czwartek, 28 marca 2013

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY


Przeciągnąłem się mocno na łóżku i ziewając głośno, zerknąłem na ekran telefonu, który leżał na poduszce tuż obok mojej głowy. Dochodziła dopiero dziewiąta, co totalnie mnie zaskoczyło, bo przecież to był jeszcze środek nocy. W wolne dni nigdy nie wstaję tak wcześniej, zwłaszcza jeśli poszedłem spać bardzo późno. Musiało mi się coś poprzestawiać w głowie przez zbyt częste przebywanie z chłopakami z zespołu. Na szczęście przerwę w trasie postanowiliśmy spędzić osobno, by przypadkiem się nie pozabijać z nadmiaru swojego towarzystwa. Oni nie mieli większych zażaleń, gdy im przedstawiałem swój plan, dlatego też nie musiałem się przejmować wyrzutami sumienia, że tak ich po prostu olałem. Krótki odpoczynek od siebie wszystkim dobrze nam zrobi. Poza tym, planowałem wspólny wyjazd z Soyeon do jej rodzinnego domu położonego nad morzem. Pomysł idealny, jednak okazał się wielką klapą, kiedy wyszło na jaw, że Lee zaprosiła także Taeyanga. Nie żebym miał coś przeciwko niemu, przecież to mój najlepszy przyjaciel, ale chciałem spędzić tych kilka dni tylko z Soyeon. Miałem nadzieję, że przez ten krótki czas uda nam się poukładać sprawy i naprawić to, co wymagało naprawy.
Niestety moje plany pokrzyżował Youngbae, ale nie mogłem mieć do niego żadnych pretensji. W końcu to Soyeon go zaprosiła, a on był tak wspaniały, że nie potrafił jej odmówić. Z resztą, kto by potrafił odmówić tak słodkiej dziewczynie? Ja na pewno nie.
Wstałem więc kilka minut po dziewiątej, chcąc sprawdzić, czy reszta towarzystwa także już jest na nogach. Wcale nie zdziwił mnie widok krzątającej się po salonie szatynki, a tym bardziej robiącego śniadanie w kuchni Youngbae.
- Hej – rzuciłem na powitanie i uśmiechnąłem się do dziewczyny, gdy w końcu zauważyła moją osobę.
- Hej, ty już wstałeś? – zaskoczona otworzyła szeroko oczy i uważnie mi się przyjrzała, jakby chcąc sprawdzić, czy to naprawdę ja, a nie jakaś podróbka. – Jest dopiero dziewiąta. Wiesz o tym?
- Wiem – zaśmiałem się głośno i zerknąłem na Taeyanga, który był tak zajęty przygotowywaniem posiłku, że nawet nie zwracał na mnie uwagi. – Jakoś nie mogłem już dłużej wyleżeć w łóżku – stwierdziłem i wzruszyłem ramionami. – Mam wam w czymś pomóc czy mogę iść do łazienki trochę się ogarnąć?
- Możesz iść. Poradzimy sobie z Youngbae – odpowiedziała i uśmiechając się promiennie, poszła do kuchni.
Przedrzeźniając dziewczynę, wycofałem się w stronę łazienki, chcąc trochę się odświeżyć po nocy. Nie wiedziałem dlaczego, ale mój dobry humor momentalnie wyparował, gdy zobaczyłem, jak Bunny świetnie dogaduje się z moim przyjacielem. Dobra, może niepotrzebnie byłem zazdrosny, ale wszystko to przez to, że YB pokrzyżował moje plany zbliżenia się na nowo do Soyeon. Miałem ochotę zakopać go na plaży i odkopać dopiero przed samym powrotem do Seulu. W sumie, to chyba nie był znów taki głupi pomysł.

