sobota, 26 stycznia 2013

Z pamiętnika G-Dragona cz. II


Grudzień 2009 r. 

Okręciłem się wokół własnej osi i uśmiechając się szeroko, spojrzałem na siedzącą na kanapie Soyeon. Dziewczyna odwzajemniła gest i uniosła kciuki, dając mi do zrozumienia, że po tylu przebierankach nareszcie znalazłem odpowiedni strój, w którym będę mógł bez wstydu wyjść na scenę. Sam nie wiem, dlaczego zostawiłem to na ostatnią chwilę. Przecież za równą godzinę miał się rozpocząć mój pierwszy solowy koncert, a ja byłem w totalnym proszku. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Zwykle wszystko było dopięte na ostatni guzik nawet dzień przed występem, a teraz ledwo mogłem wybrać stroje na scenę.
Czasami miłość potrafi człowieka nieźle ogłupić. 
Czując na torsie dłonie Bunny, zagryzłem dolną wargę i obejrzałem się za siebie, chcąc zobaczyć dziewczynę. Soyeon stała tuż za mną i mocno wtulała się w moje plecy, co chwilę gładząc dłońmi białą bokserkę, którą na sobie miałem.
- Nawet nie wiesz, jaka jestem z ciebie dumna, Jiyong – wyszeptała, drażniąc swoim ciepłym oddechem moje odkryte ramię. – Będę trzymać za ciebie kciuki – dodała i odsunęła się ode mnie, ponownie siadając na kanapie.
Odwróciłem się przodem do szatynki i poprawiłem czarnego irokeza, sprawiając tym samym, że Soyeon westchnęła cicho, zagryzając przy tym dolną wargę. Podszedłem do dziewczyny i oparłszy dłonie na oparciu kanapy, nachyliłem się nad twarzą Bunny i delikatnie, niby od niechcenia musnąłem jej usta. Odsunąłem się na niewielką odległość i posłałem Lee zadziorny uśmieszek, czekając niecierpliwie na to, co zrobi. Soyeon zrobiła z ust dziubek, domagając się kolejnego pocałunku, jednak ja zamierzałem się z nią trochę podroczyć. Taka zabawa w kotka i myszkę nim pójdę na scenę, by dać takie show, jakiego jeszcze świat nie widział. Poza tym, chciałem się nieco wprowadzić w odpowiedni klimat przed zaprezentowaniem piosenki Breathe.
Kolejny raz musnąłem ledwo wyczuwalnie usta dziewczyny i na koniec przejechałem po nich językiem, chcąc doprowadzić Soyeon do furii. Wiedziałem, że nienawidzi, kiedy się z nią tak droczę, ale cóż ja mogłem poradzić na to, że mnie to sprawiało ogromną przyjemność? Moim zdaniem nie było nic lepszego od domagającej się pieszczot dziewczyny, która wprost błaga o to, by ją całować i dotykać.
- Nienawidzę cię – wymruczała pod nosem obrażona Bunny i odepchnęła mnie od siebie, przez co ja prawie przewróciłem się na ziemię. – I dobrze ci tak! – stwierdziła morowo, widząc moją zdziwioną minę.
Zaśmiałem się pod nosem i podszedłem ponownie do kanapy, po czym usiadłem okrakiem na Soyeon, od razu obejmując jej twarz dłońmi. Zaskoczona dziewczyna spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami i już miała coś powiedzieć, jednak ja zamknąłem jej usta namiętnym pocałunkiem. Nie chcąc połamać szatynce nóg, uklęknąłem na kanapie i jęknąłem w duchu, gdy dziewczyna wsunęła swoje nad wyraz zimne dłonie pod moją koszulkę.
Głośne i naprawdę niespodziewane pukanie do drzwi sprawiło, że Soyeon podskoczyła ze strachu na sofie i najpierw ugryzła moją dolną wargę, a później w akcie paniki zrzuciła mnie z siebie na twardą podłogę.
- Hej, robaczki, co robicie? – zapytała CL, wchodząc do mojej garderoby. – Przeszkodziłam wam w czymś? – liderka 2NE1 spojrzała na mnie uważnie i zmarszczyła pytająco czoło.
- Skądże znowu! – powiedziała speszona Soyeon, starając się ukryć zażenowanie szerokim i sztucznym uśmiechem. – Jiyong relaksuje się przed koncertem.
- Właśnie – przytaknąłem i podniosłem się z podłogi, posyłając zawstydzonej Bunny zadziorny uśmieszek. – Gotowa do występu?
- Oppa, jak nigdy przedtem! – CL klasnęła w dłonie i usiadła na kanapie obok Soyeon. – Jestem zwarta i gotowa do działania.
Zaśmiałem się pod nosem i kątem oka zerknąłem na Soyeon, która wyglądała, jakby miała zaraz rzucić się na CL i ją zabić tymi swoimi maleńkimi piąstkami. Moja dziewczyna była wyjątkowo uroczą osobą i jeśli bym jej nie znał od tylu lat, to nigdy nie uwierzyłbym w to, że mimo wszystko bywa zadziorna i wredna. Oczywiście sama się do tego otwarcie nigdy nie przyznała, ale wiem, że jest o mnie chorobliwie zazdrosna.
Ja o nią z resztą też i naprawdę czasami mam ochotę zabić własnych przyjaciół z zespołu, kiedy za bardzo się zagalopują i zapomni im się, że Soyeon jest moją dziewczyną, a w przyszłości może także…
- Musimy iść – zakomunikowała CL, podnosząc się z kanapy. Posłałem jej pytające spojrzenie, bo przecież nikt nie przyszedł do garderoby, by nam o tym powiedzieć. – Dostałam smsa, że mamy już się zbierać – wyjaśniła i jako pierwsza opuściła pomieszczenie.
- Idziemy? – zapytałem Soyeon, narzucając na ramiona kurtkę.
Dziewczyna w odpowiedzi skinęła głową i poprawiła moje ubranie, dłońmi przygładzając materiał na torsie. Uśmiechnąłem się promiennie i złapawszy szatynkę za rękę, pociągnąłem ją w stronę wyjścia.
Niech zacznie się zabawa…

