Z bolącym sercem wrzuciłem
T-shirt do walizki i spojrzałem kątem oka na Soyeon, która właśnie składała
moje koszulki, by te nie pomięły się w torbie. Przez cały czas milczała, nawet
na mnie nie spoglądając. Tkwiła znów w swoim maleńkim świecie i za nic nie
chciała wracać na ziemię. Moje ciche westchnięcie na chwilę wyrwało ją z
zamyślenia, jednak zaraz ponownie zamknęła się w sobie i w ciszy składała
koszulki w idealną kostkę. Ja byłem tak bardzo zdenerwowany, że nie potrafiłem
uszanować pracy dziewczyny i w ostateczności wrzucałem ubrania niedbale do
walizki, nie przejmując się tym, że po rozpakowaniu będę musiał je wyprasować.
Zaraz jednak doszedłem do wniosku, że wszystkim zajmie się Daesung, więc nie
miałem czym sobie głowy zawracać.
- Zostaw to – powiedziałem w
pewnym momencie, nie mogąc znieść ciszy, jaka między nami zapanowała. Kucnąłem
przed Soyeon i spojrzałem na nią uważnie. – Zostaw te koszulki, do jasnej
cholery! – uniosłem głos, wyrywając dziewczynie moje ubrania z dłoni. Szatynka
popatrzyła na mnie z przerażeniem w oczach i zacisnęła usta w wąską linię. –
Przepraszam… Po prostu… Przepraszam – wyszeptałem cicho i położyłem głowę na
jej udach. – Jedź ze mną – poprosiłem błagalnym głosem, mocno wtulając się w
dziewczynę.
- Przecież wiesz, że nie mogę –
westchnęła cicho, przeczesując palcami moje kolorowe włosy. – Już i tak
opuściłam sporo zajęć na uczelni. Jeszcze trochę i nie zaliczę semestru –
wyjaśniła, a ja z każdym kolejnym jej słowem czułem, jak moje serce się kruszy.
– Zobaczysz, że to szybko zleci. Nim się obejrzymy, wrócicie na święta, a potem
już górki.
- Jest dopiero koniec września.
Gdzie tam do grudnia? – uniosłem głowę z jej nóg i spojrzałem na nią z żalem. –
Postaram się przylecieć do Seulu, gdy będziemy mieli więcej wolnego. Poza tym,
za cztery dni mam występ w SBS, więc i tak wrócę tutaj. Spotkamy się? Albo
wiem! Przyjdziesz na mój występ, dobrze? – uśmiechnąłem się pogodnie,
odgarniając z twarzy dziewczyny jasnobrązowe kosmyki włosów.
- Spokojnie, okay? Jeszcze
zadyszki dostaniesz – zgasiła mnie momentalnie, posyłając mi zadziorny
uśmieszek. – Postaram się przyjść, ale nic nie obiecuję. Sam wiesz, jak jest… -
dodała i spuściła wzrok na swoje dłonie. – Kiedy wychodzisz?
- Za… - wyjąłem z kieszeni spodni
komórkę i spojrzałem na wyświetlacz. Pech chciał, że wcześniej wyciszyłem
dźwięki i zapomniałem o włączeniu wibracji, czego skutkiem było to, że nie
wiedziałem o tych wszystkich smsach od chłopaków. – Cholera – mruknąłem,
odczytując kolejne wiadomości. – Tak właściwie to powinienem był wyjść już pół godziny
temu. TOP napisał mi, że musimy wcześniej się spotkać na lotnisku, bo jest
jakieś zamieszanie i możemy nie zdążyć na lot – westchnąłem i spojrzałem na
Soyeon, która na te słowa otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia, a jej dolna
szczęka nieco opadła.
- To może już jedź, co? –
zaproponowała, widząc, że nie zamierzam się nigdzie ruszać. – Jiyong… -
zerknęła na mnie spod grzywki i wstała z łóżka, po czym zapięła moją walizkę i
zrzuciła ją na ziemię, jęcząc przy tym z wysiłku.