*

Po śniadaniu doszliśmy do wniosku, że przejdziemy się na plażę, żeby nieco się dotlenić i nabrać sił na maraton filmowy, który wymyślił Taeyang. Ja najwidoczniej nie miałem nic do gadania, bo nawet nie chcieli znać moich propozycji na spędzenie dalszej części dnia. Co prawda nie miałem żadnego pomysłu, ale byłoby mi miło, gdyby owa dwójka zechciała chociaż zapytać, czy zgadzam się na maraton z horrorami. Wiedziałem doskonale, że pewnie i tak zasnę już na napisach pierwszego, bo nie byłem tego dnia wyjątkowo wyspany.
Na spacer też nie miałem ochoty, ale przecież nie mogłem ich zostawić samych. Wlokłem się więc za ćwierkającą dwójką i tylko rozglądałem się za odpowiednim miejscem do zakopania Taeyanga. Nie mogłem uwierzyć, że jestem tak bardzo zazdrosny o swojego najlepszego przyjaciela. Przecież doskonale wiedziałem, że YB nigdy nie zrobiłby mi takiego świństwa i nie odebrałby dziewczyny, którą kocham ponad wszystko. Mimo to wolałem mieć na nich oko i przypilnować, bo nigdy nic nie wiadomo.
- Jiyong-oppa! – krzyknęła Soyeon, zatrzymując się w miejscu. Pomachała do mnie i szeroko się uśmiechnęła, przywołując do siebie. – Co ty się tak wleczesz? – spytała, gdy już do niej podszedłem.
- Nie jestem dzisiaj w dobrej formie – przyznałem, zerkając na Taeyanga, który właśnie grzebał stopą w piasku. Bardzo dobrze, kopie już dla siebie dół. Przynajmniej ja będę miał mniej do roboty przy zakopywaniu go. – Może usiądziemy, co? – zaproponowałem, mając nadzieję, że chociaż tym razem mnie posłuchają.
- To ty sobie usiądź, a my się jeszcze kawałek przejdziemy – powiedział Youngbae, a mi automatycznie się nóż w kieszeni otworzył.
Już nic nie odpowiedziałem, tylko uśmiechnąłem się sztucznie i usiadłem na wielkim głazie. Odwróciłem głowę w przeciwną stronę, dając moim towarzyszom do zrozumienia, że mogą już sobie iść, i że ich wcale nie potrzebuję. Bałem się, że jeszcze chwila, a powiedziałbym coś nieodpowiedniego i znów pokłóciłbym się z Soyeon. Naprawdę, pierwsze miesiące tego roku i ostatnie zeszłego dały mi nieźle popalić i nie miałem najmniejszej ochoty kolejny raz spierać się z Lee. Ostatnio zauważyłem, że nieco się zmieniłem odkąd byliśmy razem. Stałem się bardziej oziębły i powoli przestawałem oddzielać życie Kwon Jiyonga od życia G-Dragona. Sam nie wiem kiedy, ale staliśmy się nierozerwalną jednością. Jeszcze kiedy byłem z Soyeon umiałem rozdzielać życie osobiste od kariery. Po zerwaniu tak totalnie się już w tym wszystkim pogubiłem, że pozwoliłem G-Dragonowi stłamsić Jiyonga.
Nie wiem do końca, czy to na pewno mi się podoba.
Siedziałem na tym niewygodnym kamieniu przeszło pół godziny, a oni najwidoczniej nie mieli najmniejszego zamiaru do mnie dołączyć. Widziałem z oddali, jak Soyeon i YB się wygłupiają i biegają za sobą w kółko. Zupełnie jak dzieci w przedszkolu. Ja już chyba byłem za poważny na takie coś. Jeszcze niedawno może bym do nich dołączył, ale teraz? Teraz to ja należałem do innej bajki i obawiam się, że powoli zaczynało brakować w niej miejsca dla Bunny. Ona wciąż bywała dziecinna. Widziałem po jej zachowaniu, że potrzebuje chłopaka, który za nią nadąży i da to, czego potrzebuje i na co zasługuje. Ja chyba przestałem być właśnie tym, kto by jej to zapewnił.
Może to był właśnie czas na to, by usunąć się w cień? Mogłem ją wspierać, być przy niej, ale chyba tylko jako przyjaciel i nikt więcej.
Podniosłem się z kamienia i nie oglądając się za siebie ruszyłem w stronę powrotną. Jiyong, czas pomyśleć o sobie, a nie tylko o Soyeon. Wiedziałem, że to będzie cholernie trudne, bo ta dziewczyna od zawsze stanowiła cząstkę mnie, ale chyba byłem gotowy by z niej zrezygnować.
Tak mi się przynajmniej wydawało.

