czwartek, 28 lutego 2013

ROZDZIAŁ SZÓSTY


Z bolącym sercem wrzuciłem T-shirt do walizki i spojrzałem kątem oka na Soyeon, która właśnie składała moje koszulki, by te nie pomięły się w torbie. Przez cały czas milczała, nawet na mnie nie spoglądając. Tkwiła znów w swoim maleńkim świecie i za nic nie chciała wracać na ziemię. Moje ciche westchnięcie na chwilę wyrwało ją z zamyślenia, jednak zaraz ponownie zamknęła się w sobie i w ciszy składała koszulki w idealną kostkę. Ja byłem tak bardzo zdenerwowany, że nie potrafiłem uszanować pracy dziewczyny i w ostateczności wrzucałem ubrania niedbale do walizki, nie przejmując się tym, że po rozpakowaniu będę musiał je wyprasować. Zaraz jednak doszedłem do wniosku, że wszystkim zajmie się Daesung, więc nie miałem czym sobie głowy zawracać.
- Zostaw to – powiedziałem w pewnym momencie, nie mogąc znieść ciszy, jaka między nami zapanowała. Kucnąłem przed Soyeon i spojrzałem na nią uważnie. – Zostaw te koszulki, do jasnej cholery! – uniosłem głos, wyrywając dziewczynie moje ubrania z dłoni. Szatynka popatrzyła na mnie z przerażeniem w oczach i zacisnęła usta w wąską linię. – Przepraszam… Po prostu… Przepraszam – wyszeptałem cicho i położyłem głowę na jej udach. – Jedź ze mną – poprosiłem błagalnym głosem, mocno wtulając się w dziewczynę.
- Przecież wiesz, że nie mogę – westchnęła cicho, przeczesując palcami moje kolorowe włosy. – Już i tak opuściłam sporo zajęć na uczelni. Jeszcze trochę i nie zaliczę semestru – wyjaśniła, a ja z każdym kolejnym jej słowem czułem, jak moje serce się kruszy. – Zobaczysz, że to szybko zleci. Nim się obejrzymy, wrócicie na święta, a potem już górki.
- Jest dopiero koniec września. Gdzie tam do grudnia? – uniosłem głowę z jej nóg i spojrzałem na nią z żalem. – Postaram się przylecieć do Seulu, gdy będziemy mieli więcej wolnego. Poza tym, za cztery dni mam występ w SBS, więc i tak wrócę tutaj. Spotkamy się? Albo wiem! Przyjdziesz na mój występ, dobrze? – uśmiechnąłem się pogodnie, odgarniając z twarzy dziewczyny jasnobrązowe kosmyki włosów. 
- Spokojnie, okay? Jeszcze zadyszki dostaniesz – zgasiła mnie momentalnie, posyłając mi zadziorny uśmieszek. – Postaram się przyjść, ale nic nie obiecuję. Sam wiesz, jak jest… - dodała i spuściła wzrok na swoje dłonie. – Kiedy wychodzisz?
- Za… - wyjąłem z kieszeni spodni komórkę i spojrzałem na wyświetlacz. Pech chciał, że wcześniej wyciszyłem dźwięki i zapomniałem o włączeniu wibracji, czego skutkiem było to, że nie wiedziałem o tych wszystkich smsach od chłopaków. – Cholera – mruknąłem, odczytując kolejne wiadomości. – Tak właściwie to powinienem był wyjść już pół godziny temu. TOP napisał mi, że musimy wcześniej się spotkać na lotnisku, bo jest jakieś zamieszanie i możemy nie zdążyć na lot – westchnąłem i spojrzałem na Soyeon, która na te słowa otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia, a jej dolna szczęka nieco opadła.
- To może już jedź, co? – zaproponowała, widząc, że nie zamierzam się nigdzie ruszać. – Jiyong… - zerknęła na mnie spod grzywki i wstała z łóżka, po czym zapięła moją walizkę i zrzuciła ją na ziemię, jęcząc przy tym z wysiłku.
- Daj to, bo jeszcze zadyszki dostaniesz – zaśmiałem się ironicznie, a kiedy dziewczyna uderzyła mnie z pięści w ramię, posłałem jej groźne spojrzenie, co pewnie i tak mi nie wyszło, bo ona zamiast się wystraszyć, zaczęła się śmiać. – Będziesz na siebie uważać? – poprosiłem, wyciągając do niej ramiona.
- Postaram się, oppa ­­– zamruczała, wtulając się mocno we mnie. – Dziękuję za ostatnie dni. Potrzebowałam takiego oderwania się od problemów – powiedziała i cicho westchnęła. – Ty na siebie też uważaj, okay? I na chłopaków… W ogóle, pozdrów ich, dobrze? I przekaż, że trzymam za nich wszystkich kciuki.
- Czekaj, zapiszę to sobie, bo jeszcze zapomnę – stwierdziłem rozbawiony i jęknąłem głośno, gdy Soyeon wbiła palce w mój brzuch. – Czemu ty mnie ciągle bijesz, co? – spytałem rozżalony, odsuwając się od dziewczyny. Uśmiechnęła się promiennie i wzruszyła beztrosko ramionami. – Muszę już iść. Zostań tutaj ile tylko chcesz. I opiekuj się psami – zastrzegłem, na co szatynka zasalutowała i zaśmiała się dźwięcznie. – Dostanę buzi na szczęście?
Liczyłem na porywający pocałunek, który zwali mnie z nóg, a zamiast niego dostałem soczystego buziaka w policzek, ale jak to mówią: „jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma”.
- Jiyong-oppa! – zawołała za mną, gdy byłem już na korytarzu. Zatrzymałem się przed windą i uważnie spojrzałem na Soyeon, która właśnie szła w moim kierunku. – Chciałabym, żebyś to wziął i otworzył dopiero w samolocie, okay? – Lee wręczyła mi niewielką paczkę owiniętą kolorowym papierem. – Pomyślałam, że może chciałbyś się dowiedzieć o paru rzeczach – wyjaśniła, widząc moje pytające spojrzenie. – A teraz już idź i powodzenia! – wepchnęła mnie do windy, nawet nie pozwalając zadać krótkiego pytania. – Hwaiting!
Uśmiechnąłem się pod nosem i pokręciłem głową z rozbawieniem, gdy drzwi się w końcu zasunęły, a winda ruszyła na parter. Przez cały czas trzymałem kolorowy pakunek w dłoni, powstrzymując się ostatkiem sił przed wcześniejszym rozpakowaniem go. Chciałem jednak dotrzymać słowa i otworzyć dopiero w samolocie, tak jak prosiła o to Soyeon.