- Daj to, bo jeszcze zadyszki
dostaniesz – zaśmiałem się ironicznie, a kiedy dziewczyna uderzyła mnie z
pięści w ramię, posłałem jej groźne spojrzenie, co pewnie i tak mi nie wyszło,
bo ona zamiast się wystraszyć, zaczęła się śmiać. – Będziesz na siebie uważać?
– poprosiłem, wyciągając do niej ramiona.
- Postaram się, oppa – zamruczała, wtulając się mocno we
mnie. – Dziękuję za ostatnie dni. Potrzebowałam takiego oderwania się od
problemów – powiedziała i cicho westchnęła. – Ty na siebie też uważaj, okay? I
na chłopaków… W ogóle, pozdrów ich, dobrze? I przekaż, że trzymam za nich
wszystkich kciuki.
- Czekaj, zapiszę to sobie, bo
jeszcze zapomnę – stwierdziłem rozbawiony i jęknąłem głośno, gdy Soyeon wbiła
palce w mój brzuch. – Czemu ty mnie ciągle bijesz, co? – spytałem rozżalony, odsuwając
się od dziewczyny. Uśmiechnęła się promiennie i wzruszyła beztrosko ramionami.
– Muszę już iść. Zostań tutaj ile tylko chcesz. I opiekuj się psami –
zastrzegłem, na co szatynka zasalutowała i zaśmiała się dźwięcznie. – Dostanę
buzi na szczęście?
Liczyłem na porywający pocałunek,
który zwali mnie z nóg, a zamiast niego dostałem soczystego buziaka w policzek,
ale jak to mówią: „jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma”.
- Jiyong-oppa! – zawołała za mną,
gdy byłem już na korytarzu. Zatrzymałem się przed windą i uważnie spojrzałem na
Soyeon, która właśnie szła w moim kierunku. – Chciałabym, żebyś to wziął i
otworzył dopiero w samolocie, okay? – Lee wręczyła mi niewielką paczkę owiniętą
kolorowym papierem. – Pomyślałam, że może chciałbyś się dowiedzieć o paru
rzeczach – wyjaśniła, widząc moje pytające spojrzenie. – A teraz już idź i
powodzenia! – wepchnęła mnie do windy, nawet nie pozwalając zadać krótkiego
pytania. – Hwaiting!
Uśmiechnąłem się pod nosem i
pokręciłem głową z rozbawieniem, gdy drzwi się w końcu zasunęły, a winda
ruszyła na parter. Przez cały czas trzymałem kolorowy pakunek w dłoni,
powstrzymując się ostatkiem sił przed wcześniejszym rozpakowaniem go. Chciałem
jednak dotrzymać słowa i otworzyć dopiero w samolocie, tak jak prosiła o to
Soyeon.
*
Nigdy wcześniej nie dostałem
takiego ochrzanu od chłopaków. Nawet Taeyang i Daesung się na mnie wydarli, gdy
wreszcie dotarłem mocno spóźniony na lotnisko. Wszyscy czekali tylko na swojego
ukochanego lidera i wcale się im nie dziwiłem, że byli tacy wściekli. Ja pewnie
zareagowałbym tak samo, gdyby chodziło o któregoś z nich. Dlatego przyjąłem na
klatę ich oskarżenia i grzecznie przeprosiłem, co chyba ich zdziwiło, bo po tym
już żaden złego słowa na mnie nie powiedział. Byłem za bardzo zaabsorbowany
prezentem od Soyeon, by jeszcze wdawać się w dyskusję z przyjaciółmi. Chciałem
tylko jak najszybciej znaleźć się w samolocie, żeby otworzyć pakunek i
zobaczyć, co to takiego jest.
Gdy już nareszcie zająłem swoje
miejsce przy oknie, wyjąłem z plecaka zawiniątko i dokładnie obejrzałem go z
każdej strony. Czując na sobie spojrzenie siedzącego obok mnie Daesung’a,
popatrzyłem na przyjaciela i posłałem mu lekki uśmiech.