*

Znudzony do granic możliwości zerknąłem kątem oka na Soyeon i Taeyanga, którzy właśnie spierali się odnośnie wyboru pierwszego z mnóstwa filmów odłożonych na stoliku. Dziewczyna upierała się przy komedii, natomiast YB chciał obejrzeć horror, co było dla mnie śmieszne, bo przecież dochodziła ledwo piętnasta.
- Przyznaj, że się boisz! – powiedział chłopak, zabierając Lee pudełko z filmem DVD.
W przelocie zdołałem dojrzeć okładkę i aż mnie skręciło, gdy zobaczyłem tytuł. Jakoś nie miałem ochoty po raz kolejny oglądać Ju-on, ale już zdążyłem przywyknąć, że moje zdanie w tym towarzystwie najmniej się liczy. Postanowiłem więc nie zabierać głosu w tym bezsensownym sporze i tylko wygodnie rozłożyłem się na kanapie, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
- Nie boję się! – odpowiedziała oburzona Soyeon i uderzyła chłopaka z otwartej dłoni w tył głowy. – Po prostu nie ma sensu oglądać horroru w środku dnia! Zepsujesz cały efekt!
- Zasłoni się okna. Co za problem? – Taeyang wzruszył beztrosko ramionami i wstał z podłogi. Podszedł do okien i jednym zamaszystym ruchem zasłonił je ciemnym materiałem. W salonie zapanował przyjemny półmrok, idealny do drzemki. – I jak? Od razu lepiej, prawda?
- Jiyong-ah! Czemu mnie nie poprzesz? – Soyeon spojrzała na mnie z wyrzutem, na co ja otworzyłem szeroko oczy, nie bardzo wiedząc, co się dzieje. Zaraz jednak dotarło do mnie, że chodzi znów o wybór filmu, ale się nie odezwałem. – Wielkie dzięki – burknęła i rzuciła w YB pudełkiem z DVD. – Głupi jesteście i was nie lubię.
- Nikt nas nie lubi – zauważyłem i przeciągnąłem się mocno na kanapie, aż mi coś w szyi przeskoczyło. Jęknąłem z bólu i od razu zacząłem rozmasowywać obolałe miejsce.
- Mów za siebie – prychnął Taeyang, włączając film. – Mnie każdy uwielbia – dodał i posłał mi ironiczny uśmieszek.
- Chyba w twojej bajce – zaśmiałem się sarkastycznie i odwzajemniłem sztuczny uśmiech.
Powoli zaczynał działać mi na nerwy i naprawdę żałowałem, że nie zakopałem go w głębokim dole na plaży. Słysząc głośne odchrząknięcie Lee, zerknąłem w jej stronę i wzruszyłem ramionami, widząc jej morderczy wzrok. Zrezygnowałem z dalszego dogryzania YB i wbiłem się mocniej w oparcie kanapy, chcąc się stać na chwilę niewidzialnym.
Głowa zaczynała mnie boleć od ciągłego przekomarzania się Lee z YB. Miałem ich powoli dość, dlatego niepostrzeżenie wymknąłem się z salonu i poszedłem do łazienki, by tam na chwilę móc pobyć z samym sobą. Usiadłem na skraju wanny i odchyliłem głowę, ciężko oddychając. Przesiedziałem w kompletnej ciszy kilka minut, a może nawet kilkanaście. Wolałem jednak przeczekać ten kryzys, niż wrócić za wcześniej do salonu i zrobić coś, czego później bym żałował.