*

Od zawsze byłem osobą, która lubi szokować i wprawiać ludzi w zdumienie. Nie chodzi tylko o mój wygląd, ekscentryczne fryzury, oryginalny ubiór, ale także zachowanie na scenie. Był w tym wszystkim jednak maleńki haczyk: wszystko to było tylko i wyłącznie grą aktorską. Według wielu osób, które znały mnie jedynie z telewizji czy koncertów uważało, że jestem typowym zimnym draniem. Arogancki chłopak, który ma w nosie innych ludzi i dociera po trupach do celu. Przy bliższym poznaniu okazywałem się być miłym gościem, niekiedy nawet dziecinnym. Od tej strony znała mnie jedynie rodzina, przyjaciele z zespołu i oczywiście Soyeon, bo przed nią nigdy nie musiałem udawać kogoś, kim nie byłem. Akceptowała mnie takim, jakim jestem; ze wszystkimi zaletami i co najważniejsze – wadami.
Oddychając ciężko, przeszedłem przez mostek biegnący przy scenie, bacznie obserwując przy tym stojące na jej środku łóżko, do którego po chwili podeszła jedna z tancerek. Przejechałem językiem po dolnej wardze i uśmiechnąłem się do samego siebie. Starając się panować nad dziwnie drżącym głosem, usiadłem na łóżku i oparłem się plecami o klęczącą tuż za mną dziewczynę. Kim przejechała dłońmi po moim torsie, a później ja kolejny raz poderwałem się z łóżka, by po chwili uklęknąć okrakiem nad leżącą na materacu tancerką. Z całych sił starałem się skupiać jedynie na śpiewaniu, jednak sytuacja, jaka rozgrywała się pomiędzy naszą dwójką sprawiała, że w głowie miałem totalny mętlik, a w gardle rosła wielka gula uniemożliwiająca mi wydobywanie z siebie normalnych dźwięków.
Zszedłem z łóżka, a gdy ono uniosło się do pionu, Kim złapała za dwa sznurki, dzięki którym mogła utrzymać równowagę. Nie przestając śpiewać, podszedłem do dziewczyny i złapałem ją za udo, mocno zaciskając na nim dłoń. Wtuliłem twarz we włosy brunetki, udając przy tym, że się całujemy.
Kiedy piosenka się skończyła, oboje stanęliśmy na ramie łóżka i przytuliliśmy się do siebie.
Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że ten występ nie obejdzie się bez echa, jednak chyba nie sądziłem wtedy, że będzie to miało aż tak poważne skutki.