*

Nigdy wcześniej nie dostałem takiego ochrzanu od chłopaków. Nawet Taeyang i Daesung się na mnie wydarli, gdy wreszcie dotarłem mocno spóźniony na lotnisko. Wszyscy czekali tylko na swojego ukochanego lidera i wcale się im nie dziwiłem, że byli tacy wściekli. Ja pewnie zareagowałbym tak samo, gdyby chodziło o któregoś z nich. Dlatego przyjąłem na klatę ich oskarżenia i grzecznie przeprosiłem, co chyba ich zdziwiło, bo po tym już żaden złego słowa na mnie nie powiedział. Byłem za bardzo zaabsorbowany prezentem od Soyeon, by jeszcze wdawać się w dyskusję z przyjaciółmi. Chciałem tylko jak najszybciej znaleźć się w samolocie, żeby otworzyć pakunek i zobaczyć, co to takiego jest.
Gdy już nareszcie zająłem swoje miejsce przy oknie, wyjąłem z plecaka zawiniątko i dokładnie obejrzałem go z każdej strony. Czując na sobie spojrzenie siedzącego obok mnie Daesung’a, popatrzyłem na przyjaciela i posłałem mu lekki uśmiech.
- Bomba?
- Nie, idioto – westchnąłem załamany i uderzyłem kumpla prezentem w czubek głowy. – Dostałem to od Soyeon, a ona pozwoliła mi otworzyć ten pakunek dopiero w samolocie.
- To na co czekasz? – spytał podekscytowany, podskakując zabawnie w fotelu.
Przewróciłem oczami, jednak zaraz po tym rozerwałem kolorowy papier, nie mogąc się doczekać, aż zobaczę zawartość. Zupełnie, jakbym cofnął się do podstawówki i otwierał prezent świąteczny, który rodzice podrzucili pod drzwi mojego pokoju.
- Co to?
Spojrzałem na kremową okładkę zeszytu i wzruszyłem ramionami. Dopiero po otworzeniu notatnika dotarło do mnie, co takiego trzymam w swoich dłoniach.
- To pamiętnik Bunny – odpowiedziałem zaskoczony, przejeżdżając opuszkami palców po stronie tytułowej.
- Dała ci swój pamiętnik? Niby po co? – Daesung zmarszczył pytająco czoło i trącił mnie łokciem w żebra, gdy przez chwilę nie reagowałem.
- Powiedziała, że powinienem dowiedzieć się o paru rzeczach – wyjaśniłem cicho, nadal nie mogąc wyjść szoku, jakiego doznałem zobaczywszy pamiętnik mojej byłej dziewczyny. Przewertowałem kilka kartek, jednak nim zdążyłem zagłębić się w treść wpisu, poczułem mocne uderzenie w tył głowy. Obejrzałem się za siebie i zgromiłem zabójczym wzrokiem siedzącego za mną Seungri, któremu chyba się nudziło, bo postanowił podrażnić niewyspanego Smoka. – Czego?
- Co tam macie? – spytał zaciekawiony, starając się dojrzeć, co takiego trzymam w dłoniach. Na złość zamknąłem pamiętnik i pokazałem przyjacielowi język. – Nie bądź taki! Też chcę wiedzieć, co tam masz!
- Pamiętnik Bunny – odpowiedział za mnie Daesung, za co oberwał z zeszytu w głowę. – Przestań! Jeszcze jeden raz i dostanę wstrząśnienia mózgu!
- Trzeba mieć mózg, by móc mieć wstrząśnienie – zauważył TOP i uśmiechnął się szeroko, gdy na niego spojrzałem. – Nie wiesz, czemu dała ci swój pamiętnik?