Powoli otworzyłem drzwi łazienki i opuściłem pomieszczenie, wcześniej gasząc światło. W salonie panowała idealna cisza i jedynie odgłosy dochodzące z telewizora czasami ją zakłócały. Byłem ciekaw, czy pozostawiona przeze mnie dwójka do końca się pokłóciła, czy może byli tak zafascynowani filmem, że nawet się nie odzywali do siebie. Zajrzałem do pokoju i momentalnie zamarłem, widząc całującą się parę. Nie wykonałem żadnego ruchu, nawet się nie odezwałem. Byłem tak zaskoczony tym widokiem, że totalnie mnie sparaliżowało. Schowałem się za ścianą i odczekałem chwilę, a później znów zajrzałem do pomieszczenia, mając nadzieję, że już skończyli.
- Gdzieś ty zniknął? – spytała nienaturalnie drżącym głosem Soyeon, gdy mnie dostrzegła.
Na szczęście nie widzieli mnie wcześniej, więc obeszło się póki co bez żałosnych tłumaczeń, że to nie tak, jak myślę.
- Byłem w łazience – odpowiedziałem cicho i usiadłem na kanapie. – Stęskniliście się za mną? – uśmiechnąłem się ironicznie, przyglądając się Soyeon, której twarz nagle oblała się purpurowym rumieńcem.
- Żebyś wiedział – odpowiedziała, siląc się na szeroki uśmiech. – Pójdę zrobić jeszcze trochę popcornu – dodała i czym prędzej wyszła do kuchni.
Przeniosłem wzrok na Youngbae, powstrzymując się z całych sił przed rzuceniem na chłopaka. Już nawet nie potrafiłem nazwać go swoim przyjacielem. Gdyby nim był, to nigdy nie zrobiłby mi takiego świństwa.
- Skurwiel z ciebie, wiesz? – odezwałem się mrukliwym głosem, wpatrując się pustym wzrokiem w twarz Taeyanga. Zaskoczony spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami, kompletnie nie wiedząc, co odpowiedzieć. – Wiesz doskonale, jak bardzo zależy mi na Soyeon, więc dlaczego się z nią całowałeś?
- GD, przecież ona nie jest twoją własnością – powiedział rozbawiony i wzruszył obojętnie ramionami, czym totalnie mnie rozdrażnił. – Mam do niej takie same prawo, co ty. Poza tym, od zawsze mi się podobała, tylko ty zawsze się wpieprzałeś pomiędzy nas.
- Słucham?! – wrzasnąłem, podrywając się z kanapy. Stanąłem nad chłopakiem i zmierzyłem go wzrokiem. – Wiesz doskonale, że ją kocham i cholernie mi na niej zależy! Jako mój przyjaciel powinieneś odpuścić!
- Ale ja nic do ciebie nie czuję. – Słysząc ściszony głos dziewczyny, obejrzałem się za siebie i na chwilę straciłem kontakt z rzeczywistością. – Myślisz, że dlaczego od ciebie wtedy odeszłam? Po prostu przestałam cię kochać – dodała i przekrzywiła lekko głowę, dokładnie mi się przyglądając.
Wypuściłem powoli powietrze przez rozchylone usta i odzyskawszy władzę w nogach, ruszyłem w stronę drzwi. Kiedy znalazłem się już na zewnątrz, zachłysnąłem się zimnym powietrzem i z ledwością ruszyłem przed siebie, chcąc się znaleźć jak najdalej od tej zakłamanej dwójki. Byłem tak bardzo roztrzęsiony i zamroczony tym, co się stało, że nie zauważyłem nawet, kiedy znalazłem się na jezdni. Nie zauważyłem także jadącego wprost na mnie samochodu, który w ostatnim momencie zahamował, jednak i tak we mnie uderzył.
Poczułem jedynie okropny ból obezwładniający moje ciało, a później zapadła ciemność. Słyszałem jakby przez mgłę głosy gromadzących się wokół mnie osób, jednak nie potrafiłem ich rozpoznać.
- Jiyong! Jiyong!