*

Po zakończonym występie od razu udałem się do garderoby, po drodze rozglądając się za Soyeon, która przecież miała oglądać wszystko zza kulis. Nie mogąc jej nigdzie znaleźć, zacząłem podejrzewać najgorsze. Jak burza wpadłem do garderoby i od razu zatrzymałem wzrok na Soyeon, która właśnie wrzucała rzeczy do swojej torebki.
- Kochanie, co robisz? – spytałem zaskoczony, przyglądając się uważnie dziewczynie. – Hej, co jest? – nie uzyskawszy odpowiedzi, podszedłem do szatynki i złapałem ją za nadgarstek, jednak ona jednym szarpnięciem oswobodziła się z mojego uścisku i wróciła do pakowania swoich rzeczy. – Chodzi ci o ten występ? Jesteś zazdrosna?
- Odwal się – burknęła, odwracając się przodem do mnie. Jej zimny wzrok był tak zaskakujący, że nie wiedziałem, co mam powiedzieć i zrobić. – Co to miało być, co? Teraz zamieniasz swoje występy w porno? – prychnęła z odrazą i odsunęła się ode mnie na sporą odległość.
- Przecież to był tylko występ! – zauważyłem zdezorientowany, nie bardzo wiedząc, co mam robić. – Bunny, przestań się wygłupiać, bo zaraz uwierzę, że jesteś zła o ten występ – powiedziałem drżącym głosem, chociaż starałem się brzmieć na rozbawionego.
Kolejny raz zbliżyłem się do Soyeon, a ona znów się odsunęła. Powtórzyliśmy to jeszcze kilka razy, aż w końcu Bunny zatrzymała się na ścianie. Wbiła się w nią plecami i spojrzała na mnie z dziwnym błyskiem w oku.
- Nie wygłupiaj się – wyszeptałem ledwo słyszalnie, opierając dłonie na ścianie po obu stronach głowy dziewczyny. – Hej…
- Powiedziałam, że masz się odwalić – wysyczała zdenerwowana, próbując mnie od siebie odepchnąć.
Byłem nieustępliwy i w dalszym ciągu tkwiłem w tej samej pozycji. Przybliżyłem twarz to twarzy dziewczyny i przejechałem nosem po jej policzku. Wiedziałem, że jest wściekła o ten występ. Sam pewnie zareagowałbym tak samo, gdyby chodziło o Soyeon. Może też zawiniłem tym, że o niczym jej wcześniej nie wspomniałem, ale chciałem, by to była swojego rodzaju niespodzianka dla wszystkich.
- Odsuń się – wysyczała Bunny, gdy przejechałem nosem po jej szyi. – Kwon, odsuń się ode mnie – wycedziła przez zaciśnięte zęby, kładąc dłonie na moim torsie.
- Agassi… ­­- zacząłem łagodnym głosem, chcąc ją choć trochę udobruchać. – Wiem, że jesteś zła, ale…
W tym momencie Soyeon odepchnęła mnie od siebie, a ja nie mogąc zachować równowagi, upadłem miękko na stojącą za mną kanapę. Zdumiony spojrzałem na swoją dziewczynę i przełknąłem nerwowo ślinę. Bunny zabrała jedynie torebkę i szybko wyszła z garderoby, zostawiając mnie w totalnym osłupieniu. Minęła dłuższa chwila nim zrozumiałem, co właśnie się stało. Czym prędzej poderwałem się z kanapy i wybiegłem za Soyeon. Bałem się, że jeśli teraz dam jej odejść, to stracę ją na zawsze.
- Bunny! – krzyknąłem za oddalającą się szatynką i w kilka sekund znalazłem się tuż przy niej. – Proszę cię… - szepnąłem, łapiąc dziewczynę za rękę.
Soyeon odwróciła się przodem do mojej osoby i niespodziewanie uderzyła mnie wolną dłonią w twarz. Byłem tak zszokowany tym, co właśnie się stało, że nawet nie poczułem bólu, który pojawił się po niedługim czasie, totalnie mnie paraliżując.
- Brzydzę się tobą – powiedziała oschłym tonem, a ja poczułem się, jakbym kolejny raz dostał w twarz. – A teraz spieprzaj do tej swojej tancerki i urządź z nią sobie kolejne porno show.
- Ale Bunny… - wyjęczałem żałośnie, jednak na dziewczynę to w ogóle nie podziałało.
Odwróciła się na pięcie i odeszła w stronę wyjścia z hali. Ja natomiast stałem w totalnym osłupieniu i gapiłem się załzawionymi oczami na oddalającą się postać dziewczyny, z którą jednocześnie odchodziło moje serce.