- Bomba?
- Nie, idioto – westchnąłem
załamany i uderzyłem kumpla prezentem w czubek głowy. – Dostałem to od Soyeon,
a ona pozwoliła mi otworzyć ten pakunek dopiero w samolocie.
- To na co czekasz? – spytał
podekscytowany, podskakując zabawnie w fotelu.
Przewróciłem oczami, jednak zaraz
po tym rozerwałem kolorowy papier, nie mogąc się doczekać, aż zobaczę
zawartość. Zupełnie, jakbym cofnął się do podstawówki i otwierał prezent
świąteczny, który rodzice podrzucili pod drzwi mojego pokoju.
- Co to?
Spojrzałem na kremową okładkę
zeszytu i wzruszyłem ramionami. Dopiero po otworzeniu notatnika dotarło do
mnie, co takiego trzymam w swoich dłoniach.
- To pamiętnik Bunny –
odpowiedziałem zaskoczony, przejeżdżając opuszkami palców po stronie tytułowej.
- Dała ci swój pamiętnik? Niby po
co? – Daesung zmarszczył pytająco czoło i trącił mnie łokciem w żebra, gdy
przez chwilę nie reagowałem.
- Powiedziała, że powinienem
dowiedzieć się o paru rzeczach – wyjaśniłem cicho, nadal nie mogąc wyjść szoku,
jakiego doznałem zobaczywszy pamiętnik mojej byłej dziewczyny. Przewertowałem
kilka kartek, jednak nim zdążyłem zagłębić się w treść wpisu, poczułem mocne
uderzenie w tył głowy. Obejrzałem się za siebie i zgromiłem zabójczym wzrokiem
siedzącego za mną Seungri, któremu chyba się nudziło, bo postanowił podrażnić
niewyspanego Smoka. – Czego?
- Co tam macie? – spytał
zaciekawiony, starając się dojrzeć, co takiego trzymam w dłoniach. Na złość
zamknąłem pamiętnik i pokazałem przyjacielowi język. – Nie bądź taki! Też chcę
wiedzieć, co tam masz!
- Pamiętnik Bunny – odpowiedział
za mnie Daesung, za co oberwał z zeszytu w głowę. – Przestań! Jeszcze jeden raz
i dostanę wstrząśnienia mózgu!
- Trzeba mieć mózg, by móc mieć
wstrząśnienie – zauważył TOP i uśmiechnął się szeroko, gdy na niego spojrzałem.
– Nie wiesz, czemu dała ci swój pamiętnik?
- Nie, jedynie powiedziała, że
powinienem się dowiedzieć o paru rzeczach – powtórzyłem ten sam tekst, którym
wcześniej raczyłem Daesunga. – Nie wiem, co ją tak nagle napadło, żeby mi dawać
pamiętnik.
- Ja… Ja chyba wiem – zamruczał
pod nosem Seungri i spojrzał na mnie niepewnie, zagryzając przy tym dolną
wargę. Popatrzyłem na niego wymownie i uniosłem pytająco jedną brew. – Bo…
Przedwczoraj, kiedy u was byłem, trochę się posprzeczaliśmy… Znaczy… Bo
powiedziałem Bunny, że gdy ty wypłakiwałeś sobie za nią oczy po zerwaniu, to ona
pewnie się świetnie bawiła i szybko znalazła sobie pocieszenie w ramionach
Douglasa – wyjaśnił, a ja nie panując nad sobą, uderzyłem go zeszytem w głowę.
– Przepraszam, okay? Poniosło mnie i jakoś tak…
- Nieważne – rzuciłem obojętnie i
odwróciłem się plecami do chłopaków.