*

Otworzyłem szeroko oczy i poderwałem się nerwowo na łóżku, rozglądając się przy okazji dookoła siebie. Spanikowany zacząłem dotykać swoją twarz, jakby chcąc sprawdzić, czy wciąż żyję. Znajdowałem się w tym samym pokoju, w którym wczoraj zasnąłem, a zdjęcia wiszące na ścianach uświadomiły mi, że jestem w sypialni Soyeon. Oddychając nerwowo, przeniosłem wzrok na stojącą przy łóżku dziewczynę i wrzasnąłem z przerażenia, zaraz jednak uświadamiając sobie, że to tylko Lee.
- Matko… Wszystko w porządku? – spytała przerażona, dokładnie mi się przyglądając. – Musiał ci się śnić jakiś koszmar, bo darłeś się jak nienormalny – dodała i uśmiechnęła się łagodnie. – Mówiłam ci, żebyś nie jadł tyle na noc. Mama zawsze mi powtarzała, że kiedy człowiek się naje na noc, to potem śnią mu się koszmary. Idę do sklepu, bo lodówka świeci pustką. Chcesz coś? – Potok słów wypływający z ust dziewczyny tak bardzo mnie zamroczył, że nie byłem w stanie odpowiedzieć na tak proste pytanie.
- Nie… Chyba nie – rzuciłem po chwili i odgarnąłem z czoła mokre od potu kosmyki włosów. – Taeyang już wstał?
- Kto? – Soyeon zatrzymała się w progu sypialni i spojrzała na mnie pytająco. – Głupku, ten sen musiał ci nieźle w głowie namieszać – zaśmiała się głośno, kręcąc głową z rozbawieniem. – Oppa, Youngbae przecież jest w Seulu. Może prześpij się jeszcze, co? Albo wiem! Weź zimny prysznic, to powinno ci pomóc – zaproponowała i wyszła z sypialni, a później także z domu.
Siedziałem przez dłuższą chwilę w bezruchu, jeszcze raz analizując ten okropny sen. Bunny miała rację, mogłem nie jeść tyle na kolację. Byłem tak zmęczony, że z ledwością podniosłem się z łóżka. Podążając za radą, jakiej udzieliła mi dziewczyna, postanowiłem wziąć zimny prysznic. Podszedłem do leżącej na ziemi torby, chcąc zabrać jeszcze czyste ciuchy, jednak nim zdążyłem znaleźć koszulkę, udało mi się natknąć na pamiętnik Soyeon, który – nie wiedzieć czemu – zabrałem za sobą. Zastanawiałem się tylko, dlaczego dziewczyna ani razu nie wspomniała o nim. Nie pytała, czy czytałem którykolwiek z wpisów, a tym bardziej nie dopominała się o oddanie go.
Usiadłem na podłodze i z czystej ciekawości otworzyłem notatnik na ostatnim wpisie, który zrobiła – o ile dobrze pamiętałem – dzień przed tym, jak Douglas pierwszy raz podniósł na nią rękę. Wziąłem głęboki wdech i zagłębiłem się w treści wpisu.
Nie mogę przestać o nim myśleć. To już mnie dobija. Od naszego zerwania minęło tyle czasu, a ja wciąż łudzę się, że gdy otworzę rano oczy – on będzie leżał obok mnie w łóżku. Tak się jednak nie dzieje, co tylko powoduje, że czuję się jeszcze gorzej. Moja psychika leży w gruzach, chociaż tego po sobie nie pokazuję. Douglas niczego nie zauważa albo udaje, że nie widzi. Lepiej nie dostrzegać problemu, prawda? Lepiej jest mieć idealną dziewczynę bez jakichkolwiek problemów, którą można się pochwalić przed kolegami…
Boże, Jiyong… Tak cholernie mi ciebie brakuje… I wciąż cię kocham. Gdybyś tylko tutaj był i mógł mi jakoś pomóc, może wtedy byłoby mi łatwiej.
­- Kuźwa, Jiyong, ty idioto – warknąłem na samego siebie i poderwałem się z ziemi. Nie zdążyłem nawet dojść do przedpokoju, gdy frontowe drzwi się otworzyły, a w progu stanęła Soyeon.
- Zapomniałam portfela – powiedziała rozbawiona i podeszła do jednej z komód, na której leżała jej torebka. – Gapa ze mnie – zaśmiała się i wyjęła z torby zgubę. Kiedy odwróciła się przodem do mojej osoby, złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie, po czym mocno przytuliłem. – Ji, wszystko okay?
- Już nigdy nie pozwolę ci odejść, rozumiesz? – wyszeptałem dziewczynie do ucha i wzmocniłem uścisk wokół jej ramion. – Nigdy. Zapamiętaj to sobie.

