wtorek, 1 stycznia 2013

ROZDZIAŁ PIERWSZY


 
Przerażający krzyk dziewczyny wyrwał mnie z głębokiego snu. Zdezorientowany próbowałem zachować równowagę, jednak i tak w ostateczności upadłem na twardą podłogę, uderzając łokciem o szklany stolik, który stał zdecydowanie za blisko kanapy. Próbując okiełznać wirujący wokół pokój, potarłem palcami rozespane oczy i spojrzałem po chwili na włączony telewizor. Musiałem zasnąć podczas oglądania jednego z tych horrorów, w których akcja zaczyna się dziać dopiero w połowie, a później tak przyspiesza, że nim się orientuję wszyscy bohaterowie giną w zaskakującym tempie i pozostaje jedynie dziewczyna, która powinna tak naprawdę umrzeć jako pierwsza. Czasami i w prawdziwym życiu bywa tak, że największe szanse mają te łamagi, co nie potrafią przejść po prostej drodze bez potknięcia się o własne nogi.
Znam kilka takich przykładów osobiście, nawet jestem z nimi w jednym zespole.
Gdy w końcu doszedłem do siebie po brutalnym przebudzeniu, odszukałem pod poduszkami pilota i ściszyłem telewizor, bym nie musiał kolejny raz przechodzić przez to samo. Usiadłem po turecku i oparłem głowę o szklany stolik, głośno przy tym wzdychając. Wiedziałem, że prędko nie uda mi się ponownie zasnąć. Po takim przebudzeniu graniczyło to z cudem, a po tym, jak Seungri kolejny raz nieudolnie chciał przejść przez szklane drzwi, przestałem w nie wierzyć.
Na samą myśl o tym, jak maknae zderzył się czołowo z rozsuwanymi drzwiami, zaśmiałem się głośno i pokręciłem głową, która wciąż spoczywała na stoliku, przez co zaczęło boleć mnie czoło. Tak, V.I. jest ostatni czasy bardzo rozgarnięty, ale on sam mówi, że to wszystko jest zamierzone i nic nie dzieje się przypadkiem.
Oczywiście. Jedyny przypadek, jaki miał miejsce w życiu V.I., to dzień jego narodzin.
Słysząc dzwonek do drzwi, uniosłem głowę i spojrzałem badawczo na śpiącego dotąd w swoim kojcu Gaho. Czekałem na jego reakcję, jednak widząc, że ten w ogóle się nie rusza, doszedłem do wniosku, że pewnie tylko się przesłyszałem albo dźwięk ten pochodził z włączonego telewizora. Odczekałem chwilę, a gdy ktoś ponownie zadzwonił do drzwi, podniosłem się powoli z podłogi i ruszyłem mozolnym krokiem do przedpokoju.
Naprawdę byłem dumny z tego, jak wyszkoliłem Gaho. Ten leniwy pies nawet nie raczył podnieść się ze swojego posłania i pójść ze mną. Ciekawe, co by zrobił, gdyby za drzwiami stał napastnik z siekierą.
Wyjrzałem przez wizjer w drzwiach i zmarszczyłem pytająco czoło, gdy zobaczyłem stojącą na korytarzu zakapturzoną postać. Próbując nie spanikować, nacisnąłem klamkę i w końcu uchyliłem nieco drzwi, by w razie czego móc je szybko zamknąć z powrotem.
- Hej…
Słysząc dobrze znany mi głos, odetchnąłem z ulgą i oparłem głowę o kant drzwi. Śmiać mi się chciało, ale wciąż moje serce biło, jak oszalałe. Przyjrzałem się stojącej przede mną dziewczynie i otworzyłem szerzej drzwi, by mogła wejść do środka.
- Agassi, kiedyś dostanę przez ciebie zawału serca – powiedziałem rozbawiony, zamykając za nią wejście. – Co ty tutaj właściwie robisz? – spytałem po chwili, drapiąc się nerwowo po karku.
- Ja… - Soyeon zdjęła kaptur z głowy, a wtedy ja zobaczyłem jej zaczerwienioną i opuchniętą od płaczu twarz pokrytą rozmazanym makijażem. – Nie mogłam już tam wytrzymać.
- Znów się pokłócili? – spytałem, a ona jedynie skinęła głową, spuszczając zawstydzony wzrok na swoje stopy. – Och, skarbie – szepnąłem rozżalony, podchodząc do niej.
Objąłem jej szczupłe ciało ramionami i mocno przytuliłem, nie mając zielonego pojęcia, co jeszcze mógłbym powiedzieć. Dziewczyna drżała z zimna i wcale mnie to nie dziwiło, bo była już końcówka sierpnia i temperatura w środku nocy diametralnie opadała. Soyeon natomiast miała na sobie jedynie krótkie spodenki i cienką bluzę, co dało mi do zrozumienia, że wybiegła ze swojego domu w pośpiechu.
- Nie wiedziałam, gdzie mam pójść – wyszeptała łamiącym się głosem, coraz mocniej się we mnie wtulając. – Nie chciałam dłużej wysłuchiwać, jak wyzywają się od najgorszych.
- Nie tłumacz się – powiedziałem łagodnym głosem, prowadząc szatynkę do salonu.
Usiadła na kanapie i spojrzała na mnie niepewnie, odgarniając z twarzy kosmyki włosów. Między naszą dwójką zapanowała idealna cisza, co w tamtym momencie wydało mi się naprawdę uciążliwe i krępujące. Chciałem się odezwać, chociaż zaproponować, że zrobię jej herbatę, jednak w tym momencie leniwy Gaho w końcu ruszył się ze swojego posłania i podszedł do milczącej Soyeon. Dziewczyna uśmiechnęła się na jego widok i podrapała go za uszami, gdy położył wielki łeb na jej udzie.
- Wydaje się, jakby to było wczoraj, kiedy go kupiłeś – powiedziała ściszonym głosem.
Uśmiechnąłem się lekko i usiadłem na kanapie obok Soyeon. Znów ta cholerna cisza. Zawsze się tak działo, kiedy ona uciekała z domu i przychodziła do mnie. Ostatnio zdarzało się to coraz częściej. Nie mam zielonego pojęcia, co robiła w takich sytuacjach, gdy ja byłem w trasie koncertowej. Mogłem z nią jedynie porozmawiać przez telefon, ale wtedy Soyeon udawała, że wszystko jest w porządku. Ja jednak doskonale wiedziałem, że pod moją nieobecność sprawy nabierały całkowicie innego obrotu, bo dziewczyna nie miała dokąd się udać podczas, gdy jej rodzice skakali sobie do gardeł.
Chciałem zadać Soyeon jedno pytanie i naprawdę powstrzymywałem się z całych sił, by się nie odezwać. To nie był odpowiedni moment na tak drażliwy dla niej temat.
- Chcesz się położyć? – spytałem po jakimś czasie, chcąc w końcu przerwać milczenie.
- Chętnie. Jestem trochę zmęczona – powiedziała, zerkając na mnie niepewnie. – Prześpię się na kanapie.
Popatrzyłem pobłażliwie na szatynkę i pokręciłem głową z dezaprobatą. Musiałbym być skończonym idiotą, żeby pozwolić dziewczynie spać na kanapie, podczas gdy ja leżałbym w wygodnym łóżku, które w dodatku było dwu, a na upartego trzyosobowe. Poza tym, Soyeon była moją najlepszą przyjaciółką, więc tym bardziej nie mogłem pozwolić, by spała na tej niewygodnej kanapie. Sam nieraz na niej zasnąłem i nie życzyłbym tego nikomu. Na drugi dzień ledwo się ruszałem i dopiero długi trening na siłowni przywrócił moje ciało do równowagi.
- Śmigaj do mojego pokoju. Jak chcesz, to weź sobie z szafy jakieś ciuchy, żebyś nie musiała marznąć – zaproponowałem tonem nie znoszącym sprzeciwu. – Na co czekasz?
Soyeon zaśmiała się cicho i wstała z kanapy. Pogłaskała Gaho na koniec i ruszyła w stronę wyjścia z salonu.
- Wiesz? – Lee zatrzymała się w progu pokoju i spojrzała na mnie nieco szklistymi oczyma. – Czasami żałuję, że nie każdy chłopak jest taki, jak ty… - zaczęła i nerwowo zagryzła dolną wargę, wyraźnie się nad czymś zastanawiając – jednak wtedy nie byłbyś taki wyjątkowy – dokończyła i czym prędzej wyszła z pomieszczenia, zostawiając mnie w totalnym osłupieniu.