- Nie, jedynie powiedziała, że powinienem się dowiedzieć o paru rzeczach – powtórzyłem ten sam tekst, którym wcześniej raczyłem Daesunga. – Nie wiem, co ją tak nagle napadło, żeby mi dawać pamiętnik.
- Ja… Ja chyba wiem – zamruczał pod nosem Seungri i spojrzał na mnie niepewnie, zagryzając przy tym dolną wargę. Popatrzyłem na niego wymownie i uniosłem pytająco jedną brew. – Bo… Przedwczoraj, kiedy u was byłem, trochę się posprzeczaliśmy… Znaczy… Bo powiedziałem Bunny, że gdy ty wypłakiwałeś sobie za nią oczy po zerwaniu, to ona pewnie się świetnie bawiła i szybko znalazła sobie pocieszenie w ramionach Douglasa – wyjaśnił, a ja nie panując nad sobą, uderzyłem go zeszytem w głowę. – Przepraszam, okay? Poniosło mnie i jakoś tak…
- Nieważne – rzuciłem obojętnie i odwróciłem się plecami do chłopaków.
Chyba wyczuli, że nie mam już ochoty na rozmowę, bo zajęli się własnymi sprawami i dali mi nareszcie święty spokój. Ja natomiast mogłem w końcu zagłębić się w treści pamiętnika Soyeon. Z jednej strony byłem cholernie ciekaw każdego wpisu, każdego słowa zapisanego przez nią, jednak z drugiej obawiałem się, że to, co tam znajdę zmieni moje dotychczasowe patrzenie na pewne sprawy, zwłaszcza nasz związek.
Raz kozie śmierć, pomyślałem, otwierając pamiętnik na chybił trafił. Albo to był przypadek, albo przeznaczenie, ale trafiłem na wpis z siódmego grudnia dwutysięcznego dziewiątego roku. Wziąłem głęboki wdech i zacząłem czytać zapisane idealnie równym pismem znaki.

7 XII 2009 r.
Od rozstania z Jiyong’iem minęły zaledwie dwa dni. Nie odezwał się słowem, ale czy powinno mnie to dziwić? W końcu sama zakazałam mu do siebie dzwonić i pisać… Teraz chyba tego żałuję… Już sama nie wiem, czego chcę… Dalej jestem na niego wściekła o ten występ, ale może już nie tak, jak od razu po koncercie. Teraz nerwy nieco opadły i inaczej patrzę na to, co się stało. Może zareagowałam zbyt emocjonalnie? Tak naprawdę Ji nic złego nie zrobił… Dobrze, to było ohydne i wciąż mam przed oczami występ do ‘Breathe’, ale przez tyle lat bycia w związku z kimś tak nieprzewidywalnym, jak Jiyong, powinnam się już chyba przyzwyczaić do jego dziwnych zachowań…
Zachowałam się dziecinnie? Jestem dzieckiem… Daleko mi do tych seksownych tancerek, które wiją się przy nim na scenie. Nie dorastam im do pięt, bo niby w czym jestem od nich lepsza? Na okrągło chodzę w jednych i tych samych spodniach, w za dużych koszulkach i swetrach, w których spokojnie zmieściłyby się dwie osoby. Niczym nie przypominam tych seksownych dziewczyn, które tańczą z GD na scenie i nigdy nie będę ich przypominać.
Muszę się nareszcie pogodzić z faktem, że jestem jedynie dziecinną dziewczyną, której kiedyś dopisało szczęście i ktoś taki, jak G-Dragon zwrócił na nią uwagę.
Czas zejść na ziemię, Soyeon… Niestety.