9 komentarzy:

  1. Boziu, ja się poryczałam, jak ona mu powiedziała, że go nie kocha, a to wszystko to... Sen?! No dobra, przeczuwałam to, ale i tak jestem w szoku xD ale to przez to, że gdyby to nie był koszmar, to jak by się to potoczyło? Wtedy na pewno na Soyeon wymyśliłabym wiązanke przekleństw! XD I tu akurat ten pod koniec jest świetny, nie potrzebny był od razu pocałunek ;3 Rozdział rzeczywiście jest najlepszy, jak na razie, pełno emocji, adrenaliny i zaskoczenia. rozbawiła mnie myśl GD o zakopaniu YB, kkk ^^
    Ale i tak już nie lubię Taeyanga! Xd
    PIERWSZY KOMENTARZ, BICZES~

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze? Tak samo byłam zszokowana, jak Jiyong, kiedy Soyeon całowała się z Taeyangiem i przez Ciebie jeszcze bardziej mnie on irytuje, ale Ci wybaczę, bo wiem, że chciałaś się na nim wyżyć. Ludzie, już myślałam, że GD coś będzie. Dobrze, że to wszystko okazało się koszmarem. Z tym, że się biedny Jiyong musiał nacierpieć. Nie wiem, co tu konstruktywnego wymyślić, bo nawet okularów nie mam i czy dobrze piszę - też nie wiem. Literki mi się nieco tegują, no ale nic. Czekam na dalszy rozdział, bo choć mnie oni irytują, ta słodka parka, to chcę czytać. Pieprzony GD. XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz... na początku miałam cię ochotę zabić, ale pomysł na rozdział był naprawdę wspaniały i nie dziwię ci się, że tak bardzo go uwielbiasz. Kiedy dowiedziałam się, że to tylko sen, koszmar, to po prostu zaczęłam się śmiać, myśląc: Coś ty zrobiła?... Co do zakopania Taeyanga w piasku - po prostu cudo. Każdy fragment z tym związany sprawiał, że zaczęłam się szczerzyć, jak wariatka. Dodam jeszcze, że jako, że dopiero, co wstałam, to ten rozdział był idealnym rozpoczęciem dnia. :P
    "Wlokłem się więc za ćwierkającą dwójką i tylko rozglądałem się za odpowiednim miejscem do zakopania Taeyanga." - nie wyrabiam, naprawdę.

    Czekam na kolejne rozdziały, tu i na KOREAN DREAMS.
    Pozdrawiam,
    Blackey.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczęłam czytać ten rozdział i już od początku nie podobała mi sie osoba Tae ^^ Ja ogólnie za nim nie przepadam,a teraz to wgl ugh! Miałam ochotę przerwać czytanie po tym jak dziewczyna się z nim całowało,ale nie zrobiłam tego,bo tak nie wolno i już ! Na szczęście to tylko koszmar :3 Naprawdę ten rozdział jest świetny. Wszystko mi się w nim podoba. Cud, mód, orzeszki i G-Dragon haha. No nie pozostaje mi nic do dodania poza tym,że życz ę duuużo weny i czekam na kolejne rozdziały :)
    Pozdrawiam,
    Yume

