na co zasługuje. Ja chyba przestałem być właśnie tym, kto by jej
to zapewnił.
Może to był właśnie czas na to,
by usunąć się w cień? Mogłem ją wspierać, być przy niej, ale chyba tylko jako
przyjaciel i nikt więcej.
Podniosłem się z kamienia i nie
oglądając się za siebie ruszyłem w stronę powrotną. Jiyong, czas pomyśleć o
sobie, a nie tylko o Soyeon. Wiedziałem, że to będzie cholernie trudne, bo ta
dziewczyna od zawsze stanowiła cząstkę mnie, ale chyba byłem gotowy by z niej
zrezygnować.
Tak mi się przynajmniej wydawało.
*
Znudzony do granic możliwości
zerknąłem kątem oka na Soyeon i Taeyanga, którzy właśnie spierali się odnośnie
wyboru pierwszego z mnóstwa filmów odłożonych na stoliku. Dziewczyna upierała
się przy komedii, natomiast YB chciał obejrzeć horror, co było dla mnie
śmieszne, bo przecież dochodziła ledwo piętnasta.
- Przyznaj, że się boisz! –
powiedział chłopak, zabierając Lee pudełko z filmem DVD.
W przelocie zdołałem dojrzeć
okładkę i aż mnie skręciło, gdy zobaczyłem tytuł. Jakoś nie miałem ochoty po
raz kolejny oglądać Ju-on, ale już
zdążyłem przywyknąć, że moje zdanie w tym towarzystwie najmniej się liczy.
Postanowiłem więc nie zabierać głosu w tym bezsensownym sporze i tylko wygodnie
rozłożyłem się na kanapie, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
- Nie boję się! – odpowiedziała
oburzona Soyeon i uderzyła chłopaka z otwartej dłoni w tył głowy. – Po prostu
nie ma sensu oglądać horroru w środku dnia! Zepsujesz cały efekt!
- Zasłoni się okna. Co za
problem? – Taeyang wzruszył beztrosko ramionami i wstał z podłogi. Podszedł do
okien i jednym zamaszystym ruchem zasłonił je ciemnym materiałem. W salonie
zapanował przyjemny półmrok, idealny do drzemki. – I jak? Od razu lepiej,
prawda?
- Jiyong-ah! Czemu mnie nie
poprzesz? – Soyeon spojrzała na mnie z wyrzutem, na co ja otworzyłem szeroko
oczy, nie bardzo wiedząc, co się dzieje. Zaraz jednak dotarło do mnie, że
chodzi znów o wybór filmu, ale się nie odezwałem. – Wielkie dzięki – burknęła i
rzuciła w YB pudełkiem z DVD. – Głupi jesteście i was nie lubię.
- Nikt nas nie lubi – zauważyłem
i przeciągnąłem się mocno na kanapie, aż mi coś w szyi przeskoczyło. Jęknąłem z
bólu i od razu zacząłem rozmasowywać obolałe miejsce.
- Mów za siebie – prychnął
Taeyang, włączając film. – Mnie każdy uwielbia – dodał i posłał mi ironiczny
uśmieszek.
- Chyba w twojej bajce –
zaśmiałem się sarkastycznie i odwzajemniłem sztuczny uśmiech.
Powoli zaczynał działać mi na
nerwy i naprawdę żałowałem, że nie zakopałem go w głębokim dole na plaży.
Słysząc głośne odchrząknięcie Lee, zerknąłem w jej stronę i wzruszyłem
ramionami, widząc jej morderczy wzrok. Zrezygnowałem z dalszego dogryzania YB i
wbiłem się mocniej w oparcie kanapy, chcąc się stać na chwilę niewidzialnym.
Głowa zaczynała mnie boleć od
ciągłego przekomarzania się Lee z YB. Miałem ich powoli dość, dlatego
niepostrzeżenie wymknąłem się z salonu i poszedłem do łazienki, by tam na
chwilę móc pobyć z samym sobą. Usiadłem na skraju wanny i odchyliłem głowę,
ciężko oddychając. Przesiedziałem w kompletnej ciszy kilka minut, a może nawet
kilkanaście. Wolałem jednak przeczekać ten kryzys, niż wrócić za wcześniej do
salonu i zrobić coś, czego później bym żałował.