*

Westchnąłem cicho, nie mogąc się w ogóle skupić na tym, co mówili między sobą moi przyjaciele. Patrzyłem się na nich pustym wzrokiem, próbując wyłapać chociaż pojedyncze słówka. Wiedziałem, że jeśli zaraz któryś z nich zada mi jakieś pytanie i ja na nie nie odpowiem, to będzie niezła draka. Widząc jednak, że żaden z chłopaków nie zwraca na mnie większej uwagi, wyjąłem z kieszeni kurtki komórkę i otworzyłem nową wiadomość. Długo zastanawiałem się, czy powinienem pisać do Soyeon, ale przecież chodziło tylko o jednego smsa, a nie wyznanie jej miłości.
‘Baby Boo, tęsknię za tobą… :(‘
A to, że ten sms wyglądał właśnie tak, a nie inaczej, to już nie moja wina. Przed wysłaniem jeszcze chwilę się zawahałem, jednak ostatecznie i tak wcisnąłem przycisk ‘wyślij’, przeklinając samego siebie w myślach za taką głupotę. Praktycznie co sekundę spoglądałem na wyświetlacz, sprawdzając, czy dostałem jakąkolwiek odpowiedź od Soyeon. Jej milczenie jeszcze bardziej utwierdzało mnie w przekonaniu, że popełniłem gafę i mogłem sobie darować tego smsa, zwłaszcza to Baby Boo.
Nie pamiętam nawet, kiedy ostatni raz się tak do niej zwróciłem. Zwykle mówiłem tak, gdy się na mnie złościła, a ja chciałem ją w ten sposób udobruchać. Soyeon osobiście nie przepadała za tym zwrotem i zrobiła mi wielką awanturę, gdy w piosence, którą napisałem specjalnie dla niej, umieściłem to na samym początku. Według mnie pasowało to idealnie do całości tekstu, a według niej żałośnie. No cóż, nie zawsze się ze sobą zgadzaliśmy.
‘Bingu Jiyong ^.^ ale ja za tobą też…’
Uśmiechnąłem się pod nosem, co oczywiście nie umknęło uwadze siedzącego naprzeciwko mnie Taeyanga. Posłał mi pytające spojrzenie, na co ja jedynie wzruszyłem ramionami i całkowicie zamknąłem się w swoim świecie, poświęcając wypad z chłopakami na pisanie smsów z Soyeon.

*

Sam nie wiem czemu, ale po powrocie do hotelu poczułem się strasznie senny i znużony. Niepotrzebnie szedłem z chłopakami do tego klubu, bo papierosowy dym i kilka wypitych przeze mnie drinków, tylko pogorszyło mój stan. Gdy tylko przekroczyłem próg mojej sypialni, opadłem bezwładnie na łóżko i wtuliłem twarz w przyjemnie miękką poduszkę. Zdecydowanie bardziej wolałbym, gdyby to była Soyeon, a nie atłasowy materiał, ale na to przyjdzie jeszcze czas.
Wierzę w to.
Nagle naszła mnie dziwna ochota, by usłyszeć jej głos. Jako że w głowie szumiało mi od drinków, które wciskał we mnie Seungri, nie miałem większych oporów przed wyjęciem z kieszeni kurtki komórki i wybraniem numeru do Bunny.
- Oppa, coś się stało? Jest… o matko, jest pierwsza w nocy! – powiedziała na wstępie dziewczyna i głośno wypuściła powietrze przez usta.
- Co? – zaskoczony uniosłem się na łokciach i spojrzałem na stojący na szafce nocnej budzik. Na widok tak później godziny, otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia i rozdziawiłem usta. Z tego, co pamiętałem, to do klubu wyszliśmy około dwudziestej. Co ja takiego robiłem przez te wszystkie godziny? – Przepraszam, nie wiedziałem, że jest tak późno.
- Okay… Coś się stało, że dzwonisz o tak później porze? – spytała nieco spokojniej, ale oczywiście kolejny raz musiała podkreślić, że jest już późno, czym pewnie chciała dać mi do zrozumienia, że mam się streszczać i dać jej spać.
- Nie… Znaczy… Odczułem dziwną potrzebę usłyszenia twojego głosu – wyjaśniłem i uderzyłem się otwartą dłonią w czoło, dochodząc do wniosku, że wyznanie to musiało zabrzmieć bardzo żałośnie.
- I co? Podoba ci się to, co słyszysz? – zaśmiała się dźwięcznie, a mi momentalnie ulżyło. – Jiyong, już chyba zapomniałam, jaki potrafisz być dziecinny.
- Mmm, nie śmiej się ze mnie – zamruczałem oburzony, ale mimo wszystko się uśmiechnąłem. – Okay, wracaj do spania. Jeszcze raz przepraszam za pobudkę.
- Nic się nie stało, oppa – powiedziała i cicho westchnęła. – Dobranoc.
- Dobranoc – szepnąłem, przymykając powieki. – Kocham cię… - dodałem, będąc stuprocentowo pewnym, że dziewczyna się już rozłączyła.
- Ja ciebie też – odpowiedziała i dopiero wtedy tak naprawdę usłyszałem sygnał przerwanego połączenia.
Zabiję Seungri za to, że wlał we mnie tak dużą ilość alkoholu tego wieczora.