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojejku, czy mogę to skomentować jakoś lepiej? Si, przytulają się tylko, ale czy tak nie jest dobrze? No tak, tak. Ja zawsze wrzeszczę na dramach, żeby on ją pocałował bardziej namiętnie, a nie tylko przyciskał do niej swe wargi, jak rzeźba lodowa, ale to Korea :) Wydaje mi się, że oni jednak poczynili jakiś postęp, w sensie reżyserzy, bo od kilku dram widzę, że aktor ma "pozwolenie" pocałować partnerkę bardziej ciekawym stylem... Ale dobra, odbiegłam od setna opowiadania. U nich w życiu to jak na niebezpiecznej maszynie w wesołym miasteczku, tylko się modlisz, żeby nie wypaść i nie zginąć tragicznie. Smok i Króliczek powinni wreszcie dojść ze sobą do porozumienia, przecież tak bardzo do siebie pasują. Cieszę się, że już są jakieś postępy. Biedny Dragon się wykańcza tymi snami : (

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu! Nie masz pojęcia, jak klęłam przed monitorem, kiedy czytałam o pocałunku Soyeon i Taeyanga. A kiedy ona jeszcze wyznała, że nic nie czuje do Dragona! Rzucałam mięsem aż miło, a okazało się, że to tylko sen! Strasznie mi ulżyło. Naprawdę. Chyba bym nie zniosła cierpienia Jiyonga, on zasługuje na szczęście u boku dziewczyny, którą kocha. Mam nadzieję, że jego i Bunny czeka ostatecznie dobre zakończenie, pełne nadziei na przyszłość. Tak czy siak: rozdział genialny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Witness, idioto, ja przez Ciebie kiedyś zwariuję! Naprawdę! To już jest niesprawiedliwe. Czytając o pocałunku Soyeon i YB… Boże, serce mi pękło. Było mi tak strasznie żal GD, tak strasznie! Ja nie wiem czemu tak się bawisz moimi emocjami ;c Nawet nie wiesz, jaka ulga opanowała cały mój umysł, gdy się dowiedziałam, że to był jedynie sen. No tak, mogłam się domyślić, ale… No bez jaj, no! Tak realny sen?! I te słowa Bunny, że ona go nie kocha, że zerwała z nim bo go już nie kochała i jak się domyślam, już wtedy coś czuła do YB. Chore. Chore! Ja Cię kiedyś zatłukę. Bo to zbrodnia tak łamać komuś serce! Ale cieszę się, że wszystko skończyło się dobrze, że to tylko mózg naszego Smoka płata mu figle. Uf, ulga x2. Tak, to też chyba mój ulubiony rozdział. Jako jedyny dał mi takie emocje, haha :D czekam na kolejny, kochana <3 Twoja Pluton.

    OdpowiedzUsuń
  8. Najpierw byłam w niezłym szoku jak przeczytałam,że Soyeon całowała się z Taeyangiem. Ty mnie chyba do grobu chcesz wpędzić, ale na szczęście to wszystko okazało się koszmarem. Nie wiesz nawet jaką ulgę poczułam :D
    Co do pocałunku... Jestem już przyzwyczajona. Bo oglądając dramy to czekam i czekam,aż to się stanie :D Więc i tu cierpliwie poczekam ;)
    Rozdział jest naprawdę znakomity !
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nosz cholera, całkiem o tym śnie zapomniałam ii czytając o tym pocałunku tak się wkurzyłam, że zrzuciłam laptopa na podłogę. Brawo mad... W każdym badź razie rozczuliła mnie ta ostatnia scenka, już nie wspominając o tym, że GD ma schizujące sny O.o Jak dla mnie rozdział parfait; taki idealny nooo.. Moja wena na komentarze chyba nadal śpi, ale okay >.< No nycz, nie dziwię się, że to twój ulubiony rozdział, bo jest boski iii o! :) xxx

    OdpowiedzUsuń