Powoli otworzyłem drzwi łazienki
i opuściłem pomieszczenie, wcześniej gasząc światło. W salonie panowała idealna
cisza i jedynie odgłosy dochodzące z telewizora czasami ją zakłócały. Byłem
ciekaw, czy pozostawiona przeze mnie dwójka do końca się pokłóciła, czy może
byli tak zafascynowani filmem, że nawet się nie odzywali do siebie. Zajrzałem
do pokoju i momentalnie zamarłem, widząc całującą się parę. Nie wykonałem
żadnego ruchu, nawet się nie odezwałem. Byłem tak zaskoczony tym widokiem, że
totalnie mnie sparaliżowało. Schowałem się za ścianą i odczekałem chwilę, a
później znów zajrzałem do pomieszczenia, mając nadzieję, że już skończyli.
- Gdzieś ty zniknął? – spytała
nienaturalnie drżącym głosem Soyeon, gdy mnie dostrzegła.
Na szczęście nie widzieli mnie
wcześniej, więc obeszło się póki co bez żałosnych tłumaczeń, że to nie tak, jak
myślę.
- Byłem w łazience –
odpowiedziałem cicho i usiadłem na kanapie. – Stęskniliście się za mną? –
uśmiechnąłem się ironicznie, przyglądając się Soyeon, której twarz nagle oblała
się purpurowym rumieńcem.
- Żebyś wiedział – odpowiedziała,
siląc się na szeroki uśmiech. – Pójdę zrobić jeszcze trochę popcornu – dodała i
czym prędzej wyszła do kuchni.
Przeniosłem wzrok na Youngbae,
powstrzymując się z całych sił przed rzuceniem na chłopaka. Już nawet nie
potrafiłem nazwać go swoim przyjacielem. Gdyby nim był, to nigdy nie zrobiłby
mi takiego świństwa.
- Skurwiel z ciebie, wiesz? –
odezwałem się mrukliwym głosem, wpatrując się pustym wzrokiem w twarz Taeyanga.
Zaskoczony spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami, kompletnie nie wiedząc,
co odpowiedzieć. – Wiesz doskonale, jak bardzo zależy mi na Soyeon, więc
dlaczego się z nią całowałeś?
- GD, przecież ona nie jest twoją
własnością – powiedział rozbawiony i wzruszył obojętnie ramionami, czym
totalnie mnie rozdrażnił. – Mam do niej takie same prawo, co ty. Poza tym, od
zawsze mi się podobała, tylko ty zawsze się wpieprzałeś pomiędzy nas.
- Słucham?! – wrzasnąłem,
podrywając się z kanapy. Stanąłem nad chłopakiem i zmierzyłem go wzrokiem. –
Wiesz doskonale, że ją kocham i cholernie mi na niej zależy! Jako mój
przyjaciel powinieneś odpuścić!
- Ale ja nic do ciebie nie czuję.
– Słysząc ściszony głos dziewczyny, obejrzałem się za siebie i na chwilę straciłem
kontakt z rzeczywistością. – Myślisz, że dlaczego od ciebie wtedy odeszłam? Po
prostu przestałam cię kochać – dodała i przekrzywiła lekko głowę, dokładnie mi
się przyglądając.
Wypuściłem powoli powietrze przez
rozchylone usta i odzyskawszy władzę w nogach, ruszyłem w stronę drzwi. Kiedy
znalazłem się już na zewnątrz, zachłysnąłem się zimnym powietrzem i z ledwością
ruszyłem przed siebie, chcąc się znaleźć jak najdalej od tej zakłamanej dwójki.
Byłem tak bardzo roztrzęsiony i zamroczony tym, co się stało, że nie zauważyłem
nawet, kiedy znalazłem się na jezdni. Nie zauważyłem także jadącego wprost na
mnie samochodu, który w ostatnim momencie zahamował, jednak i tak we mnie
uderzył.