Chyba wyczuli, że nie mam już
ochoty na rozmowę, bo zajęli się własnymi sprawami i dali mi nareszcie święty
spokój. Ja natomiast mogłem w końcu zagłębić się w treści pamiętnika Soyeon. Z
jednej strony byłem cholernie ciekaw każdego wpisu, każdego słowa zapisanego
przez nią, jednak z drugiej obawiałem się, że to, co tam znajdę zmieni moje
dotychczasowe patrzenie na pewne sprawy, zwłaszcza nasz związek.
Raz kozie śmierć, pomyślałem,
otwierając pamiętnik na chybił trafił. Albo to był przypadek, albo
przeznaczenie, ale trafiłem na wpis z siódmego grudnia dwutysięcznego
dziewiątego roku. Wziąłem głęboki wdech i zacząłem czytać zapisane idealnie
równym pismem znaki.
7 XII 2009 r.
Od rozstania z Jiyong’iem minęły zaledwie dwa dni. Nie odezwał się
słowem, ale czy powinno mnie to dziwić? W końcu sama zakazałam mu do siebie
dzwonić i pisać… Teraz chyba tego żałuję… Już sama nie wiem, czego chcę… Dalej
jestem na niego wściekła o ten występ, ale może już nie tak, jak od razu po
koncercie. Teraz nerwy nieco opadły i inaczej patrzę na to, co się stało. Może
zareagowałam zbyt emocjonalnie? Tak naprawdę Ji nic złego nie zrobił… Dobrze,
to było ohydne i wciąż mam przed oczami występ do ‘Breathe’, ale przez tyle lat
bycia w związku z kimś tak nieprzewidywalnym, jak Jiyong, powinnam się już
chyba przyzwyczaić do jego dziwnych zachowań…
Zachowałam się dziecinnie? Jestem dzieckiem… Daleko mi do tych
seksownych tancerek, które wiją się przy nim na scenie. Nie dorastam im do
pięt, bo niby w czym jestem od nich lepsza? Na okrągło chodzę w jednych i tych
samych spodniach, w za dużych koszulkach i swetrach, w których spokojnie
zmieściłyby się dwie osoby. Niczym nie przypominam tych seksownych dziewczyn,
które tańczą z GD na scenie i nigdy nie będę ich przypominać.
Muszę się nareszcie pogodzić z faktem, że jestem jedynie dziecinną
dziewczyną, której kiedyś dopisało szczęście i ktoś taki, jak G-Dragon zwrócił
na nią uwagę.
Czas zejść na ziemię, Soyeon… Niestety.
*
Westchnąłem cicho, nie mogąc się
w ogóle skupić na tym, co mówili między sobą moi przyjaciele. Patrzyłem się na
nich pustym wzrokiem, próbując wyłapać chociaż pojedyncze słówka. Wiedziałem,
że jeśli zaraz któryś z nich zada mi jakieś pytanie i ja na nie nie odpowiem,
to będzie niezła draka. Widząc jednak, że żaden z chłopaków nie zwraca na mnie
większej uwagi, wyjąłem z kieszeni kurtki komórkę i otworzyłem nową wiadomość.
Długo zastanawiałem się, czy powinienem pisać do Soyeon, ale przecież chodziło
tylko o jednego smsa, a nie wyznanie jej miłości.
‘Baby Boo, tęsknię za tobą… :(‘
A to, że ten sms wyglądał właśnie
tak, a nie inaczej, to już nie moja wina. Przed wysłaniem jeszcze chwilę się
zawahałem, jednak ostatecznie i tak wcisnąłem przycisk ‘wyślij’, przeklinając
samego siebie w myślach za taką głupotę. Praktycznie co sekundę spoglądałem na
wyświetlacz, sprawdzając, czy dostałem jakąkolwiek odpowiedź od Soyeon. Jej
milczenie jeszcze bardziej utwierdzało mnie w przekonaniu, że popełniłem gafę i
mogłem sobie darować tego smsa, zwłaszcza to Baby Boo.