*

W mieszkaniu panowała idealna cisza. Nie miałem najmniejszej ochoty wchodzić do środka, bo wiedziałem, co mnie tam czeka. Nie włączając w przedpokoju światła, zdjąłem buty oraz kurtkę, po czym westchnąłem ciężko, gdy poczułem opierającego się o moją nogę Gaho. Przywitałem się ze szczeniakiem i poszedłem do sypialni. Przymknąłem powieki i wstrzymując oddech, włączyłem światło. Powoli otworzyłem oczy, a gdy zobaczyłem otwartą szafę i puste półki, załamany uderzyłem głową we framugę drzwi.
Odeszła. Definitywnie odeszła.
Osunąłem się po ścianie i usiadłem na podłodze, podkurczając nogi pod brodę. Czując na wierzchu dłoni zimny nos Gaho, spojrzałem na niego szklistymi oczami i podrapałem go za uszami.
- Schrzaniłem – stwierdziłem cicho i pociągnąłem nosem. – Cholernie schrzaniłem.
Z kieszeni spodni wyjąłem komórkę i po odblokowaniu ekranu spojrzałem na wyświetlacz, na którym widniało zdjęcie Soyeon. Jakby automatycznie wybrałem numer dziewczyny i po chwili namysłu nacisnąłem zieloną słuchawkę.
Jeden sygnał, drugi, trzeci i nic.
Wcale mnie to nie zdziwiło. Byłbym chyba bardziej zaskoczony, gdyby po tym wszystkim Soyeon odebrała. Zrezygnowany odłożyłem telefon na bok, jednak zaraz znów po niego sięgnąłem, gdy do mych uszu dotarł dźwięk nadchodzącego smsa.
Nie dzwoń do mnie.
Tak intensywnie wpatrywałem się w treść wiadomości, że nawet nie poczułem, jak po moich policzkach spływają łzy.
Minęły zaledwie trzy godziny od naszego rozstania, a ja czułem się, jakbym miał zaraz umrzeć z powodu braku powietrza.
Błagam, niech to okaże się złym snem… 

9 komentarzy:

  1. falalalalalalala jestem spokojna, mimo tego, że blogspot to dziad i mnie nie lubi! nooo, ale do rzeczy... jaaaaaaaakie to było dobre! Punkt krytyczny tego występu jest po prostu boski, o czym doskonale wiesz, a reakcja Soyeon to taka kumulacja całej tej jej słodyczy, co dla mnie jest bombowe! *.* iii zmartwiony GD dopełnia to wszystko, co razem z tym cudownym szablonem tworzy idealną całość *____________________________* okayyy, teraz to już sama nie wiem, o czym tu piszę, ale w każdym bądź razie jestem zachwycona ii czekam na kolejny, oo! :3 cześć i czołem <333333