Poczułem jedynie okropny ból
obezwładniający moje ciało, a później zapadła ciemność. Słyszałem jakby przez
mgłę głosy gromadzących się wokół mnie osób, jednak nie potrafiłem ich
rozpoznać.
- Jiyong! Jiyong!
*
Otworzyłem szeroko oczy i
poderwałem się nerwowo na łóżku, rozglądając się przy okazji dookoła siebie.
Spanikowany zacząłem dotykać swoją twarz, jakby chcąc sprawdzić, czy wciąż
żyję. Znajdowałem się w tym samym pokoju, w którym wczoraj zasnąłem, a zdjęcia
wiszące na ścianach uświadomiły mi, że jestem w sypialni Soyeon. Oddychając
nerwowo, przeniosłem wzrok na stojącą przy łóżku dziewczynę i wrzasnąłem z
przerażenia, zaraz jednak uświadamiając sobie, że to tylko Lee.
- Matko… Wszystko w porządku? –
spytała przerażona, dokładnie mi się przyglądając. – Musiał ci się śnić jakiś
koszmar, bo darłeś się jak nienormalny – dodała i uśmiechnęła się łagodnie. –
Mówiłam ci, żebyś nie jadł tyle na noc. Mama zawsze mi powtarzała, że kiedy
człowiek się naje na noc, to potem śnią mu się koszmary. Idę do sklepu, bo
lodówka świeci pustką. Chcesz coś? – Potok słów wypływający z ust dziewczyny
tak bardzo mnie zamroczył, że nie byłem w stanie odpowiedzieć na tak proste
pytanie.
- Nie… Chyba nie – rzuciłem po
chwili i odgarnąłem z czoła mokre od potu kosmyki włosów. – Taeyang już wstał?
- Kto? – Soyeon zatrzymała się w
progu sypialni i spojrzała na mnie pytająco. – Głupku, ten sen musiał ci nieźle
w głowie namieszać – zaśmiała się głośno, kręcąc głową z rozbawieniem. – Oppa, Youngbae przecież jest w Seulu.
Może prześpij się jeszcze, co? Albo wiem! Weź zimny prysznic, to powinno ci
pomóc – zaproponowała i wyszła z sypialni, a później także z domu.
Siedziałem przez dłuższą chwilę w
bezruchu, jeszcze raz analizując ten okropny sen. Bunny miała rację, mogłem nie
jeść tyle na kolację. Byłem tak zmęczony, że z ledwością podniosłem się z
łóżka. Podążając za radą, jakiej udzieliła mi dziewczyna, postanowiłem wziąć
zimny prysznic. Podszedłem do leżącej na ziemi torby, chcąc zabrać jeszcze
czyste ciuchy, jednak nim zdążyłem znaleźć koszulkę, udało mi się natknąć na
pamiętnik Soyeon, który – nie wiedzieć czemu – zabrałem za sobą. Zastanawiałem
się tylko, dlaczego dziewczyna ani razu nie wspomniała o nim. Nie pytała, czy
czytałem którykolwiek z wpisów, a tym bardziej nie dopominała się o oddanie go.
Usiadłem na podłodze i z czystej
ciekawości otworzyłem notatnik na ostatnim wpisie, który zrobiła – o ile dobrze
pamiętałem – dzień przed tym, jak Douglas pierwszy raz podniósł na nią rękę.
Wziąłem głęboki wdech i zagłębiłem się w treści wpisu.
Nie mogę przestać o nim myśleć. To już mnie dobija. Od naszego zerwania
minęło tyle czasu, a ja wciąż łudzę się, że gdy otworzę rano oczy – on będzie
leżał obok mnie w łóżku. Tak się jednak nie dzieje, co tylko powoduje, że czuję
się jeszcze gorzej. Moja psychika leży w gruzach, chociaż tego po sobie nie
pokazuję. Douglas niczego nie zauważa albo udaje, że nie widzi. Lepiej nie
dostrzegać problemu, prawda? Lepiej jest mieć idealną dziewczynę bez
jakichkolwiek problemów, którą można się pochwalić przed kolegami…
Boże, Jiyong… Tak cholernie mi ciebie brakuje… I wciąż cię kocham.