Nie pamiętam nawet, kiedy ostatni
raz się tak do niej zwróciłem. Zwykle mówiłem tak, gdy się na mnie złościła, a
ja chciałem ją w ten sposób udobruchać. Soyeon osobiście nie przepadała za tym
zwrotem i zrobiła mi wielką awanturę, gdy w piosence, którą napisałem specjalnie
dla niej, umieściłem to na samym początku. Według mnie pasowało to idealnie do
całości tekstu, a według niej żałośnie. No cóż, nie zawsze się ze sobą
zgadzaliśmy.
‘Bingu Jiyong ^.^ ale ja za tobą też…’
Uśmiechnąłem się pod nosem, co
oczywiście nie umknęło uwadze siedzącego naprzeciwko mnie Taeyanga. Posłał mi
pytające spojrzenie, na co ja jedynie wzruszyłem ramionami i całkowicie
zamknąłem się w swoim świecie, poświęcając wypad z chłopakami na pisanie smsów
z Soyeon.
*
Sam nie wiem czemu, ale po
powrocie do hotelu poczułem się strasznie senny i znużony. Niepotrzebnie
szedłem z chłopakami do tego klubu, bo papierosowy dym i kilka wypitych przeze
mnie drinków, tylko pogorszyło mój stan. Gdy tylko przekroczyłem próg mojej
sypialni, opadłem bezwładnie na łóżko i wtuliłem twarz w przyjemnie miękką
poduszkę. Zdecydowanie bardziej wolałbym, gdyby to była Soyeon, a nie atłasowy
materiał, ale na to przyjdzie jeszcze czas.
Wierzę w to.
Nagle naszła mnie dziwna ochota,
by usłyszeć jej głos. Jako że w głowie szumiało mi od drinków, które wciskał we
mnie Seungri, nie miałem większych oporów przed wyjęciem z kieszeni kurtki
komórki i wybraniem numeru do Bunny.
- Oppa, coś się stało? Jest… o matko, jest pierwsza w nocy! – powiedziała
na wstępie dziewczyna i głośno wypuściła powietrze przez usta.
- Co? – zaskoczony uniosłem się
na łokciach i spojrzałem na stojący na szafce nocnej budzik. Na widok tak
później godziny, otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia i rozdziawiłem usta. Z
tego, co pamiętałem, to do klubu wyszliśmy około dwudziestej. Co ja takiego
robiłem przez te wszystkie godziny? – Przepraszam, nie wiedziałem, że jest tak
późno.
- Okay… Coś się stało, że
dzwonisz o tak później porze? – spytała nieco spokojniej, ale oczywiście
kolejny raz musiała podkreślić, że jest już późno, czym pewnie chciała dać mi
do zrozumienia, że mam się streszczać i dać jej spać.
- Nie… Znaczy… Odczułem dziwną
potrzebę usłyszenia twojego głosu – wyjaśniłem i uderzyłem się otwartą dłonią w
czoło, dochodząc do wniosku, że wyznanie to musiało zabrzmieć bardzo żałośnie.
- I co? Podoba ci się to, co
słyszysz? – zaśmiała się dźwięcznie, a mi momentalnie ulżyło. – Jiyong, już
chyba zapomniałam, jaki potrafisz być dziecinny.
- Mmm, nie śmiej się ze mnie –
zamruczałem oburzony, ale mimo wszystko się uśmiechnąłem. – Okay, wracaj do
spania. Jeszcze raz przepraszam za pobudkę.
- Nic się nie stało, oppa –
powiedziała i cicho westchnęła. – Dobranoc.
- Dobranoc – szepnąłem,
przymykając powieki. – Kocham cię… - dodałem, będąc stuprocentowo pewnym, że
dziewczyna się już rozłączyła.
- Ja ciebie też – odpowiedziała i
dopiero wtedy tak naprawdę usłyszałem sygnał przerwanego połączenia.
Zabiję Seungri za to, że wlał we
mnie tak dużą ilość alkoholu tego wieczora.