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja się poryczałam, ahaha xD a to zdarza mi się niezwykle rzadko (poczuj ten zaszczyt,hahahaha >.<)
    nie wiem sama,które z nich ma rację. Rozumiem zachowanie Soyeon,ale żeby od razu po takim czymś zerwać na zawsze? To tak, jakby GD grał w filmie i tam była scena łóżkowa. I co, zerwałaby z nim tylko dlatego,że grał? Pff.
    ale GD też mógł jej powiedzieć o tym,co będzie na scenie. Dlatego też po części to jego wina.
    No tak, Soyeon jest zazdrosna... Przykre.
    a tak wgl to kiedy czytałam początek, śmiałam się,bo ja właśnie dodałam rozdział ze sceną pocałunku i są podobieństwa do twojego tekstu, haha ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem jak Soyeon się poczuła. Ten występ to była lekka przesada, więc nie dziwne,że się wkurzyła, no ale od razu z nim zrywać ? Trochę przesadziła.
    Jestem ciekawa co będzie dalej ;D
    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A więc o to się pokłócili... W sumie rozumiem Soyeon, pewnie każda dziewczyna na jej miejscu poczułaby się dziwnie i raczej nie byłaby czymś takim zachwycona, ale przecież to było tylko takie udawanie. Trochę przesadziła, tak od razu całkowicie się od niego odgradzając. Jemu straszliwie na niej zależy i to widać już na pierwszy rzut oka, więc powinna trochę uwierzyć w siebie, w jego i w ten związek :) No, ale najwidoczniej jest bardzo wrażliwa albo ma jakieś złe wspomnienia (może już raz w podobny sposób się sparzyła). W każdym razie wyszło bardzo niefortunnie i wielka szkoda, bo oni do siebie idealnie pasują. Ale to, czy wszystko skończone się dopiero okaże, prawda? W końcu na razie są przyjaciółmi, a od tego już całkiem niedługa droga do powrotu do siebie :D Trzymam za nich kciuki.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uf, jak dobrze się tak oderwać od nauki i poczytać coś dobrego ^^ Zaraz mi będą cyfry uszami wychodzić. -_-
    CUDOWNY SZABLON! Lubię to zdjęcie, chociaż ja widziałam tylko te gdzie miał oczy zamknięte. Naprawdę śliczny, lepszy od tego poprzedniego, bo mnie na tamtym nie opuszczała myśl, że Smok się na mnie patrzy i to było dziwne...
    Co do rozdziału. Jak to fajnie czytać i wiedzieć o czym się czyta ^^ już na początku się domyśliłam, że wspomnisz o tym występie i że Soyeon będzie zazdrosna, ale nie myślałam, że do tego stopnia! Znaczy, że ona aż go zostawi. No rozumiem, że była zazdrosna, ale że aż tak? Gdyby te łóżko było tym z jego sypialni i gdyby nakryła go na czymś takim u niego w domu to rozumiem, ale to był występ! Chociaż faktycznie, trochę go poniosło. Jak zwykle mam na języku jedno słowo, którego używam pod każdym rozdziałem i czuję, że się powtarzam, no ale... SZKODA MI ICH. Obojga. No bo czy ona nie widzi jak on ją kocha? Przecież to nie była zdrada...
    Ale [może trochę nie na temat, ale może tłumaczy to trochę logikę facetów ] jak dzisiaj oglądałam Ranczo z ojcem i jak Jola narzekała, że sama siedzi, bo Pietrek koncertuje, to ojciec, że powinna się cieszyć, że bla bla bla i nie mógł zrozumieć [mój ojciec] jak mówiłam, że z czego ona ma się cieszyć jak jego ciągle w domu nie ma. [dobra, teraz nie wiem czy dobrze wytłumaczyłam o co mi chodzi, ale to tak jak i z Ji Yongiem i Soyeon, nie wiem, może faceci inaczej patrzą, albo mój ojciec jest idiotą , chyba ten przykład nie pasuje do tego rozdziału o.O chodziło mi o to, że jak ciągle mówię, że mi GD szkoda, to nie tak, że on jest święty, bo jak jest trasa, to więcej go nie ma niż jest... trochę namieszałam. ale przecież ja zawsze mieszam, to chyba się już przyzwyczaiłaś ^^
    Najbardziej mi się podobał początek, tak słodko między nimi i oboje szczęśliwi *__* jakoś ostatnio polubiłam takie szczęśliwe rozdziały :D
    Och, zazdrosna ta Soyeon, najpierw CL, ale potem to zdecydowanie przegięła. szkoda, że nie wiem co jej w głowie siedzi... A w ogóle to był ten ostateczny koniec, czy jeszcze wrócą do siebie? Do 2012 roku jeszcze sporo czasu...
    GD zamiast się cieszyć z pierwszego solowego koncertu na który tyle czekał, siedzi załamany odejściem Soyeon. No weź, jak mam mu niby nie współczuć? Mi jakoś zawsze szkoda jak się ludzie rozchodzą... Szkoda mi tych, którzy cierpią... A jak teraz Soyeon cierpi... Przecież ona też go kocha. Jak bym tak była na jej miejscu to najpierw bym była zła na niego, za to co zrobił, ale potem też na siebie, że bym go zostawiła, bo to nie był [wg mnie] powód do rozstania. ;c
    Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiem do końca wszystkiego i muszę tyle czekać, żeby dostać minimalną porcję tego co się stało. A ja nie lubię czekać ;c och, nic poczekam, a teraz wracam do nauki, matematyka wzywa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie też jest ich szkoda i to nie tak, że ona nie widzi, że on ją kocha.. ciężko jest na razie cokolwiek powiedzieć o Soyeon, bo zna sie jedynie Smoczy wycinek rzeczywistości i nie wiemy dokładnie, co ona tak naprawdę czuła, kiedy widziała ten występ, prawda? nawet nie wiesz, jakbym chciała, żeby oni byli razem, ale jestem wredna i jeszcze trochę ich muszę pomęczyć ^^ właśnie, do 2012 roku jeszcze sporo czasu, po drodze jeszcze wpadną trzy pamiętniki GD, więc wszystko sie wyjaśni ^^