*

Wpatrywałem się tępym wzrokiem w ekran telewizora, próbując chociaż w małym stopniu skupić się na filmie, który właśnie leciał. Mimo że nie należał on do najbardziej skomplikowanych, to i tak nie umiałem zrozumieć większości rzeczy. Może to przez zmęczenie, a może przez śpiącą w drugim pokoju dziewczynę? Sam już nie wiedziałem, co się dzieje. W głowie miałem totalny mętlik, a wcześniejsze słowa Soyeon wcale nie ułatwiały mi poukładania ich w logiczną całość.
Wiedziałem, że powinienem się w końcu położyć spać, bo na drugi dzień miałem z rana stawić się na planie teledysku do piosenki One of a Kind, ale zdawałem sobie sprawę z tego, że z takim stanem umysłu i tak szybko nie uda mi się zasnąć.
Pogłaskałem Gaho po wielkim łbie, który spoczywał na moich udach i cicho westchnąłem, zastanawiając się, czy położenie się obok Soyeon i spanie z nią w jednym łóżku to najlepszy pomysł. Nie chciałem męczyć się na kanapie, jednak z drugiej strony perspektywa leżenia tak blisko Lee co najmniej mnie przerażała.
Oczywiście to nie byłby pierwszy raz, kiedy spalibyśmy razem w tym samym łóżku, przykryci tą samą kołdrą. Teraz niestety okoliczności były nieco inne od tych sprzed kilku miesięcy, więc nie wiedziałem, czy powinienem narażać naszą przyjaźń, bo osobiście nie chciałem spać na niewygodnej kanapie.
- Raz się żyje, prawda? – odezwałem się do śpiącego Gaho, który jedynie uniósł leniwie powieki i zaraz je zamknął, mając mnie w poważaniu. – Tak myślałem – westchnąłem ciężko i podniosłem się z kanapy, zrzucając z nóg głowę psa.
Gaho ziewnął przeciągle i przewrócił się na bok, ponownie zapadając w głęboki sen. Żebym ja tak potrafił, to życie byłoby o wiele piękniejsze. Przeważnie nie miałem większych problemów z zasypianiem, jednak kiedy po głowie krążyło mi za dużo myśli, wszystko stawało się milion razy trudniejsze.
Wyłączyłem telewizor i na oślep poszedłem do sypialni, w której spała Soyeon. Doszedłem do wniosku, że zdejmowanie koszulki do snu byłoby lekkim przegięciem, dlatego zrezygnowałem z tego i od razu położyłem się obok dziewczyny, przytulając się plecami do ściany. Zerknąłem przez ramię szatynki i uśmiechnąłem się półgębkiem na widok leżącego obok niej telefonu. Delikatnie odgarnąłem z twarzy dziewczyny kosmyki włosów i powoli wyjąłem z jej uszu słuchawki, które podłączone były do komórki. Nie byłbym sobą, gdybym nie sprawdził, co takiego słuchała podczas zasypiania. Aż mi się żal zrobiło Soyeon, kiedy usłyszałem swój własny głos w piosence Blue.
Ciekawe, że po tylu latach znajomości ona wciąż nie miała mnie dosyć.

12 komentarzy:

  1. o mamoooo, no aż nie wiem, co napisać! raaaaju, cudownie ci to wyszło! achhh, ta wewnętrzna walka GD z samym sobą to szczyt wszystkiego! hahahahahah noo i chyba na koniec pochwalę szablon *____________________________* <-- o taki właśnie jest! :D x

    OdpowiedzUsuń
  2. to jest boski! <3 zakochałam się w tym rozdziale.. on jest tu taki hmm.. nie wiem czy można powiedzieć romantyczny więc powiem, że jest tu taki miły! widać, że mu na niej zależy i wyczuwam, że ona coś do niego czuje - coś więcej niż przyjaźń! podobał mi się początek z tym krzykiem dziewczyny. myślałam na początku, że to jego dziewczyna krzyczy bo coś się stało ale kiedy okazało się, że on nie ma dziewczyny a to głos z telewizora śmiałam się z własnej głupoty! okej mimo wszystko czekam na 2 :D No i z okazji tego, że mamy 1 styczeń chcę ci życzyć Szczęśliwego Nowego Roku i oby był o wiele lepszy, ciekawszy niż 2012 :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wchodząc tu przygotowana byłam na to, że znów zaczęłaś świetne opowiadanie, ale i tak udało Ci się mnie zaskoczyć.
    W Twoim wykonaniu narracja pierwszoosobowa jest prześwietna : o
    Taki przyjaciel jak GD to prawdziwy skarb, aż żal, że teraz jest już tak mało takich ludzi jak on.
    Biedna dziewczyna, to prawda, że na kłótniach rodziców najbardziej cierpi ich dziecko -.-