Mogę chyba tylko stwierdzić, że rozdział jest genialny, zwłaszcza ostatni wątek. Tak strasznie się cieszę, że GD nie był trzeźwy! Ach, kamień z serca! :) Ogólnie rzecz biorąc, to uwielbiam ich relację, jest po prostu cudowna, taka idealna :) Sam fakt, że Soyeon dała GD swój pamiętnik, w niesamowity sposób do mnie przemawia, aż prosząc się o kolejne zagłębienie się w tekst! I chyba właśnie tak zrobię :) x
OdpowiedzUsuńAż mi się płakać chce... Aww! To 'kocham cię' było taaakie słodkie! *^*
OdpowiedzUsuńUwielbiam cię, ale to już dobrze wiesz xD a teraz jak głupia uśmiecham się do siebie, bo Soyeon kocha GD, aww *_____* kurde, jaram się i nie bd mogła zasną przez cb! Mam chęć cię wyściskac za te ostatnie wydarzenie (uważaj więc, żebym ci nagle nie wyskoczyła z monitora xD). Nie umiem wymyślić nic sensownego, oprócz: gjgmgtgjagdgmgtgjpmitrintgjhpmagjgagtpmhjngotjmwthwpjgdgatgmgtgjmgtajgmhj, ale to chyba zbyt sensowne nie jest xD mózg mi się stopił przez tą loff! <3
Dopiero od niedawna czytam twojego bloga i jestem zachwycona ;) Masz niesamowity dar do pisania! Wszystkie rozdziały dosłownie pochłonęłam. Ten również mnie nie zawiódł, był taki słodki i delikatny! Oby tak dalej ;) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńMatko .. ta końcówka.. To było cudowne. No i Soyeon dała mu swój pamiętnik. Mam wrażenie,że wszystko zmierza w dobrym kierunku.
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoją twórczość *_*
Pozdrawiam !
Mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, że Jiyong i Soyeon to jedna z moich ulubionych blogowych par *.* Oni są dla siebie wprost idealni! Nie wyobrażam sobie uroczej Bunny w objęciach tego tyrana Douglasa. Swoją drogą uważam, że ona wcale nie była przy nim taka szczęśliwa, nawet przed tym, jak pierwszy raz podniósł na nią rękę. Sądzę, że był jedynie zapomnieniem, odskocznią od tego, co dziewczyna tak naprawdę czuła do G-Dragona. To, że dała mu swój pamiętnik, miało udowodnić, jak bardzo cierpiała, kiedy musieli żyć obok, a jednak osobno. Na pewno teraz trudno im będzie, kiedy Jiyong ruszył w trasę z chłopakami, jednak prawdziwa miłość potrafi przetrwać każdą próbę - ja w to wierzę.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się ten rozdział podobał i oczywiście czekam na ciąg dalszy <3
O jej, jakie te smsy były słodkie. Hahaha. Tak się zastanawiam nad końcówką. Co w ogóle znaczyło to ich „Kocham Cię”? Po przyjacielsku? A może coś więcej? Co do GD nie mam wątpliwości, że coś więcej, ale jeśli chodzi o Soyeon to nie jestem pewna. Jak ona mogła myśleć, że jest gorsza od tych tancerek? Pff... przecież GD wybrał właśnie ją, a nie tancerki. A wygląd nie miał znaczenia. Szkoda, że na tak długo musiał ją zostawić, a ona nie mogła z nim jechać. Jestem ciekawa, co pomyśli, jak wytrzeźwieje i czy będzie pamiętał jej ostatnie słowa. Może wrócą do siebie. Wierzę, że tak, nawet jeśli miałoby się to okazać nieprawdą. Do samego końca będę wierzyć.
OdpowiedzUsuńA to się spóźniłam... *drapie się po głowie* W każdym bądź razie, rozdział bardzo mi się podobał i te ich sms'y. : ) "- Dobranoc – szepnąłem, przymykając powieki. – Kocham cię… - dodałem, będąc stuprocentowo pewnym, że dziewczyna się już rozłączyła.