Gdybyś tylko tutaj był i mógł mi jakoś pomóc, może wtedy byłoby mi łatwiej.
- Kuźwa, Jiyong, ty idioto – warknąłem na samego siebie i
poderwałem się z ziemi. Nie zdążyłem nawet dojść do przedpokoju, gdy frontowe
drzwi się otworzyły, a w progu stanęła Soyeon.
- Zapomniałam portfela –
powiedziała rozbawiona i podeszła do jednej z komód, na której leżała jej
torebka. – Gapa ze mnie – zaśmiała się i wyjęła z torby zgubę. Kiedy odwróciła
się przodem do mojej osoby, złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie, po
czym mocno przytuliłem. – Ji, wszystko okay?
- Już nigdy nie pozwolę ci
odejść, rozumiesz? – wyszeptałem dziewczynie do ucha i wzmocniłem uścisk wokół
jej ramion. – Nigdy. Zapamiętaj to sobie.
Boziu, ja się poryczałam, jak ona mu powiedziała, że go nie kocha, a to wszystko to... Sen?! No dobra, przeczuwałam to, ale i tak jestem w szoku xD ale to przez to, że gdyby to nie był koszmar, to jak by się to potoczyło? Wtedy na pewno na Soyeon wymyśliłabym wiązanke przekleństw! XD I tu akurat ten pod koniec jest świetny, nie potrzebny był od razu pocałunek ;3 Rozdział rzeczywiście jest najlepszy, jak na razie, pełno emocji, adrenaliny i zaskoczenia. rozbawiła mnie myśl GD o zakopaniu YB, kkk ^^
OdpowiedzUsuńAle i tak już nie lubię Taeyanga! Xd
PIERWSZY KOMENTARZ, BICZES~
Szczerze? Tak samo byłam zszokowana, jak Jiyong, kiedy Soyeon całowała się z Taeyangiem i przez Ciebie jeszcze bardziej mnie on irytuje, ale Ci wybaczę, bo wiem, że chciałaś się na nim wyżyć. Ludzie, już myślałam, że GD coś będzie. Dobrze, że to wszystko okazało się koszmarem. Z tym, że się biedny Jiyong musiał nacierpieć. Nie wiem, co tu konstruktywnego wymyślić, bo nawet okularów nie mam i czy dobrze piszę - też nie wiem. Literki mi się nieco tegują, no ale nic. Czekam na dalszy rozdział, bo choć mnie oni irytują, ta słodka parka, to chcę czytać. Pieprzony GD. XD
OdpowiedzUsuńWiesz... na początku miałam cię ochotę zabić, ale pomysł na rozdział był naprawdę wspaniały i nie dziwię ci się, że tak bardzo go uwielbiasz. Kiedy dowiedziałam się, że to tylko sen, koszmar, to po prostu zaczęłam się śmiać, myśląc: Coś ty zrobiła?... Co do zakopania Taeyanga w piasku - po prostu cudo. Każdy fragment z tym związany sprawiał, że zaczęłam się szczerzyć, jak wariatka. Dodam jeszcze, że jako, że dopiero, co wstałam, to ten rozdział był idealnym rozpoczęciem dnia. :P
OdpowiedzUsuń"Wlokłem się więc za ćwierkającą dwójką i tylko rozglądałem się za odpowiednim miejscem do zakopania Taeyanga." - nie wyrabiam, naprawdę.
Czekam na kolejne rozdziały, tu i na KOREAN DREAMS.
Pozdrawiam,
Blackey.