      Usuń
  6. Ach, więc to dlatego Soyeon i G-Dragon nie są już razem... Cóż, mam mieszane uczucia. Z jednej strony wydaje mi się, że Bunny nieco przesadziła - w końcu jej facet jest popularnym muzykiem, a szaleństwa na scenie to element jego kariery. Powinna zdawać sobie sprawę, że nawet to obmacywanie tancerki nie jest niczym poważnym, a Jiyong po prostu dawał jedno ze swoich show. Z drugiej strony... Jako dziewczyna potrafię doskonale zrozumieć Soyeon. Na jej miejscu również dostałabym szału z zazdrości i wątpię, aby którakolwiek z nas potrafiła przejść obojętnie wobec czegoś takiego. Właściwie żal mi ich obojga. Wydawali się parą idealną, z piękną przyszłością, jednak nadeszło rozstanie... Mam jednak nadzieję, że jeszcze wrócą do siebie. Wierzę, że ich miłość jest szczera i silna.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Te sceny między nimi, gdy byli parą, to droczenie się.... Uwielbiam! No, albo uwielbiałam, bo teraz chyba już ich nie będzie. Ma rację, schrzanił. Ten występ był głupotą. Mógł zrezygnować z tego. Wcale się nie dziwię Soyeon, że tak się zdenerwowała, ale nie przypuszczałam, że go przez to zostawi. Miałam nadzieję, że porozmawiają i ona mu wybaczy. No, ale chyba wybaczyła, skoro potem zostali przyjaciółmi. Tyle dobrze. Szkoda jednak, że go rzuciła.

    OdpowiedzUsuń
  8. W końcu, w końcu, w końcu udało mi się zabrać za ten rozdział. Nie wiem, czy już Ci o tym wspominałam, ale nie jestem wielką fanką muzyki zespołu, to mimo wszystko bardzo przyjemnie mi się o nich czyta. Szkoda, że Soyeon i G-Dragon (dobrze to napisałam? Oby) nie są już parą, ale za to cieszy mnie fakt, że dalej się przyjaźnią. Wczułam się w to dosyć mocno, a jak tak się ze mną dzieje, to nie ma mocnych.

    OdpowiedzUsuń