10 komentarzy:

  1. Mogę chyba tylko stwierdzić, że rozdział jest genialny, zwłaszcza ostatni wątek. Tak strasznie się cieszę, że GD nie był trzeźwy! Ach, kamień z serca! :) Ogólnie rzecz biorąc, to uwielbiam ich relację, jest po prostu cudowna, taka idealna :) Sam fakt, że Soyeon dała GD swój pamiętnik, w niesamowity sposób do mnie przemawia, aż prosząc się o kolejne zagłębienie się w tekst! I chyba właśnie tak zrobię :) x

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż mi się płakać chce... Aww! To 'kocham cię' było taaakie słodkie! *^*
    Uwielbiam cię, ale to już dobrze wiesz xD a teraz jak głupia uśmiecham się do siebie, bo Soyeon kocha GD, aww *_____* kurde, jaram się i nie bd mogła zasną przez cb! Mam chęć cię wyściskac za te ostatnie wydarzenie (uważaj więc, żebym ci nagle nie wyskoczyła z monitora xD). Nie umiem wymyślić nic sensownego, oprócz: gjgmgtgjagdgmgtgjpmitrintgjhpmagjgagtpmhjngotjmwthwpjgdgatgmgtgjmgtajgmhj, ale to chyba zbyt sensowne nie jest xD mózg mi się stopił przez tą loff! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero od niedawna czytam twojego bloga i jestem zachwycona ;) Masz niesamowity dar do pisania! Wszystkie rozdziały dosłownie pochłonęłam. Ten również mnie nie zawiódł, był taki słodki i delikatny! Oby tak dalej ;) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko .. ta końcówka.. To było cudowne. No i Soyeon dała mu swój pamiętnik. Mam wrażenie,że wszystko zmierza w dobrym kierunku.
    Uwielbiam twoją twórczość *_*
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  5. Mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, że Jiyong i Soyeon to jedna z moich ulubionych blogowych par *.* Oni są dla siebie wprost idealni! Nie wyobrażam sobie uroczej Bunny w objęciach tego tyrana Douglasa. Swoją drogą uważam, że ona wcale nie była przy nim taka szczęśliwa, nawet przed tym, jak pierwszy raz podniósł na nią rękę. Sądzę, że był jedynie zapomnieniem, odskocznią od tego, co dziewczyna tak naprawdę czuła do G-Dragona. To, że dała mu swój pamiętnik, miało udowodnić, jak bardzo cierpiała, kiedy musieli żyć obok, a jednak osobno. Na pewno teraz trudno im będzie, kiedy Jiyong ruszył w trasę z chłopakami, jednak prawdziwa miłość potrafi przetrwać każdą próbę - ja w to wierzę.
    Bardzo mi się ten rozdział podobał i oczywiście czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  6. O jej, jakie te smsy były słodkie. Hahaha. Tak się zastanawiam nad końcówką. Co w ogóle znaczyło to ich „Kocham Cię”? Po przyjacielsku? A może coś więcej? Co do GD nie mam wątpliwości, że coś więcej, ale jeśli chodzi o Soyeon to nie jestem pewna. Jak ona mogła myśleć, że jest gorsza od tych tancerek? Pff... przecież GD wybrał właśnie ją, a nie tancerki. A wygląd nie miał znaczenia. Szkoda, że na tak długo musiał ją zostawić, a ona nie mogła z nim jechać. Jestem ciekawa, co pomyśli, jak wytrzeźwieje i czy będzie pamiętał jej ostatnie słowa. Może wrócą do siebie. Wierzę, że tak, nawet jeśli miałoby się to okazać nieprawdą. Do samego końca będę wierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  7. A to się spóźniłam... *drapie się po głowie* W każdym bądź razie, rozdział bardzo mi się podobał i te ich sms'y. : ) "- Dobranoc – szepnąłem, przymykając powieki. – Kocham cię… - dodałem, będąc stuprocentowo pewnym, że dziewczyna się już rozłączyła.
    - Ja ciebie też – odpowiedziała i dopiero wtedy tak naprawdę usłyszałem sygnał przerwanego połączenia.
    Zabiję Seungri za to, że wlał we mnie tak dużą ilość alkoholu tego wieczora." - genialne, a co do "Kocham cię...", to było po prostu słodkie.