Zaczęłam czytać ten rozdział i już od początku nie podobała mi sie osoba Tae ^^ Ja ogólnie za nim nie przepadam,a teraz to wgl ugh! Miałam ochotę przerwać czytanie po tym jak dziewczyna się z nim całowało,ale nie zrobiłam tego,bo tak nie wolno i już ! Na szczęście to tylko koszmar :3 Naprawdę ten rozdział jest świetny. Wszystko mi się w nim podoba. Cud, mód, orzeszki i G-Dragon haha. No nie pozostaje mi nic do dodania poza tym,że życz ę duuużo weny i czekam na kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Yume
Ojejku, czy mogę to skomentować jakoś lepiej? Si, przytulają się tylko, ale czy tak nie jest dobrze? No tak, tak. Ja zawsze wrzeszczę na dramach, żeby on ją pocałował bardziej namiętnie, a nie tylko przyciskał do niej swe wargi, jak rzeźba lodowa, ale to Korea :) Wydaje mi się, że oni jednak poczynili jakiś postęp, w sensie reżyserzy, bo od kilku dram widzę, że aktor ma "pozwolenie" pocałować partnerkę bardziej ciekawym stylem... Ale dobra, odbiegłam od setna opowiadania. U nich w życiu to jak na niebezpiecznej maszynie w wesołym miasteczku, tylko się modlisz, żeby nie wypaść i nie zginąć tragicznie. Smok i Króliczek powinni wreszcie dojść ze sobą do porozumienia, przecież tak bardzo do siebie pasują. Cieszę się, że już są jakieś postępy. Biedny Dragon się wykańcza tymi snami : (
OdpowiedzUsuńJezu! Nie masz pojęcia, jak klęłam przed monitorem, kiedy czytałam o pocałunku Soyeon i Taeyanga. A kiedy ona jeszcze wyznała, że nic nie czuje do Dragona! Rzucałam mięsem aż miło, a okazało się, że to tylko sen! Strasznie mi ulżyło. Naprawdę. Chyba bym nie zniosła cierpienia Jiyonga, on zasługuje na szczęście u boku dziewczyny, którą kocha. Mam nadzieję, że jego i Bunny czeka ostatecznie dobre zakończenie, pełne nadziei na przyszłość. Tak czy siak: rozdział genialny!
OdpowiedzUsuńWitness, idioto, ja przez Ciebie kiedyś zwariuję! Naprawdę! To już jest niesprawiedliwe. Czytając o pocałunku Soyeon i YB… Boże, serce mi pękło. Było mi tak strasznie żal GD, tak strasznie! Ja nie wiem czemu tak się bawisz moimi emocjami ;c Nawet nie wiesz, jaka ulga opanowała cały mój umysł, gdy się dowiedziałam, że to był jedynie sen. No tak, mogłam się domyślić, ale… No bez jaj, no! Tak realny sen?! I te słowa Bunny, że ona go nie kocha, że zerwała z nim bo go już nie kochała i jak się domyślam, już wtedy coś czuła do YB. Chore. Chore! Ja Cię kiedyś zatłukę. Bo to zbrodnia tak łamać komuś serce! Ale cieszę się, że wszystko skończyło się dobrze, że to tylko mózg naszego Smoka płata mu figle. Uf, ulga x2. Tak, to też chyba mój ulubiony rozdział. Jako jedyny dał mi takie emocje, haha :D czekam na kolejny, kochana <3 Twoja Pluton.
OdpowiedzUsuńNajpierw byłam w niezłym szoku jak przeczytałam,że Soyeon całowała się z Taeyangiem. Ty mnie chyba do grobu chcesz wpędzić, ale na szczęście to wszystko okazało się koszmarem. Nie wiesz nawet jaką ulgę poczułam :D
OdpowiedzUsuńCo do pocałunku... Jestem już przyzwyczajona. Bo oglądając dramy to czekam i czekam,aż to się stanie :D Więc i tu cierpliwie poczekam ;)
Rozdział jest naprawdę znakomity !
Pozdrawiam ;)
Nosz cholera, całkiem o tym śnie zapomniałam ii czytając o tym pocałunku tak się wkurzyłam, że zrzuciłam laptopa na podłogę. Brawo mad... W każdym badź razie rozczuliła mnie ta ostatnia scenka, już nie wspominając o tym, że GD ma schizujące sny O.o Jak dla mnie rozdział parfait; taki idealny nooo.. Moja wena na komentarze chyba nadal śpi, ale okay >.< No nycz, nie dziwię się, że to twój ulubiony rozdział, bo jest boski iii o! :) xxx
OdpowiedzUsuń