OdpowiedzUsuń- Ja ciebie też – odpowiedziała i dopiero wtedy tak naprawdę usłyszałem sygnał przerwanego połączenia.
Zabiję Seungri za to, że wlał we mnie tak dużą ilość alkoholu tego wieczora." - genialne, a co do "Kocham cię...", to było po prostu słodkie.
Weny, dużo weny, czasu i chęci!
Pozdrawiam, Black <3
Podobał mi się ten rozdział, bardzo nawet ^^ Fajnie, że przemyciłaś myśli Soyeon, tak się wcześniej zastanawiałam, czy kiedyś się dowiemy czegoś od niej, ale nie wymyśliłam w jaki sposób, a danie GD swojego pamiętnika było dobrym pomysłem. W ogóle jak przeczytałam, że to jej pamiętnik to resztę czytałam ekspresowym tempie, byle by do tego dojść. Hmm, jakby mi ktoś dał swój pamiętnik to pewnie przeczytałabym go od razu całego, a nie jak Smok tylko jeden wpis. :D Chociaż z drugiej strony, może też dobrze myśli, przecież nie wie czego mógłby się spodziewać. Mimo to ciekawość wzięłaby nade mną górę. :D Wiesz, zabrakło mi tu czegoś... może tego jak zareagował GD na to, co przeczytał? no niby wiemy, co sądzi, bo przecież ją kocha i to wiadome, że jest dla niego piękniejsza od tych tancerek, ale... jednak wolałabym to przeczytać xd
OdpowiedzUsuńKoniec rozdziału był taki cudowny *___* aż nie wiem co mam napisać, bo jak zwykle wszyscy nade mną napisali wszystko i mi zostało tylko powtarzać :D
szkoda, że ona nie może jechać z nim, ciekawi mnie, co teraz się wydarzy i oby nic takiego, co miałoby ich pokłócić. Rzadko się zdarza, żebym aż tak bardzo chciała by ktoś był ze sobą w opowiadaniach, ale w tym, to nie wyobrażam sobie ich nie będących razem! ^^
Jej. Ten prezencik był strasznie słodki. Sama kiedyś chciałam dać mój pamiętnik jednej osobie, ale doszłam do wniosku, że to będzie zbyt żałosne i dziecinne. Jednak GD tak tego nie odebrał, gdy dostał właśnie taki prezent od Soyeon. Ale z drugiej strony tutaj mamy do czynienia z prawdziwą miłością. Nie jestem do końca pewna, czy u mnie tak było. No ale do rzeczy. To wszystko było strasznie urocze. A chyba najbardziej ze wszystkiego, urocza była notatka dziewczyny. Z jednej strony smutna, no bo Soyeon opisywała swoje odczucia po zerwaniu i w ogóle, ale z drugiej strony.. ja bym chyba chciała przeczytać coś takiego napisanego przez moją drugą połówkę. Kochane. G-Dragon wyznał jej miłość.. i ona jemu. Ciekawa jestem co będzie dalej. Jak to wszystko się potoczy. W końcu chłopak był pijany, ale… no jednak zrobił to chyba świadomie.
OdpowiedzUsuńLubię TOPa. Nie wiem czemu, ale go lubię. Serio.
Chyba pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział. Znowu. Ehh Witness co ty ze mną robisz :) Całuję mega mocno, Pluton <3
Króliczek wpadła na świetny pomysł z tym pamiętnikiem. Przynajmniej w ten sposób dała mu do zrozumienia, co czuje. Jest bardzo zakompleksiona, ale uważam, że wiele dziewczyn nie dorasta jej do piet. Jest kochana i zabawna, nie ma lepszej od niej. Ona i Smok bardzo do siebie pasują. <3
OdpowiedzUsuńI nie mogę się na cieszyć, że wyznał jej miłość. Może teraz zyskają naprawdę dużo szczęścia? Gdyby tylko nie ten wyjazd, taki minus bycia gwiazdą.
Świetny post. Czekam na nexta!