    Weny, dużo weny, czasu i chęci!

    Pozdrawiam, Black <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Podobał mi się ten rozdział, bardzo nawet ^^ Fajnie, że przemyciłaś myśli Soyeon, tak się wcześniej zastanawiałam, czy kiedyś się dowiemy czegoś od niej, ale nie wymyśliłam w jaki sposób, a danie GD swojego pamiętnika było dobrym pomysłem. W ogóle jak przeczytałam, że to jej pamiętnik to resztę czytałam ekspresowym tempie, byle by do tego dojść. Hmm, jakby mi ktoś dał swój pamiętnik to pewnie przeczytałabym go od razu całego, a nie jak Smok tylko jeden wpis. :D Chociaż z drugiej strony, może też dobrze myśli, przecież nie wie czego mógłby się spodziewać. Mimo to ciekawość wzięłaby nade mną górę. :D Wiesz, zabrakło mi tu czegoś... może tego jak zareagował GD na to, co przeczytał? no niby wiemy, co sądzi, bo przecież ją kocha i to wiadome, że jest dla niego piękniejsza od tych tancerek, ale... jednak wolałabym to przeczytać xd
    Koniec rozdziału był taki cudowny *___* aż nie wiem co mam napisać, bo jak zwykle wszyscy nade mną napisali wszystko i mi zostało tylko powtarzać :D
    szkoda, że ona nie może jechać z nim, ciekawi mnie, co teraz się wydarzy i oby nic takiego, co miałoby ich pokłócić. Rzadko się zdarza, żebym aż tak bardzo chciała by ktoś był ze sobą w opowiadaniach, ale w tym, to nie wyobrażam sobie ich nie będących razem! ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej. Ten prezencik był strasznie słodki. Sama kiedyś chciałam dać mój pamiętnik jednej osobie, ale doszłam do wniosku, że to będzie zbyt żałosne i dziecinne. Jednak GD tak tego nie odebrał, gdy dostał właśnie taki prezent od Soyeon. Ale z drugiej strony tutaj mamy do czynienia z prawdziwą miłością. Nie jestem do końca pewna, czy u mnie tak było. No ale do rzeczy. To wszystko było strasznie urocze. A chyba najbardziej ze wszystkiego, urocza była notatka dziewczyny. Z jednej strony smutna, no bo Soyeon opisywała swoje odczucia po zerwaniu i w ogóle, ale z drugiej strony.. ja bym chyba chciała przeczytać coś takiego napisanego przez moją drugą połówkę. Kochane. G-Dragon wyznał jej miłość.. i ona jemu. Ciekawa jestem co będzie dalej. Jak to wszystko się potoczy. W końcu chłopak był pijany, ale… no jednak zrobił to chyba świadomie.
    Lubię TOPa. Nie wiem czemu, ale go lubię. Serio.
    Chyba pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział. Znowu. Ehh Witness co ty ze mną robisz :) Całuję mega mocno, Pluton <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Króliczek wpadła na świetny pomysł z tym pamiętnikiem. Przynajmniej w ten sposób dała mu do zrozumienia, co czuje. Jest bardzo zakompleksiona, ale uważam, że wiele dziewczyn nie dorasta jej do piet. Jest kochana i zabawna, nie ma lepszej od niej. Ona i Smok bardzo do siebie pasują. <3
    I nie mogę się na cieszyć, że wyznał jej miłość. Może teraz zyskają naprawdę dużo szczęścia? Gdyby tylko nie ten wyjazd, taki minus bycia gwiazdą.
    Świetny post. Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń