Przerażający krzyk dziewczyny
wyrwał mnie z głębokiego snu. Zdezorientowany próbowałem zachować równowagę,
jednak i tak w ostateczności upadłem na twardą podłogę, uderzając łokciem o
szklany stolik, który stał zdecydowanie za blisko kanapy. Próbując okiełznać
wirujący wokół pokój, potarłem palcami rozespane oczy i spojrzałem po chwili na
włączony telewizor. Musiałem zasnąć podczas oglądania jednego z tych horrorów,
w których akcja zaczyna się dziać dopiero w połowie, a później tak przyspiesza,
że nim się orientuję wszyscy bohaterowie giną w zaskakującym tempie i pozostaje
jedynie dziewczyna, która powinna tak naprawdę umrzeć jako pierwsza. Czasami i
w prawdziwym życiu bywa tak, że największe szanse mają te łamagi, co nie
potrafią przejść po prostej drodze bez potknięcia się o własne nogi.
Znam kilka takich przykładów
osobiście, nawet jestem z nimi w jednym zespole.
Gdy w końcu doszedłem do siebie
po brutalnym przebudzeniu, odszukałem pod poduszkami pilota i ściszyłem
telewizor, bym nie musiał kolejny raz przechodzić przez to samo. Usiadłem po
turecku i oparłem głowę o szklany stolik, głośno przy tym wzdychając.
Wiedziałem, że prędko nie uda mi się ponownie zasnąć. Po takim przebudzeniu
graniczyło to z cudem, a po tym, jak Seungri kolejny raz nieudolnie chciał
przejść przez szklane drzwi, przestałem w nie wierzyć.
Na samą myśl o tym, jak maknae zderzył się czołowo z rozsuwanymi
drzwiami, zaśmiałem się głośno i pokręciłem głową, która wciąż spoczywała na
stoliku, przez co zaczęło boleć mnie czoło. Tak, V.I. jest ostatni czasy bardzo
rozgarnięty, ale on sam mówi, że to wszystko jest zamierzone i nic nie dzieje
się przypadkiem.
Oczywiście. Jedyny przypadek,
jaki miał miejsce w życiu V.I., to dzień jego narodzin.
Słysząc dzwonek do drzwi, uniosłem
głowę i spojrzałem badawczo na śpiącego dotąd w swoim kojcu Gaho. Czekałem na
jego reakcję, jednak widząc, że ten w ogóle się nie rusza, doszedłem do
wniosku, że pewnie tylko się przesłyszałem albo dźwięk ten pochodził z
włączonego telewizora. Odczekałem chwilę, a gdy ktoś ponownie zadzwonił do
drzwi, podniosłem się powoli z podłogi i ruszyłem mozolnym krokiem do
przedpokoju.
Naprawdę byłem dumny z tego, jak
wyszkoliłem Gaho. Ten leniwy pies nawet nie raczył podnieść się ze swojego
posłania i pójść ze mną. Ciekawe, co by zrobił, gdyby za drzwiami stał
napastnik z siekierą.
Wyjrzałem przez wizjer w drzwiach
i zmarszczyłem pytająco czoło, gdy zobaczyłem stojącą na korytarzu zakapturzoną
postać. Próbując nie spanikować, nacisnąłem klamkę i w końcu uchyliłem nieco
drzwi, by w razie czego móc je szybko zamknąć z powrotem.
- Hej…
Słysząc dobrze znany mi głos,
odetchnąłem z ulgą i oparłem głowę o kant drzwi. Śmiać mi się chciało, ale
wciąż moje serce biło, jak oszalałe. Przyjrzałem się stojącej przede mną
dziewczynie i otworzyłem szerzej drzwi, by mogła wejść do środka.
- Agassi, kiedyś dostanę przez ciebie zawału serca – powiedziałem
rozbawiony, zamykając za nią wejście. – Co ty tutaj właściwie robisz? –
spytałem po chwili, drapiąc się nerwowo po karku.
- Ja… - Soyeon zdjęła kaptur z
głowy, a wtedy ja zobaczyłem jej zaczerwienioną i opuchniętą od płaczu twarz
pokrytą rozmazanym makijażem. – Nie mogłam już tam wytrzymać.
- Znów się pokłócili? – spytałem,
a ona jedynie skinęła głową, spuszczając zawstydzony wzrok na swoje stopy. –
Och, skarbie – szepnąłem rozżalony, podchodząc do niej.
Objąłem jej szczupłe ciało
ramionami i mocno przytuliłem, nie mając zielonego pojęcia, co jeszcze mógłbym
powiedzieć. Dziewczyna drżała z zimna i wcale mnie to nie dziwiło, bo była już
końcówka sierpnia i temperatura w środku nocy diametralnie opadała. Soyeon
natomiast miała na sobie jedynie krótkie spodenki i cienką bluzę, co dało mi do
zrozumienia, że wybiegła ze swojego domu w pośpiechu.