    OdpowiedzUsuń
  4. No, ja Ci mogę powiedzieć, że jestem w niezłym szoku. Wyjątkowo dziwnie to zabrzmi, ale najbardziej spodobało mi się to 'och, skarbie' w jego wykonaniu. To było takie czułe i kochane, że naprawdę... Wyjątkowo, udało mi się zapałać pewną sympatią do tej uroczej pani i ciekawi mnie, jak długo się to utrzyma.
    Pobiłaś mnie zdecydowanie, eh, kiedy ja będę pisać w miarę dobre opowiadania. Chyba nigdy, no ale nic. W każdym razie, ja się męczę z rozdziałem dwa od paru dni i efektów nie widać, chyba moje "super pomysły"... Szkoda gadać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, witness! W tej chwili to naprawdę nie wiem co mam napisać. Chyba chwilę muszę odetchnąć. :)
    Po pierwsze: zaskoczyła mnie narracja pierwszoosobowa. Aż tak przez chwilę nie mogłam się przyzwyczaić, nie pamiętam kiedy czytałam narrację pierwszoosobową w Twoim wykonaniu. Za co się nie zabierzesz, wychodzi Ci świetnie. :)
    Po drugie: Soyeon. W przeciwieństwie do Jin, polubiłam ją od pierwszego rozdziału. Nie wiem, może to przez to, że bardzo przypomina mi mnie? Począwszy od sytuacji w domu, po zasypianie ze słuchawkami. I na dodatek Blue *___* kocham tę piosenkę *___* (jak tak pomyślę, to ja już nawet nie potrafię zasnąć bez muzyki o.O a głos Jiyonga tuż przed snem *__* cholera, odbiegam od rozdziału...)
    Po trzecie: Jiyong. Ten chłopak, to czy jest taki jak tutaj, czy jest chamski, obojętnie jaki by nie był - po prostu nie sposób go nie kochać. On zdecydowanie jest one of a kind ^^
    Po czwarte: Gaho. Ten pies jest jednocześnie brzydki i taki słodki :D tak samo jak Gayeon.
    Rozdział naprawdę przypadł mi do gustu i już się nie mogę doczekać drugiego. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O ja cię pierdziu! To jest świetne! Jak to czytałam,to się tak wciągnelam, że przed oczyma widziałam wszystkie te momenty z rozdziału! Naprawdę mi się to podoba, myślę,że to przez ten romantyzm. Żałuję trochę,że nie są już razem. Bo bardzo mi brakuje historii,kiedy bohaterowie już na początku są razem i nie trzeba czekać na to,aż między nimi zaiskrzy. Mam nadzieję,że twoje dzieło będzie miało happy end, mimo iż wolę smutne historię. Ale tu pasuje tylko szczęśliwe zakończenie ^^
    Już mnie urzekłaś swoim stylem ,więc z niecierpliwością czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zwykle zaczęłaś w wielkim stylu ;D Uch, jak ja zazdroszczę ci tego talentu *_* GD jest wspaniały w tym opowiadaniu. Zdecydowanie polubiłam też Soyeon. Rozdział wyszedł ci niesamowicie i niecierpliwie czekam na dwójkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podobno jest takie przysłowie, że jaki Nowy Rok, taki cały rok ... o mamoooo, jak każdy Twój kolejny rozdział będzie tak wspaniały, to ja chyba rzucę w cholerę pisanie i zakopie wszystkie moje pseudopisaniny głęboko pod ziemią!
    Ja powoli już się łapię w tych wszystkich twoich ukochanych postaciach z tego zespołu, ale jakbym tak przypadkiem, któregoś kiedyś jeszcze pomyliła, to musisz mi wybaczyć;d

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapowiada się kolejne genialne opowiadanie twojej twórczości. Ehh, czego się nie dotkniesz wychodzi obłędnie :D
    Bardzo polubiłam Soyeon. Wydaje się być świetną, wrażliwą dziewczyną. No i z GD łączy ją prawdziwa przyjaźń. Właściwie to coś mi się zdaje, że to nie tylko przyjaźń, ale przecież mogę się mylić, w końcu nie trzeba wszędzie wietrzyć miłości ;)W każdym razie straszliwie mi się podoba i niecierpliwie czekam na dwójkę.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak to miło mieć takiego przyjaciela. Soyeon ma szczęście, że się z nim przyjaźni. Tak bardzo mu na niej zależy. Jestem ciekawa, czy na przyjaźni się skończy, czy połączy ich coś więcej. Szkoda tylko, że jej rodzice aż tak się kłócą. Wolę nie myśleć, jak ciężko by miała, gdyby nie on.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak ja kocham GD! *o* Już dawno nie czytałam żadnego opowiadania z nim w roli głównej, więc jestem zachwycona. ;3 W ogóle to jest tutaj dokładnie taki, jakiego sobie go wyobrażałam w rzeczywistości, wiem, że byłby takim idealnym przyjacielem jakim jest dla Soyeon. ^^ Już teraz pokochałam tę parkę.. Bo oni będą parą, prawda?! Muszą być, nie ma innego wyjścia~. Już oficjalnie kocham to opowiadanie i lecę czytać dalej. ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Chciałam przeczytać kolejny rozdział ..... ale nie mogłam ! Jestem yaoistka z krwi i kosci ;D

    OdpowiedzUsuń