- Nie wiedziałam, gdzie mam pójść
– wyszeptała łamiącym się głosem, coraz mocniej się we mnie wtulając. – Nie
chciałam dłużej wysłuchiwać, jak wyzywają się od najgorszych.
- Nie tłumacz się – powiedziałem
łagodnym głosem, prowadząc szatynkę do salonu.
Usiadła na kanapie i spojrzała na
mnie niepewnie, odgarniając z twarzy kosmyki włosów. Między naszą dwójką
zapanowała idealna cisza, co w tamtym momencie wydało mi się naprawdę uciążliwe
i krępujące. Chciałem się odezwać, chociaż zaproponować, że zrobię jej herbatę,
jednak w tym momencie leniwy Gaho w końcu ruszył się ze swojego posłania i
podszedł do milczącej Soyeon. Dziewczyna uśmiechnęła się na jego widok i
podrapała go za uszami, gdy położył wielki łeb na jej udzie.
- Wydaje się, jakby to było
wczoraj, kiedy go kupiłeś – powiedziała ściszonym głosem.
Uśmiechnąłem się lekko i usiadłem
na kanapie obok Soyeon. Znów ta cholerna cisza. Zawsze się tak działo, kiedy
ona uciekała z domu i przychodziła do mnie. Ostatnio zdarzało się to coraz
częściej. Nie mam zielonego pojęcia, co robiła w takich sytuacjach, gdy ja
byłem w trasie koncertowej. Mogłem z nią jedynie porozmawiać przez telefon, ale
wtedy Soyeon udawała, że wszystko jest w porządku. Ja jednak doskonale
wiedziałem, że pod moją nieobecność sprawy nabierały całkowicie innego obrotu,
bo dziewczyna nie miała dokąd się udać podczas, gdy jej rodzice skakali sobie
do gardeł.
Chciałem zadać Soyeon jedno
pytanie i naprawdę powstrzymywałem się z całych sił, by się nie odezwać. To nie
był odpowiedni moment na tak drażliwy dla niej temat.
- Chcesz się położyć? – spytałem
po jakimś czasie, chcąc w końcu przerwać milczenie.
- Chętnie. Jestem trochę zmęczona
– powiedziała, zerkając na mnie niepewnie. – Prześpię się na kanapie.
Popatrzyłem pobłażliwie na
szatynkę i pokręciłem głową z dezaprobatą. Musiałbym być skończonym idiotą,
żeby pozwolić dziewczynie spać na kanapie, podczas gdy ja leżałbym w wygodnym
łóżku, które w dodatku było dwu, a na upartego trzyosobowe. Poza tym, Soyeon
była moją najlepszą przyjaciółką, więc tym bardziej nie mogłem pozwolić, by spała
na tej niewygodnej kanapie. Sam nieraz na niej zasnąłem i nie życzyłbym tego
nikomu. Na drugi dzień ledwo się ruszałem i dopiero długi trening na siłowni
przywrócił moje ciało do równowagi.
- Śmigaj do mojego pokoju. Jak
chcesz, to weź sobie z szafy jakieś ciuchy, żebyś nie musiała marznąć – zaproponowałem
tonem nie znoszącym sprzeciwu. – Na co czekasz?
Soyeon zaśmiała się cicho i
wstała z kanapy. Pogłaskała Gaho na koniec i ruszyła w stronę wyjścia z salonu.
- Wiesz? – Lee zatrzymała się w
progu pokoju i spojrzała na mnie nieco szklistymi oczyma. – Czasami żałuję, że
nie każdy chłopak jest taki, jak ty… - zaczęła i nerwowo zagryzła dolną wargę,
wyraźnie się nad czymś zastanawiając – jednak wtedy nie byłbyś taki wyjątkowy –
dokończyła i czym prędzej wyszła z pomieszczenia, zostawiając mnie w totalnym
osłupieniu.
*
Wpatrywałem się tępym wzrokiem w
ekran telewizora, próbując chociaż w małym stopniu skupić się na filmie, który
właśnie leciał. Mimo że nie należał on do najbardziej skomplikowanych, to i tak
nie umiałem zrozumieć większości rzeczy. Może to przez zmęczenie, a może przez
śpiącą w drugim pokoju dziewczynę? Sam już nie wiedziałem, co się dzieje. W
głowie miałem totalny mętlik, a wcześniejsze słowa Soyeon wcale nie ułatwiały
mi poukładania ich w logiczną całość.
Wiedziałem, że powinienem się w
końcu położyć spać, bo na drugi dzień miałem z rana stawić się na planie
teledysku do piosenki One of a Kind,
ale zdawałem sobie sprawę z tego, że z takim stanem umysłu i tak szybko nie uda
mi się zasnąć.
Pogłaskałem Gaho po wielkim łbie,
który spoczywał na moich udach i cicho westchnąłem, zastanawiając się, czy
położenie się obok Soyeon i spanie z nią w jednym łóżku to najlepszy pomysł.
Nie chciałem męczyć się na kanapie, jednak z drugiej strony perspektywa leżenia
tak blisko Lee co najmniej mnie przerażała.
Oczywiście to nie byłby pierwszy
raz, kiedy spalibyśmy razem w tym samym łóżku, przykryci tą samą kołdrą. Teraz
niestety okoliczności były nieco inne od tych sprzed kilku miesięcy, więc nie
wiedziałem, czy powinienem narażać naszą przyjaźń,
bo osobiście nie chciałem spać na niewygodnej kanapie.
- Raz się żyje, prawda? –
odezwałem się do śpiącego Gaho, który jedynie uniósł leniwie powieki i zaraz je
zamknął, mając mnie w poważaniu. – Tak myślałem – westchnąłem ciężko i
podniosłem się z kanapy, zrzucając z nóg głowę psa.
Gaho ziewnął przeciągle i
przewrócił się na bok, ponownie zapadając w głęboki sen. Żebym ja tak potrafił,
to życie byłoby o wiele piękniejsze. Przeważnie nie miałem większych problemów
z zasypianiem, jednak kiedy po głowie krążyło mi za dużo myśli, wszystko
stawało się milion razy trudniejsze.
Wyłączyłem telewizor i na oślep
poszedłem do sypialni, w której spała Soyeon. Doszedłem do wniosku, że
zdejmowanie koszulki do snu byłoby lekkim przegięciem, dlatego zrezygnowałem z
tego i od razu położyłem się obok dziewczyny, przytulając się plecami do
ściany. Zerknąłem przez ramię szatynki i uśmiechnąłem się półgębkiem na widok
leżącego obok niej telefonu. Delikatnie odgarnąłem z twarzy dziewczyny kosmyki
włosów i powoli wyjąłem z jej uszu słuchawki, które podłączone były do komórki.
Nie byłbym sobą, gdybym nie sprawdził, co takiego słuchała podczas zasypiania.
Aż mi się żal zrobiło Soyeon, kiedy usłyszałem swój własny głos w piosence Blue.
Ciekawe, że po tylu latach
znajomości ona wciąż nie miała mnie dosyć.
o mamoooo, no aż nie wiem, co napisać! raaaaju, cudownie ci to wyszło! achhh, ta wewnętrzna walka GD z samym sobą to szczyt wszystkiego! hahahahahah noo i chyba na koniec pochwalę szablon *____________________________* <-- o taki właśnie jest! :D x
OdpowiedzUsuńto jest boski! <3 zakochałam się w tym rozdziale.. on jest tu taki hmm.. nie wiem czy można powiedzieć romantyczny więc powiem, że jest tu taki miły! widać, że mu na niej zależy i wyczuwam, że ona coś do niego czuje - coś więcej niż przyjaźń! podobał mi się początek z tym krzykiem dziewczyny. myślałam na początku, że to jego dziewczyna krzyczy bo coś się stało ale kiedy okazało się, że on nie ma dziewczyny a to głos z telewizora śmiałam się z własnej głupoty! okej mimo wszystko czekam na 2 :D No i z okazji tego, że mamy 1 styczeń chcę ci życzyć Szczęśliwego Nowego Roku i oby był o wiele lepszy, ciekawszy niż 2012 :*
OdpowiedzUsuńWchodząc tu przygotowana byłam na to, że znów zaczęłaś świetne opowiadanie, ale i tak udało Ci się mnie zaskoczyć.
OdpowiedzUsuńW Twoim wykonaniu narracja pierwszoosobowa jest prześwietna : o
Taki przyjaciel jak GD to prawdziwy skarb, aż żal, że teraz jest już tak mało takich ludzi jak on.
Biedna dziewczyna, to prawda, że na kłótniach rodziców najbardziej cierpi ich dziecko -.-
No, ja Ci mogę powiedzieć, że jestem w niezłym szoku. Wyjątkowo dziwnie to zabrzmi, ale najbardziej spodobało mi się to 'och, skarbie' w jego wykonaniu. To było takie czułe i kochane, że naprawdę... Wyjątkowo, udało mi się zapałać pewną sympatią do tej uroczej pani i ciekawi mnie, jak długo się to utrzyma.
OdpowiedzUsuńPobiłaś mnie zdecydowanie, eh, kiedy ja będę pisać w miarę dobre opowiadania. Chyba nigdy, no ale nic. W każdym razie, ja się męczę z rozdziałem dwa od paru dni i efektów nie widać, chyba moje "super pomysły"... Szkoda gadać.
Och, witness! W tej chwili to naprawdę nie wiem co mam napisać. Chyba chwilę muszę odetchnąć. :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: zaskoczyła mnie narracja pierwszoosobowa. Aż tak przez chwilę nie mogłam się przyzwyczaić, nie pamiętam kiedy czytałam narrację pierwszoosobową w Twoim wykonaniu. Za co się nie zabierzesz, wychodzi Ci świetnie. :)
Po drugie: Soyeon. W przeciwieństwie do Jin, polubiłam ją od pierwszego rozdziału. Nie wiem, może to przez to, że bardzo przypomina mi mnie? Począwszy od sytuacji w domu, po zasypianie ze słuchawkami. I na dodatek Blue *___* kocham tę piosenkę *___* (jak tak pomyślę, to ja już nawet nie potrafię zasnąć bez muzyki o.O a głos Jiyonga tuż przed snem *__* cholera, odbiegam od rozdziału...)
Po trzecie: Jiyong. Ten chłopak, to czy jest taki jak tutaj, czy jest chamski, obojętnie jaki by nie był - po prostu nie sposób go nie kochać. On zdecydowanie jest one of a kind ^^
Po czwarte: Gaho. Ten pies jest jednocześnie brzydki i taki słodki :D tak samo jak Gayeon.
Rozdział naprawdę przypadł mi do gustu i już się nie mogę doczekać drugiego. :)
O ja cię pierdziu! To jest świetne! Jak to czytałam,to się tak wciągnelam, że przed oczyma widziałam wszystkie te momenty z rozdziału! Naprawdę mi się to podoba, myślę,że to przez ten romantyzm. Żałuję trochę,że nie są już razem. Bo bardzo mi brakuje historii,kiedy bohaterowie już na początku są razem i nie trzeba czekać na to,aż między nimi zaiskrzy. Mam nadzieję,że twoje dzieło będzie miało happy end, mimo iż wolę smutne historię. Ale tu pasuje tylko szczęśliwe zakończenie ^^
OdpowiedzUsuńJuż mnie urzekłaś swoim stylem ,więc z niecierpliwością czekam na nn :3
Jak zwykle zaczęłaś w wielkim stylu ;D Uch, jak ja zazdroszczę ci tego talentu *_* GD jest wspaniały w tym opowiadaniu. Zdecydowanie polubiłam też Soyeon. Rozdział wyszedł ci niesamowicie i niecierpliwie czekam na dwójkę ;)
OdpowiedzUsuńPodobno jest takie przysłowie, że jaki Nowy Rok, taki cały rok ... o mamoooo, jak każdy Twój kolejny rozdział będzie tak wspaniały, to ja chyba rzucę w cholerę pisanie i zakopie wszystkie moje pseudopisaniny głęboko pod ziemią!
OdpowiedzUsuńJa powoli już się łapię w tych wszystkich twoich ukochanych postaciach z tego zespołu, ale jakbym tak przypadkiem, któregoś kiedyś jeszcze pomyliła, to musisz mi wybaczyć;d
Zapowiada się kolejne genialne opowiadanie twojej twórczości. Ehh, czego się nie dotkniesz wychodzi obłędnie :D
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam Soyeon. Wydaje się być świetną, wrażliwą dziewczyną. No i z GD łączy ją prawdziwa przyjaźń. Właściwie to coś mi się zdaje, że to nie tylko przyjaźń, ale przecież mogę się mylić, w końcu nie trzeba wszędzie wietrzyć miłości ;)W każdym razie straszliwie mi się podoba i niecierpliwie czekam na dwójkę.
Serdecznie pozdrawiam
Jak to miło mieć takiego przyjaciela. Soyeon ma szczęście, że się z nim przyjaźni. Tak bardzo mu na niej zależy. Jestem ciekawa, czy na przyjaźni się skończy, czy połączy ich coś więcej. Szkoda tylko, że jej rodzice aż tak się kłócą. Wolę nie myśleć, jak ciężko by miała, gdyby nie on.
OdpowiedzUsuńJak ja kocham GD! *o* Już dawno nie czytałam żadnego opowiadania z nim w roli głównej, więc jestem zachwycona. ;3 W ogóle to jest tutaj dokładnie taki, jakiego sobie go wyobrażałam w rzeczywistości, wiem, że byłby takim idealnym przyjacielem jakim jest dla Soyeon. ^^ Już teraz pokochałam tę parkę.. Bo oni będą parą, prawda?! Muszą być, nie ma innego wyjścia~. Już oficjalnie kocham to opowiadanie i lecę czytać dalej. ♥
OdpowiedzUsuńChciałam przeczytać kolejny rozdział ..... ale nie mogłam ! Jestem yaoistka z krwi i kosci ;D
OdpowiedzUsuń